Nie, nie w gimnazjum panie prokuratorze. Chodzi o laptop, taki ani nie za duży, ani nie za mały, nazwijmy go złotym środkiem. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak trudno w dzisiejszych czasach znaleźć jest dobrą, spełniającą większość wymagań (nie napiszę, że wszystkie, bo takiego sprzętu po prostu nie ma) czternastkę. Coś o tym już wiem, bo można napisać, że aktualnie jestem właśnie na tym etapie, etapie poszukiwawczo-rozpoznawczym.
Zakup komputera przenośnego to nie takie hop siup, bo niejednokrotnie wydajemy jedną albo nawet trzy pensje (zależy od zasobności portfela) czy w niektórych przypadkach zaskórniaki, które z mozołem zbieraliśmy miesiącami na zakup tego jedynego i najbardziej nam pasującego. Zasada jest jedna, wybierajmy sprzęt naszymi potrzebami, tym do czego będzie wykorzystywany i tym w czym ma nam pomóc, a nie tym jak wygląda, jaki ma kolor czy jakie logo producenta nosi na obudowie. Z tym logo to też jest niezła akcja, bo jak przychodzi jeden z drugim i z wejścia mówi „Ja chce tylko laptop z firmy dy i nic innego”, to trochę krew zalewa, bo ciężko jest cokolwiek takiemu osobnikowi wytłumaczyć. Ale to tak nawiasem, bo jest to temat na osobny artykuł. Mimo ogromnego wzięcia wśród urządzeń 2w1 to komputery z 15,6-calowym ekranem są najpopularniejsze, jeżeli oczywiście poszukujemy klasycznego laptopa. Występują siedemnastki, ale mam wrażenie, że też w dużo mniejszej ilości jak kiedyś. No i są też czternastki, ale uwierzcie mi, znalezienie dobrego laptopa z 14-calowym ekranem to dopiero wyzwanie, a godne propozycje można wyliczyć na palcach u jednej ręki… pracownika, któremu coś poszło nie tak podczas pracy w tartaku.
Jak wspomniałem, sprzęt musi być dopasowany pod użytkownika i pozwólcie, że tym razem tym użytkownikem będę ja. Obecnie siedzę na 14-calowym laptopie Dell XPS 14 (L421x), którego używam prawie trzy lata. Właśnie na nim w sumie piszę ten tekst i na nim powstało też tysiące innych tekstów, które możecie znaleźć na galaktycznym. Sprzęt świetny, wybitny pod kilkoma względami i jak na dzisiejsze czasy, niespotykany. Nie chodzi mi tutaj o to, by wychwalać go po wszystkie czasy (nie, Dell nie zapłacił), ale po to, by pokazać, że w obecnych czasach taki sprzęt – nieważne kto jest jego producentem i kto skręcał śrubki – jest równie łatwy do odnalezienia jak ślady ludzkich uczuć na twarzy polityka. Dlaczego? No to znajdźcie mi laptop, który ma wydajny procesor Intel Core i7-3687U (U bo U, ale wydajny), 8 GB pamięci RAM, miejsce na dwa dyski z czego jeden jest na m-SATA, dedykowaną grafikę GT630m od Nvidii, która jak na tamte czasy była „do wszystkiego”. I do tego 14-calowym ekran HD+, którego pokryto szkłem Gorilla Glass 3 i obudowa sztywna jak poglądy ministra Antoniego. No i co, ciężko, prawda?
Ale jest nadzieja, coś znalazłem, było trudno, ale znalazłem i jak wspomniałem, jedna ręka wystarczy, by wyliczyć wszystkie propozycje. Pierwsza z nich to seria YOGA od Lenovo, która zawiera kilka modeli, nie tylko czternastocalowych. Ale z racji myśli przewodniej, skupię się właśnie na tej przekątnej ekranu. Jest YOGA 500 czy nieco lepsza YOGA 700, ale skoro ten artykuł ma „być na czasie”, wezmę na tapetę nową serię YOGA 710-14, która dopiero wkracza do sprzedaży. Sprzęt w smukłej, aluminiowej obudowie, ważący jakieś półtora kilo, z chwalonym ekranem IPS z bardzo wąskimi ramkami, a do tego nieźle wyposażony od środka. W najbogatszej wersji, na którą trzeba przeznaczyć około 4 tysięcy polskich nowych złotych (co swoją drogą uważam za cenę korzystną) mamy dwurdzeniowy procesor Intel Core i7-6500U, aż 16 GB RAM (DDR4, co istotne), 256-gigabajtowy dysk SSD na złączu M.2 i co ciekawe, grafikę Nvidia GT940MX z własną pamięcią 2 GB. Nie jest to „potwór” pod Wiedźmina w Uber, ale i tak w większości zadań się sprawdzi, licząc też rendering filmów. Tak na swoim Dellu na wyżej wspomnianych parametrach to robiłem, więc i na Yodze też pójdzie. Jeśli jednak nie potrzebujemy aż tak mocnego sprzętu, można wybrać wersję np. z procesorem Core i5 za około 3350 złotych. Do tego jest to urządzenie konwertowalne, gdzie ekran można obrócić o 360 stopni i pracować dotykowo jak na dużym tablecie. Ale pamiętajcie, można nie trzeba.
Aktualne ceny:
1. Lenovo Yoga 710-14 i5-6200U | 8GB | 256GB | Windows 10 | czarny (80TY005WPB)
2. Lenovo Yoga 710-14 i5-6200U | 8GB | 256GB | GT940MX 2GB| Windows 10 | czarny (80TY005YPB)
3. Lenovo Yoga 710-14 i5-6200U | 8GB | 256GB | GT940MX 2GB | Windows 10 | srebrny (80TY005TPB)
4. Lenovo Yoga 710-14 i5-7200U | 8GB | 256GB | GT940MX 2GB | Windows 10 | srebrny (80V4003RPB)
5. Lenovo Yoga 710-14 i5-7200U | 8GB | 256GB | Windows 10 | srebrny (80V4003PPB)
6. Lenovo Yoga 710-14 i5-7200U | 8GB | 256GB | Windows 10 | czarny (80V4003NPB)
7. Lenovo Yoga 710-14 i5-7200U | 8GB | 256GB | GT940MX 2GB | Windows 10 | czarny (80V4003RPB)
Kolejny, wyliczony na palcu wskazującym to MSI GS40 Phantom, też czternastocalowiec, ale potężniejszy od niektórych mocniejszych stacjonarek. To maszyna, która kolokwialnie pisząc ma służyć do wszystkiego, od pisania dokumentów do grania we wspomnianego Geralta na najwyższych ustawieniach, ale nadal zachowująca nieco naciągniętą mobilność. Sprzęt jak na swoje bebechy waży tylko 1,6 kg (poważnie) i ma obudowę grubą na 2 cm. W środku 6. generacja procesora Core i7 w wersji HQ, 16 GB pamięci RAM (2133 MHz), dysk SSD o pojemności 480 GB i dodatkowe gniazdo na montaż drugiego dysku M.2 i w najbogatszej wersji nawet najnowszy układ GTX 1060 (choć GTX 970 też może być). Na taki wynalazek trzeba przeznaczyć minimum 5500 złotych.
Sprzęt niewątpliwie stworzony z myślą o graczach o czym od razu świadczy wygląd, ale też takie rozwiązania jak klawiatura stworzona we współpracy z firmą SteelSeries, głośniki Dynaudio, dwa wentylatory czy „Killer’owska” karta sieciowa. Ale skoro ogarnie najbardziej wymagające gry, to z renderingiem filmu nawet w 4K poradzi sobie bez zająknięcia.
Aktualne ceny:
1. MSI GS40 Phantom i7-6700HQ | 8GB | 1TB | GTX960M 2GB | (GS40 6QD-008XPL)
2. MSI GS40 Phantom i7-6700HQ | 8GB | 1TB | GTX970M 2GB | (GS40 6QE-017XPL)
Ostatni to Dell XPS 15. Pewnie od razu zastanawiacie się czemu „piętnaście” skoro piszę o 14-calowych. No właśnie, dlatego ten Dell, bo owszem, ma 15,6-calowy ekran, ale tak zwany InfinityEdge pokryty szkłem Gorilla Glass i taką przekątną udało się wcisnąć w obudowę o wymiarach zbliżonych do typowych czternastocalowcach. To poniekąd połączenie tych dwóch wyżej, bo z jednej strony mamy bardzo mocne parametry – na czele z takim samym procesorem jak w Phantomie i grafiką GTX 960 – ale też smukłą i paradoklasnie, cholernie wytrzymałą konstrukcję. Całość ma raptem 17 mm grubości, waży niespełna 1,8 kilograma, a obudowa jest sztywna jak… no sami wiecie co. I potwierdzam to ja, bo miałem ten sprzęt w rękach i mogłem go podnieść jedną ręką za samą matrycę i nawet malutenki „duszek” się nie pojawił. Do tego dochodzi rozdzielczość 4K, 512-gigabajtowy dysk SSD i sporą jak na takie wymiary 6-komorową baterię. Nic więc dziwnego, że trzeba za niego zapłacić ponad 9 tysięcy złotych.
Aktualne ceny:
1. Dell XPS 15 9550 i7-6700 HQ | 16 GB RAM | 512 GB SSD | GTX960M 2GB | Windows 10
2. Dell XPS 15 9550 i7-6700 HQ | 8 GB RAM | 256 GB SSD | GTX960M 2GB | Windows 10 Pro (XPS0132X)
3. Dell XPS 15 9550 i5-6300 HQ | 8 GB RAM | 256 GB SSD | GTX960M 2GB | Windows 10 Pro (9550-0251)
Na co jeszcze zwrócić uwagę kupując laptop, nie ważne czy ma to być 14-calowiec czy większy? Matryca. Raczej w tej półce cenowej standardem jest matryca IPS, ale warto zwrócić uwagę, by nie przesadzić z rozdzielczością. Przy 14 calach w zupełności wystarczy Full HD, więc pakowanie do niego czegoś wyższego, według mnie mija się z celem. Przy wyższej rozdzielczości raz, że są problemy ze skalowaniem interfejsu w Windowsie, a dwa, mocno obciążamy kartę graficzną (pewnie i tak będziecie grać co najwyżej w Full HD). Jeśli będzie to matryca dotykowa (jak we wspomnianej YOGA 710-14) to powierzchnia będzie błyszcząca, ale w tych bez dotyku można spotkać matowe lub pół-matowe matryce. Która najlepsza? Zdaje się, że ta ostatnia z wymienionych. Warto też spojrzeć na ilość i rodzaj złączy, bo fajnie mieć więcej niż dwa USB 3.0 (ja niestety w obecnym Dellu nie mam więcej), pełnowymiarowe HDMI, ale też np. USB Type C, które jest bardziej przyszłościowe. Klawiatura też jest ważna i najlepiej jak będzie podświetlana. Wiem z doświadczenia, że użytkownicy nie zawsze zwracają na to uwagę, ale wygoda korzystania ze sprzętu w nocy jest przednia.
That’s all folks. Wiadomo, że ten artykuł można by było ciągnąć jeszcze przez jakiś czas, rozwijając chociażby wcześniejszy akapit, ale nie o to chodzi. Tytułową, dobrą czternastkę naprawdę trudno jest znaleźć, a wyżej macie najciekawsze propozycje. Mój Dell niestety musi zaliczyć wizytę w serwisie (chyba „skończył się” czas dla klawiatury, bo przerywa i na ekranie są dziwne kropki), dlatego trochę patrzę w kierunku nowego, właśnie z 14-calowym ekranem, jeżeli obecny nie zostałby naprawiony. Gdybym miał wybierać, bliżej mi do tej YOGI 710-14. A wy co byście wybrali?
źródło grafiki głównej: StockSnap
Dell XPS 15
Galaktyczny Poleca
Jaki laptop 14 cali
Laptop 14 cali
Lenovo YOGA 710-14
MSI GS40 Phantom
15 replies on “Z cyklu jak trudno jest znaleźć dobrą czternastkę”
Grzechem by było nie wspomnieć o Lenovo T. To klasyka gatunku. Taki na przykład T460S jest obecnie w zasięgu (bez wodotrysków). No i wygląda całkiem nie kiepsko 🙂
No rzeczywiście, jakoś mi on umknął. Ma całkiem niezłą specyfikację, jest nawet GT930m z 2GB pamięci i… podobno, matowa DOTYKOWA matryca 🙂
Wiele wskazuje na to, że będę miał sztukę na test, sprawdzę o co z tym chodzi 🙂
trochę się nagimnastykowałem przy wyborze laptopa, niby wybór spory, ale jak ma sie kilka wymagań to juz raczej słabo. Mój wybór padł na Lenovo Y50, ma to czego akurat potrzebowałem i jestem z niego zadowolony, i7-4710hq, 16 gb ram (trzeba było dołożyć) i GTC 860M. Ma podświetlaną klawiaturę i troszkę cieższy niż w waszych propozycjach, ale miałem wybóry jeszcze z podobnymi parametrami MSI który ważył ponad 3kg i to mnie przekonało do Lenovo
Jasne, Y50-70 to dobry i bardzo wydajny sprzęt. Ja w tym zestawieniu skupiłem się jednak na w miarę mocnych 14-calowym laptopach.
Mam Y50-70 i niby nie narzekam, ale lekki niesmak mam 🙂 Wersję tą co ty, tylko 8GB RAM-u. Karta sieciowa TRAGICZNA, matryca średnia no i żałuję, że wziałem HDD, ale to z pełną świadomością
Z obserwacji wiem, że był to model bardzo popularny, bo w dobrej cenie można było kupić sprzęt pod niemal wszystkie gry. Ale spotkałem opinie że miał problem z temperaturą i przegrzewaniem. U Was też tak było?
Przy normalnym użytkowaniu temperatura w normie, choć wyjątkowo zimny nie jest. Przy gierkach słyszalnie buczy i jest dość gorący, ale throttlingu nie zaobserwowałem. Nie gram też w bardzo mocne, ani wymagające gry, ale przy Photoshopie i innych „pracach” jestem naprawdę zadowolony
PS Miałem porównanie do Macbooka Pro – on przy oglądaniu filmów na kołdrze był zdecydowanie cieplejszy i jeszcze głośniejszy, niż mój Lenovo przy kilkugodzinnym graniu w CS:GO na biurku/filmach na kołdrze
Ok, ok, ale najbardziej mnie martwi „filmach na kołdrze”. Czemu tak, go męczysz? 🙂 Mam nadzieję, że masz pod nim jakąś podstawkę i „na kołdrze” opisuje bardziej miejsce jakim jest łóżko niż to, że laptop leży bezpośrednio na niej. Bo inaczej, to uwalisz chłodzenie 😀
Godzinę rocznie mu się zdarza leżeć na kołdrze, tak to albo podstawka albo biurko. Macbooka nie ja katuję wiecznym byciem na kołdrze/łóżku/kolanach, ale tam to de facto nie ma znaczenia. Dlatego dodaję, że na kołdrze, bo na podstawce by się nie grzał, a tak to mimo zgiętych kolan jest ciężej
Miałem wcześniej Vaio i ten mi się nagrzewał strasznie, ten jest wręcz zimny przy normalnej pracy na kablu. Zaczyna mi się grzać jak odpalam giere jakąś na full detalach, ale to zrozumiałe. Podkładka wystarcza, nawet nie musi być włączona a już temperatury spadają. Dwa wentylatorki dają radę, tylko są trochę niefortunnie jak dla mnie rozmieszczone, nie z boku a tak jakby pod matrycą i się dolna część nagrzewa. największym minusem jak dla mnie to touchpad, jakoś tak mi nie przypadł do gustu, ale ja i tak używam tylko myszki więc żadna strata jak dla mnie
Stary jak ja cię rozumiem. Przeszedłem przez takie bóle egzystencjalne jakiś czas temu i powiem ci szczerze, że koniec końców kupiłem jednak rozdzielczość 15,6. Zanim doszedłem do słusznego wniosku, że najlepiej pracuje się (i jednak też gra) na takim ekranie, przebiłem się przez całe spektrum rozmiarówek ekranów. Od 10,1 calowych konwertowanych, super-mobilnych propozycji, po (za duże) 17 calowe krowy i przez właśnie 14 calowe, na których tkwisz aktualnie. 14 cali jest dobre tylko i wyłącznie wtedy, gdy bardzo, ale to bardzo bardzo, musisz mieć laptop nie przekraczający danej wagi i gabarytu a przy tym możliwie mocny. Można znaleźć wydajne konstrukcje, ale ich bólem jest to, że zawsze się grzeją i bardzo często mają też throtting – taki ratunek przed sfajczeniem przy zachowaniu specyfikacji zachęcającej klienta. Jeśli szukasz modelu właśnie w tych rozmiarach, niezwykle uważnie przyjżyj się temu problemowi w recenzjach i testach. Throtting może zabić sens takiego sprzętu bowiem zapłacisz za coś, z czego w końcowym rozrachunku nie będziesz mógł w pełni korzystać. To taka moja porada, na co jeszcze zwrócić uwagę przy poszukiwaniach. A druga – weź kredyt i ostatniego Della ;]. Wygoda użytkowania większego ekranu (choć różnica zdaje się nie taka znowu duża) jest jednak nie do przecenienia gdy tyle czasu spędzasz przed monitorem.
Swego czasu na targach Foto-video w Łodzi proponowali polskie XNote. Ogóle na życzenie wstawiają, co mają w ofercie i do obudowy wlezie (zasadniczo Custom, czyli konfiguracja na zamówienie)…. Wprawdzie średnio się tym wyznaję, ale wg mojej wiedzy to urządzenia dedykowane do cokolwiek intensywnej pracy…. Ale swoje też kosztują….
Nie rozumiem braku Lenovo t450s z i7 i GF940 na pokładzie… ??
W sumie racja, sprzęt w porządku, ale szkoda, że już niedostępny. Może pojawi się jakaś druga część takiego zestawienia, bo kilka świeżych modeli się pojawiło.