Tak wiem, od oficjalnej premiery Samsunga Gear S3 minęło już trochę czasu, ale dopiero teraz jestem w stanie o nim coś napisać. Dlaczego? Bo po prostu nie wiedziałem co napisać. Poważnie. Oglądając konferencję prawie usnąłem i chyba byłem jedną z niewielu osób, która nie gnała od razu po oficjalnej części, by zobaczyć nowe zegarki, a po prostu poszła się czegoś napić. W końcu wszystko złożyłem w głowie i wiem czym jest ten nowy zegarek.
Oglądając konferencję miałem jakieś deja vu, wrażenie, że niemal identyczny zegarek widziałem rok temu i to dokładnie w tym samym miejscu. Na twarzy od razu pojawił się grymas, ale najlepiej tę sytuację zobrazował pan siedzący dwa rzędy przede mną, który przez kilka minut wpatrywał się w wielki ekran, opierając głowę o rękę ułożoną w stylu klasycznego facepalm’a. Rzeczywiście, nowy Samsung Gear S3 mógł wydawać się bliźniaczo podobny do tego, który Samsung pokazał na IFA 2015. Bardzo zbliżony design, niemal identyczna koperta z obracanym pierścieniem z charakterystycznym „ząbkowanym” wykończeniem, podobne działanie czy ulepszony system Tizen (między innymi nowe animacje, dodatkowe aplikacje np. barometr) na jakim działa smartwatch. Takie wrażenie towarzyszyło niemal przez całą konferencję i dopiero przy pierwszym kontakcie się trochę zmieniło.
Mam wrażenie, że Samsung musiał coś pokazać, a skoro był to Gear UNPACKED, to było wiadomo, że będzie to tylko sam smartwatch. Nie żaden tablet czy inne ustrojstwo, a właśnie smartwatch. I tak też było – pojawił się Samsung Gear S3 w dwóch wersjach, klasycznej (classic) i frontier, czyli wariant sportowy, dla bardziej aktywnych. Ja widzę tutaj podony zabieg jaki miał miejsce z Samsungiem Galaxy S6 i Galaxy S7. Samsung ulepszył swojego smartwatcha, dodał to czego brakowało w poprzedniku i to co poprzednik po prostu mieć powinien, ale wydaje mi się, że nie każdemu może to przypaść do gustu. Bo? Przede wszystkim dlatego, że nowe smartwatche są większe od Gear S2, a to właśnie smukła, płaska obudowa sprawiała, że Gear S2 – niezależnie czy w wersji klasycznej czy gumowo-sportowej – dobrze leżał zarówno na nadgarstku u mężczyżny, ale też kobiety. Teraz może być tak, że kobiety nawet nie spojrzą w kierunku Gear’a S3, bo od razu będzie zalatywał „męskością”. Obudowa jest grubsza, bo między innymi znalazło się tam miejsce dla głośnika. Z drugiej jednak strony, Samsung Gear S3 niewątpliwie sprawia wrażenie masywniejszego, solidniejszego i lepiej wykonanego, ale ja jakoś nie rozumiem tej mody na coraz większe „sikory”, którymi łatwo jest o coś zawadzić. W wersji klasycznej podoba mi się z kolei to, że obudowa jest matowa, a nie jest to było w Gear S2 Classic, błyszcząca. We Frontier fajnie wyglądają gumowane przyciski.
Większa obudowa ma też związek z większym ekranem, bo nowe smartwatche mają 1,3-calowy wyświetlacz AMOLED. Niby jest tylko o 0,1 cala więcej niż u poprzednika, ale różnica jest spora i odczuwalna. Rozdzielczość została ta sama, ale nowością jest szkło Gorilla Glass SR+, które ma zapewnić jeszcze lepszą odporność na zarysowania, otarcia i uderzenia, lepszą czytelność w słoneczny dzień i wyższą czułość na dotyk. Jak będzie? Pewnie przekonam się dopiero w trakcie recenzji, ale jedno jest pewne, ekran rzeczywiście może mniej się rysować, ale też dlatego, że jest jeszcze niżej umieszczony w obudowie i otacza go spora ramka. Samsung Gear S3 Frontier ma gumowy pasek, a w wersji klasycznej jest wykonany ze skóry. Ma uniwersalny rozmiar, więc w razie uszkodzenia można go swobodnie wymienić. Warto też wspomnieć, że obydwa zegarki mają certyfikat IP68, więc woda i pył nie powinny być im straszne.
Najbardziej obawiam się ceny nowych smartwatchy, szczególnie dlatego, że jeden z nich będzie w wersji z LTE i kartą eSIM (wersja Frontier). A wiadomo, że LTE swoje kosztuje, co można zauważyć nawet przy cenie zwykłych modemów na USB – te z LTE są sporo droższe. Ale Polacy raczej nie powinny zaprzątać sobie tym głowy, bo prawdpodobnie Gear’a S3 z modemem LTE nie zobaczymy w naszym kraju, ze względu na to, że u nas technologia eSIM nie jest obsługiwana. Mówi się, że klasyczny Gear S3 ma kosztować 299 dolarów, więc w Polsce można spodziewać się ceny zbliżonej do poprzedniej generacji tego smartwatcha (strzelam na 1299 złotych).
Podsumowując, co jest lepsze w Samsungu Gear S3 w porównaniu do poprzednika?
- Głośnik i mikrofon, dzięki czemu można rozmawiać przez zegarek
- Wbudowany GPS
- Dwurdzeniowy Exynos 7270 i 768 MB pamięci RAM
- Szkło Gorilla Glass SR+ na wyświetlaczu
- Większa bateria o pojemności 380 mAh
- LTE eSIM (tylko w wersji Gear S3 Frontier)
- Always On Display
6 replies on “Samsung Gear S3 – teraz już wiem co to za zegarek”
Krzyśku, piszesz że wersja Frontier będzie miała LTE potem że wersji z LTE nie będzie w Polsce … Może popraw że w sumie będą 3 wersje w tym jedna – Frontier z LTE która nie będzie dostępna w Europie. Chyba że ja coś źle zrozumiałem
Tak, w sumie można powiedzieć, że łącznie są trzy wersje, ale biorąc pod uwagę polski rynek, to będą dwie.
czyli jeszcze raz: w PL bedzie dostepna wersja z kartą SIM ?
Mam pytanie … czy zegarnek będzie współpracował z taką aplikacja jak np.endomondo? Może to głupie pytanie ale zależy mi na odpowiedzi .
Jeszcze nie testowałem tego zegarka, więc cieżko mi powiedzieć.
Niestety – na ten moment nie współpracuje z tą aplikacją. Ale w przyszłości prawdopodobnie tak – wiele zależy od twórców samej aplikacji.