Zastanawiające, że każdy „niewtajemniczony” redaktor, jakiegoś niekoniecznie „zaprzyjaźnionego” serwisu czy bloga ma do podpisania NDA. Za którym jest zrzeczenie się majątku, jednej nerki i pamiątek z dzieciństwa i za niedotrzymanie tajemnicy grozi wszystko co złe na tej planecie, z siłową defloracją córki włącznie, a ci co bardziej „skumani”, ba wręcz czasem spowinowaceni z producentem nie tylko mają nepotycznie… khem, niebotycznie wielkie chody, a do tego dostęp nieograniczony do baru, sprzętu przed premierą, o hostessach nie wspomnę. No i do tego, kuriozalna w każdym wypadku, konieczność podpisania „lojalki” idzie za okno, bo pojawiają się w sieci zdjęcia, dokładnie takie jak to poniżej.
Zdaję sobie sprawę z istnienia, jakże popularnego ostatnimi czasy, narzedzia, jakim jest kontrolowany przeciek, ale to zakrawa na kpinę. Jak się recenzent stara o dostęp do urządzeń, najczęściej przez agencję „pijarową”, to traktowany jest, w zależności od osoby kontaktowej, jak darmowa reklama, albo jak współpracownik działu reklamowo-handlowego. Znów ciekawe jest, że ci „zaprzyjaźnieni”, najprawdopodobniej przy butelce, mają te same informacje wcześniej.
No i jedzie taki niewtajemniczony na szalenie wielką i kosztowną imprezę, żeby dowiedzieć się jak najwięcej, tylko pozostaje pytanie – po co? Wszelkie informacje dotyczące sprzętu wypłynęły na powierzchnię jakieś trzy przecieki temu, razem ze zdjęciami, zatem pozostaje pytanie dlaczego ta impreza w ogóle się odbywa? Dla potwierdzenia kilku informacji odnośnie bajerów software’owych, na które przed premierą i tak nikt nie zwraca uwagi? Dla wywołania zaskoczenia premierą? Trochę przecieknięte to zaskoczenie, więc próżny trud. Może chodzi o zwiększenie „hajpu” na konkretny produkt? Tylko jak to zrobić, skoro informacje są ogólnie dostępne?
Pozostaje półtora wiadra pytań, na które nijak nie da się znaleźć odpowiedzi. Fajnie, super, imprezy integrujące prasę z producentami, zacieśniające więzy współpracy między dwiema jakże różnymi branżami, ale tak całkowicie poważnie, czy to ma sens? Na moje oko takie wspólne imprezowanie kończy się mniej lub bardziej kontrolowanymi przeciekami, które nie wnoszą do branży absolutnie nic dobrego. Nie da się tego usprawiedliwić. Przedstawiciele producenta, tak jak w tym przypadku sami sobie szkodzą, nawet jeśli mają tak mocną pozycję na rynku, że mogą robić co chcą, bo lud i tak kupi. Wprowadzanie tego rodzaju zagrywek i nie ukrywajmy smrodu może sie naprawdę źle skończyć.
źródło zdjęć: AndroidAuthority
6 replies on “Takie zdjęcia potwierdzają tylko, że przedpremierowe pokazy niczego dobrego nie wnoszą”
Ton i przekaz tego tekstu jest bardzo niefachowy, jako odbiorca wchodzę na Galaktycznego czytać o technologii a nie wylanych żalach jednego z autorów…
Oczywiście każdy ma prawo do swojej opinii, tak jak Pan ma prawo do decydowania, jaki rodzaj artykułów Pana interesuje. Jednakowoż, dla ścisłości, przypominam, że teksty zamieszczane na naszym portalu są przeznaczone dla, zaskakująco, wszyskich, więc trzeba się liczyć z tym, że jednak nie wszystko będzie idealnie dopasowane do Pańskiego gustu. Co do fachopwości samego tekstu, no cóż nic na to nie poradzę. Postaram się następnym razem napisać lepiej. Specjalnie dla Pana.
Zamiast się cieszyć, że jest o czym pisać przed prezentacją to jeszcze płaczą.
Żal 🙁
No tak się składa, że jak się wysyła za ciężkie pieniądze (nie, Samsung nas nie sponsoruje, wbrew obiegowej opinii) delegację na targi, które dzięki przeciekom od „życzliwych” tak naprawdę nie mają racji bytu, tylko po to, by naszym Czytelnikom dostarczyć możliwie najlepsze i najdokładniejsze informacje, to w sumie trochę żal. Pisanie przed prezentacją, dzięki korzystaniu z niepotwierdzonych informacji sprowadzi nas do poziomu szmatławca, jakim na pewno Galaktyczny nie jest. To nie pudelek. Średnio jest się z czego cieszyć, nie sądzi Pan?
Komentarz więcej wyjaśnia niż artykuł. Piszcie wprost na takie tematy.
Zbojkotować wyjazd i wysłać pismo do SAMSUNGA z żądaniem wyjaśnienia tych przecieków oraz zwrot kasy za wyjazd, może czegoś się nauczą.
Pisać jest zawsze o czym, więc to nie argument.