Niektórzy myślą, że po premierze iPhone’a X już nic ciekawego w tym roku się nie wydarzy. Był iPhone i już nie będzie niczego lepszego. Błąd! Wydarzy się i to szybciej niż myślimy, za około trzy tygodnie. Dokładnie 16 października w Monachium pojawi się najnowszy przedstawiciel serii Mate od Huawei’a. Zaskoczenia nie ma, jest to Huawei Mate 10, który będzie najlepszym smartfonem tego producenta, przynajmniej do czasu pojawienia się następcy P Dziesiątki. Wiemy coraz więcej na jego temat.
W zasadzie to już od kilku miesięcy mówi się o Mate 10, ale prawdziwy bum nastąpił na IFA 2017. Wszystko dlatego, że Huawei pokazał swój najnowszy układ Kirin 970, który dzięki specjalnej jednostce NPU (Neural Processing Unit) ma być najinteligentniejszym procesorem jaki kiedykolwiek powstał. Ja do takich stwierdzeń podchodzę z lekkim dystansem, ale przyznam, że algorytm rozpoznawania obiektów w trakcie targów zrobił na mnie wrażenie. To już pewne, że taki procesor pojawi się w Huawei Mate 10, ale okazuje się, że smartfon będzie miał jeszcze kilka innych rzeczy, których nie miały wcześniej inne smartfony od Huawei’a. Choćby (wreszcie!) obudowę odporną na wodę, zachlapania i kurz, dzięki normie IP67 czy modem LTE Cat. 18 (tak, osiemnastej) przez co jest w stanie wykręcić aż 1,2 Gb/s.
fot. Lesnumeriques
Ja najbardziej kibicuje aparatowi, bo to co można zobaczyć na poniższej grafice naprawdę robi wrażenie. Smartfony Huawei naprawdę miały świetne aparaty, ale prawdę mówiąc w warunkach nocnych zdjęcia „z ręki” w automacie wychodziły znacznie gorzej (no, chyba, że skorzystaliśmy z trybu nocnego i jakiegoś statywu) niż z takiego Samsunga Galaxy S7. LG V30 miał jeden aparat z przysłoną f/1.6, a Huawei Mate 10 ma mieć dwa, oczywiście te z tyłu. Nie dość, że w tym roku to rekordowa granica, to do tego dochodzi jeszcze obiektyw SUMMLUX-H i soczewki od Leica. Do tego rozpoznawanie scen w czasie rzeczywistym, laserowy pomiar ostrości (który już w sumie znamy) i zapewne optyczna stabilizacja obrazu. Ciekawi mnie tylko co było napisane w prawym dolnym rogu, obok smartfonów, gdzie jest wyeksponowany ekran. Może to nazwa jakiejś technologii? Aaaa i jeszcze bateria, choć tutaj bez ekscesów – 4000 mAh i szybkie ładowanie przez USB Type C.
fot. Lesnumeriques
Rzeczywiście pojawiło się sporo informacji o nadchodzącym Huawei Mate 10, ale tak myślę, że tak naprawdę nie na samą premierę czekamy. Czekamy przede wszystkim na cenę tego wynalazku, bo większość zainteresowanych tym właśnie warunkuje zakup nowego, flagowego smartfona. Wiemy już ile miesięcy trzeba zbierać na Samsunga Galaxy Note 8, ale cena takiego LG V30, a tym bardziej wielokrotnie wspomnianego tutaj Mate’a jest jeszcze zagadką. Są jakieś przypuszczenia, ale ja osobiście zakładam, że z tej trójki Note 8 nadal pozostanie tym najdroższym, a jedynie wersja Mate 10 Pro może go prześcignąć. Mam tylko nadzieję, że te wszystkie opisane nowości, szczególnie związane z aparatem nie będą zarezerwowane tylko dla wersji Pro. Ile może kosztować Mate 10? Strzelam, że 3999 złotych.
źródło: Lesnumeriques
Huawei Mate 10
Huawei Mate 10 kiedy
Huawei Mate 10 premiera
Huawei Mate 10 Pro
Huawei Mate 10 specyfikacja
2 replies on “Huawei Mate 10 – co tam się o nim dowiadujemy?”
„co tam się o nim dowiadujemy”.. po jakiemu to?
A tak nawiasem mówiąc: iphony, samsungi i inne androidowce, w tym Huawei, aparat mają fajne, ale słabe (nadają się jedynie na fb). Zdjęcia są obrabiane przez zaawansowane algorytmy, które owszem koloryzują, wyostrzają je, ale i tak daleko tutaj do jakości pureview. Optyki się nie oszuka, a kolejne nieskuteczne innowacje tylko to potwierdzają
Tyle błędów w kilku zdaniach?! Błędna pisownia nazw własnych? Brak kropki na końcu zdania?! Siadaj, pała! Tak na poważnie, Optyki (choć ja bym napisał też, że fizyki) rzeczywiście się nie oszuka, ale producenci kombinują inaczej, by na rynku smartfonów nie było nudno. Nie jest to na pewno jakaś rewolucja, ale jeśli dalej będą „szukać” to z pewnością za kilka lat złożymy tablet na pół i włożymy do kieszeni jako telefon.