Huawei P9 praktycznie od razu po oficjalnej premierze trafił do oferty polskich sklepów, co jest dla mnie pewnego rodzaju zaskoczeniem. Fakt, nie jest to jeszcze fizyczna dostępność, a oferta przedsprzedażowa, ale i tak należą się brawa, że Chińczycy tak szybko ogarnęli całą sytuację. Ile zatem musimy zapłacić za flagowca od Huawei i co dostajemy, jeśli zdecydujemy się na zakup w przedsprzedaży?
Zanim o przedsprzedaży to jeszcze kilka słów, bo czegoś tutaj nie rozumiem. Apple pokazuje smartfon, który w najtańszej wersji kosztuje 3199 złotych, a wersja z „Plusem” podchodzi pod cztery tysiące. Identycznie jest z najnowszymi Samsungami Galaxy S7, które są podobnie wyceniane. Pojawił się LG G5 w przedsprzedaży za niecałe trzy tysiące i w dodatku z niezłymi słuchawkami w zestawie, drogo. Teraz w przedsprzedaży zagościł Huawei P9, kolejny flagowiec w tym roku w cenie sporo niższej i co? Znowu drogo. Ja wiem, że ludziom trudno dogodzić, ale nie wiedziałem, że aż tak.
Ile jesteście w stanie wydać na flagowca? W sumie to pytanie każdy powinien zadać sobie sam i od razu na nie odpowiedzieć. Wiadomo, zależy to od wielu czynników, od tego jaką mamy sytuację finansową, czego oczekujemy od telefonu i co nam jest bardziej potrzebne. Ja mam wrażenie, że nieważne ile kosztuje, nieważne co jest w zestawie i tak zawsze będzie drogo. Huawei P9 został wyceniony w naszym kraju na 2399 złotych, stając się tym samym najtańszym flagowcem w tym roku. Czy to źle? Nie i uważam, że cena jest adekwatna do tego jak ten smartfon wygląda i co oferuje. W dodatku, w ramach przedsprzedaży dostajemy szybką kartę microSDXC z firmy Kingston o pojemności 128 GB, której cena wynosi około 160 złotych. Ale to nie wszystko, bo jest jeszcze jeden zestaw promocyjny i Huawei P9 można kupić razem z zegarkiem Huawei Watch w cenie 3199 złotych, oszczędzając przy tym jeszcze więcej (2399 złotych za smartfon i 1499 złotych za zegarek, jeśli byśmy kupowali osobno). Rachunek jest więc prosty, w cenie najnowszego smartfonu Samsunga czy Apple możemy mieć dwa świetne urządzenia Huawei. I to mi się podoba.
Jest jeszcze pakiet serwisowy Premium, czyli coś ekstra, co było też przy okazji Huawei P8. W przypadku Huawei P9 jest jeszcze lepiej, bo nie dość, że dostajemy 3-letnią gwarancję producenta i 3-miesięczną ochronę wyświetlacza (wyświetlacz zostanie raz bezpłatnie wymieniony w ramach gwarancji, jeśli zostanie przypadkowo uszkodzony), to jeszcze 3 miesiące na wymianę smartfonu. Do tej pory nie miałem wglądu w regulamin, ale z doświadczenia mogę napisać, że użytkownikowi zapewne będzie przysługiwać jednorazowa wymiana telefonu, gdy okaże się, że ten działa w sposób nieprawidłowy.
W Polsce jest dostępna wersja EVA-L09 z 3 GB RAM, 32 GB pamięci wbudowanej i na jedną kartę SIM. Trochę słabo wygląda sprawa z kolorami, bo spośród sześciu zaprezentowanych na konferencji, w tej chwili w sprzedaży są tylko dwa – Titanium Gray i Mystic Silver. Oferta przedsprzedażowa trwa do 26 kwietnia i zapewne w tym dniu będzie można odebrać swoje zamówienie. Wcześniejsza data 16 kwietnia fizycznej dostępności smartfonów okazała się niepotwierdzona i ostatecznie – jak poinformował Huawei -błędna.
źródło: Huawei, Sferis, X-KOM
5 replies on “Huawei P9 to obecnie najtańszy flagowiec, a i tak powiedzą, że drogo. Za ile go kupimy i co z tą gwarancją?”
Dla mnie osobiście telefon został skreślony przez fatalny aparat nie ma startu do G7 i LG G5 jeśli chodzi o jakość i ostrość zdjęć.
Aparat fatalny nie jest, na pewno tak napisać nie można, ale rzeczywiście ustępuje temu z S7, szczególnie w nocy.
Niestety jego największy atut – zmienna głębia ostrości – mocno kuleje:
http://i.imgur.com/Kn0XSs7.jpg
„(…) to jeszcze 3 miesiące na wymianę smartfonu.” – a czy znane są warunki/obostrzenia możliwości takiej wymiany?
Nie widziałem jeszcze regulaminu, jak się „dokopię” to dam znać.