Po co ten root?

No dobra, ale skoro root to trochę skomplikowanej roboty, a w dodatku może narobić nam problemów, to po co się w to bawić? Ooo, powodów jest sporo, ale pozwólcie, że przedstawię tylko parę moich ulubionych:

System Tweaker PRO – „must have” na starszych urządzeniach. To bardzo rozbudowana aplikacja stosowana w jednym celu – przyspieszenia działania systemu. Opcji jest cała masa i muszę przyznać, że ciężko się w tym odnaleźć. Ale jak tylko zagłębimy się w opisy co do czego służy to raz dwa poprawimy zarządzanie energią oraz pamięcią, zmienimy zarządcę procesora (CPU governor, odpowiada za przełączanie się pomiędzy dostępnymi częstotliwościami pracy) i dodamy trochę entropii (zwiększa ogólną responsywność systemu poprzez dobieranie losowych cyferek (nie martwcie się, ja też tego nie rozumiem, ważne, że na słabszych urządzeniach faktycznie czuć różnicę przed i po).

Titanium Backup – jak sama nazwa wskazuje podstawową funkcją TB jest backup danych – w tym całych katalogów wymaganych do postawienia idealnej kopii programu na innym urządzeniu, bądź też tuż po formacie pamięci. Moją ulubioną funkcją jest natomiast „zamrażanie” zainstalowanych programów, w tym systemowych. Dzięki temu jesteśmy w stanie pozbyć się apek producenta albo operatora, które tylko drenują baterię, albo wywalają upierdliwe komunikaty (np. o dostępnej aktualizacji systemu). A w razie wynikających z tego problemów z telefonem można łatwo aplikację „rozmrozić” i przywrócić urządzenie do poprzedniego stanu.

Dolby Atmos – telefon gra za cicho? Czujecie, że przydałoby się więcej basu? W ogóle nie słychać wokalu w piosence? W takim wypadku przydałby się nam dobry equalizer, właśnie taki jak Dolby Atmos. Sklep Play co prawda oferuje masę różnych odtwarzaczy muzycznych, ale DA ma tę przewagę, że działa globalnie – we wszystkich aplikacjach, od Spotify aż po Netflixa. Atmos jest też banalnie prosty w użyciu i działa jak trzeba, aczkolwiek jeśli macie chrapkę na coś bardziej zaawansowanego to polecam moduł Viper4Android FX.

Kamera Google. Nikogo nie zaskoczę twierdząc, że to właśnie Pixele ze stajni Google uchodzą za te z najlepszymi aparatami. Ciekawostką może być jednak fakt, że to nie tyle zasługa hardware’u, co software’u. To właśnie aplikacja kamery odpowiada za realistyczne odwzorowanie kolorów, świetne odszumianie w kiepskich warunkach oświetleniowych, a także najlepszy tryb HDR na rynku. Z tego też powodu domorośli programiści postanowili podkraść tę zajefajną apkę Googlowi i przystosować do pracy na innych telefonach. Z lepszym lub gorszym skutkiem. Wiadomo – z gówna bicza nie ukręcisz – jeśli optyka jest słaba to na superefekty nie ma co liczyć, ale nierzadko to właśnie programowa strona odpowiada za kiepskie foty. W takiej sytuacji może warto dać szansę modułowi Google Cam?

Xiaomi, a kamera Google
Xiaomi, a kamera Google

A tutaj efekty w przypadku sceny nocnej z HDR:

To oczywiście nie koniec, bo zarówno Google Play jak i Magisk oferują znacznie więcej interesujących bajerów. Bardzo popularny jest na przykład Greenify optymalizujący zużycie baterii, albo Magic Charging Switch, dzięki któremu możemy ustawić, aby telefon nie ładował się więcej jak do 80% (aby bateria działała nam jak najdłużej). Root umożliwia nam także dostosować animację startową systemu (bootanimation) do własnego widzimisię, albo założyć globalnego adblocka blokującego natrętne reklamy we wszystkich zainstalowanych aplikacjach. Możemy też włączyć tryb pełnoekranowy z odpowiednimi gestami, co w pewnym stopniu pozwala nam odświeżyć starsze telefony, natywnie nieobsługujące tego bajeru. Możliwości jest multum!

Dlaczego jednak nie rootować?

Nie oszukujmy się – przedstawiona tutaj zabawa dotyczy przynajmniej średnio-zaawansowanych użytkowników Androida i to w dodatku tylko tych, którzy od swojego telefonu/tabletu oczekują czegoś więcej. Chcą mieć całkowitą kontrolę nad swoją własnością i wykorzystywać 100% jej możliwości. A pozostali?

Pozostałym nie radzę się w to bawić, gdyż:

  • nierzadko w czasie całej operacji można sobie „uceglić” telefon,
  • stracimy czas i niepotrzebnie się nadenerwujemy, zaś zysk jest dyskusyjny,
  • otwieramy furtkę, którą mogą wykorzystać cyberprzestępcy,
  • niektóre aplikacje mogą wykryć roota i odmówić współpracy lub ograniczyć funkcjonalność,
  • zrootowany/odblokowany telefon może utracić gwarancję (zależy od producenta)

Odpowiadając na pytanie ze wstępniaka – powód zawsze się znajdzie, ale…

…wraz z upływającym czasem root coraz bardziej traci na znaczeniu. Programy dostępne z oficjalnych repozytoriów w zupełności wystarczą przeciętnym użytkownikom. A nawet ci „nieprzeciętni” szybko zauważą, że zysk z posiadania zrootowanego urządzenia nie jest tak duży jak jeszcze parę lat temu. Jeśli obecnie nawet budżetowe modele mają pod dostatkiem mocy obliczeniowej, to przykładowe kombinowanie z taktowaniem procesora po prostu mija się z celem.

Tym niemniej, z rootem jak z aspiryną w plecaku, zapasowym kluczem pod wycieraczką, albo gumką w portfelu. Nawet jak przeważnie leży to nieużywane i tylko zbiera kurz to warto mieć świadomość, że gdzieś tam jest. Że jak najdzie potrzeba to będziemy mieli taką możliwość.

 


SPIS TREŚCI:

    1. Co to jest root? Jak rootować?
    2. Po co jest ten root? Dlaczego jednak nie rootować?

Zdjęcie główne pochodzi z serwisu Pexels

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

One reply on “Z rootem czy bez? Czy w 2018 roku warto jeszcze rootować telefon?”

  • 23 października 2018 at 01:13

    Szkoda tylko, że na telefonach Huawei/Honor już nie odblokujemy bootloadera, bo producent już przestał udostępniać kody. Taka zagrywka całkowicie wyeliminowała te telefony spośród moich potencjalnych propozycji do kupienia. A szkoda, bo mają tam kilka naprawdę ciekawych modeli.