Wygląd i wykonanie
Wygląd, design, stylistyka, jak zwał tak zwał, to niewątpliwie ogromna zaleta tego smartfonu. Alcatel Shine Lite mimo tego, że pozycjonowany jest w średniej półce cenowej wygląda bardzo elegancko, jest wykonany z dobrych materiałów i sprawia wrażenie jakby był przynajmniej o kilkaset złotych droższy. Wszystko przez obudowę, która tworzy klasyczną „kanapkę” z dwóch tafli szkła (jak dobrze wyszukałem jest to szkło Dragontrail) i metalowej ramki pośrodku. Do spasowania elementów nie można mieć zastrzeżeń, telefon jest sztywny i solidny, nic w nim nie trzeszczy, a sama ramka gładka i obustronnie, symetrycznie zeszlifowana. Fajne jest też to, że szkło, zarówno to na ekranie jak i z tyłu obudowy zostało delikatnie zaokrąglone (2.5D) i to na wszystkich krawędziach, co przede wszystkim ładnie wygląda i komponuje się z całością.
Smartfon prezentuje się bardzo elegancko, ale niestety takie szklane wykonanie ma też swoje złe strony, o których muszę napisać. Przede wszystkim tył jest cholernie śliski przez co smartfon zsuwa się praktycznie z każdej powierzchni jeśli ta jest tylko pod lekkim nachyleniem. Półka, biurko, łóżko czy udo, nieważne co i tak trzeba się pilnować. Ale Alcatel już chyba na etapie produkcji wiedział o co chodzi, dodając do zestawu silikonowe etui. Jest takim złotym środkiem, bo raz, że nie zakrywamy ładnej obudowy, a dwa smartfon nie jest już taki śliski i pewniej trzyma się go w dłoni.
Do mnie trafiła akurat wersja złota, która nie zbiera z tyłu odcisków palców, ale w wariancie czarnym takie zabrudzenia są mocno widoczne. Jeszcze słów kilka o ramce, która owszem, jest ładna, ale za to ma ostre, wyczuwalne pod palcem krawędzie. Nie wbijają się co prawda w dłoń podczas trzymania smartfonu, ale czujemy je gdy przykładowo przejedziemy po nich kciukiem.
Rozmieszczenie przycisków i innych elementów na obudowie można uznać za klasycznie i jest w zasadzie tylko jedna rzecz, którą zaprojektowano inaczej niż w innych smartfonach. Chodzi o przycisk zasilania, który znajduje się powyżej przycisków głośności. Nie wiem czym to było spowodowane, czy jakiemuś inżynierowi zrobili psikusa i przekręcili deskę kreślarską, ale niewątpliwie jest trochę inaczej i trzeba się przyzwyczaić, by chcąc podświetlić ekran nie wcisnąć przycisku do podciszania. Poza tym przyciski pracują odpowiednio i są wyczuwalne nawet jeśli założymy na smartfon etui. To też jedyne przyciski na obudowie, bo po przeciwległej stronie znajdziemy standardowo wyciąganą tackę na karty. Jest to slot hybrydowy, a co za tym idzie, możemy włożyć dwie karty SIM w standardzie nano, by móc korzystać z dwóch numerów jednocześnie bądź jedną kartę microSIM i dodatkową pamięć w postaci nośnika microSD.
Na krawędziach znajdziemy jeszcze złącze mini jack, które ulokowano na górze, a obok niego mikrofon. Złącze microUSB przez które ładujemy smartfon jest na dole, centralnie, a po obu stronach okrągłe wycięcia, które mogą sugerować miejsce gdzie skrywają się głośniki. W rzeczywistości to tylko tak ładnie wygląda, bo – co zresztą nikogo nie powinno dziwić w tej półce cenowej – głośnik jest tylko jeden i dźwięk wydobywa się tylko z prawej strony.
Tył tworzy paską, gładką powierzchnię, która została tylko „wzburzona” między innymi przez oznaczenia i nazwę producenta, ale też czytnik linii papilarnych i aparat. Na całe szczęście aparat, którego wspomagają dwukolorowe diody LED nie wystaje z obudowy i wyglądem jak i miejscem trochę przypomina ten z ajfonów. Funkcje czytnika biometrycznego opisałem trochę dalej, a tutaj wspomnę tylko o tym, że mógłby być umieszczony chociaż pół centymetra wyżej. Po prostu trzymając telefon w ręcę musimy trochę podginać palec wskazujący, by przyłożyć go do czytnika.
Zerkając na przód najbardziej w oczy rzuca się całkiem spora atrapa głośnika do rozmów. Co ciekawe, mimo całego czarnego frontu akurat ten element jest w kolorze tylnej obudowy – w tym przypadku złoty. Nad ekranem znajdziemy też diodę powiadomień, która według mnie mogłaby być nieco większa, czujnik zbliżeniowy i światła i przednią, 5-megapikselową kamerkę. Ale jest jeszcze coś, co nawet sprawnemu oku ciężko będzie wychwycić, dopóki nie uruchomi się aparatu z trybem selfie. Chodzi o przednią diodę doświetlającą, której na pierwszy rzut oka po prostu nie widać tak jak w innych smartfonach. Nie powiem, mała niespodziewanka. Pod ekranem z kolei są dotykowe przyciski, które są podświetlane na biało, ale dziwne jest to, że nie znalazłem nigdzie opcji do zmiany czasu tegoż podświetlenia. A wydawało mi się to domyślną opcją w systemie.
Ekran
W Alcatel Shine Lite ekran z technicznego punktu widzenia raczej nas nie zaskoczy, bo mamy tutaj 5-calową przekątną i rozdzielczość 1280 x 720 pikseli. Nie ma walki na piksele, nie ma ekranu wielkiego jak patelnia i to z pewnością może się spodobać osobom, które szukają ładnego, ale też w miarę małego smartfonu. Dlatego też pewnie Shine’a przejęła moja mama. Połączenie 5 cali z HD nie uważam za złe rozwiązanie, choć pewnie jakby na obudowie było napisane Xiaomi to patrzylibyśmy już na Full HD. Zagęszczenie pikseli wynoszące prawie 300 ppi jest optymalne i sprawia, że obraz jest szczegółowy, a czcionki i mniejsze elementy wyraźnie widoczne.
Wyświetlane kolory są zadowalające i to samo tyczy się kątów widzenia, choć gdy patrzymy z większego nachylenia mamy wrażenie, że ekran jest nieco ciemniejszy. Jasność z kolei można regulować automatycznie za pomocą czujnika, ale też ręcznie korygować za pomocą paska. Tutaj większych zastrzeżeń nie mam – jasność maksymalna jest w miarę wysoka, a ta minimalna (jak to przy IPS’ach bywa) powinna być niższa, bo nawet na minimum ekran trochę w nocy przeszkadza. Zaskoczenia nie ma. Warto odnotować też, że patrząc na wyłączony ekran pod kątem widać fioletowy kolor.
W ustawieniach można zmienić czas uśpienia ekranu czy rozmiar czcionki, ale brakuje opcji do zmiany nasycenia barw czy balansu bieli, nawet tych najbardziej podstawowych. Na próżno jest też szukać funkcji do wybudzania ekranu podwójnym dotknięciem, co w przypadku nieco wyżej ulokowanego przycisku przycisku Power byłoby nawet wskazane. Alcatel zastosował jakąś powłokę oleofobową, która zwiększa też poślizg palca na ekranie. Na ekranie jest szkło Dragontrail, które po kilku tygodniach testu nie wygląda na zarysowane.
SPIS TREŚCI:
5 replies on “Recenzja Alcatel Shine Lite. Taki lepszy budżetowiec, który wygląda na sporo droższego niż jest”
Przeszedłem na tego Alcatela po złych doświadczeniach z Samsungiem Galaxy A3 i jestem zadowolony. Jest funkcjonalny, zapewnia wygodną pracę, wsadziłem w niego kartę (32 GB) i wszystko działa świetnie. Bateria wytrzymuje około 2 dni. Cena też rozsądna.
Dzień dobry.
Pytanie z innej beczki: mogę swojego Alcatela podłączyć do ładowarki Samsunga Edge? Teorie są różne…
Z góry dziękuję za odpowiedź,
Bell
Czy chodzi o model z recenzji, czyli Alcatel Shine Lite? Bo jeśli tak to raczej nie jest to zalecane.
No, już, po fakcie. Tak, chodziło o Shine Lite. O dziwo bateria załadowana do 97% zdaje się dłużej trzymać niż po ładowaniu firmową ładowarką sieciową.
Skróciłam tym życie swojego telefonu?
To – mam nadzieję – jednorazowa awaryjna sytuacja.
Dzięki za odpowiedź (naprawdę mam nadzieję, że nie zaszkodziło to mojemu Alcatel’owi, bo mam go raptem drugi tydzień…).
Kupiłem ten oto model telefonu i wszystko pięknie śmiga lecz już 2 miesiąc szukam silikonowego case na tył. Telefonu lecz na próżno.. Byłem. W. Sklepach z akcesoriami do telefonu ale mieli tylko etui :/ mógłby ktoś pomoc ?