Pamiętam czasy, gdy na rynku pojawiła się złota Nokia 8800. Wiecie, to były dawne czasy, ale ludzie już wtedy chcieli płacić za coś, co wygląda „bajerancko”. Nie wystarczała Nokia N95 lub też inne modele, które bardziej przyciągały wzrok niżeli dostarczały funkcji za które musieliśmy zapłacić spore pieniądze.
Obecnie im marka jest bardziej znana – tym lepiej. Nie wystarczy już tylko to, aby telefon miał wypasione parametry, których nigdy nie wykorzystamy, ale też najlepiej był promowany przez znaną osobę lub też firmę. Doskonałym przykładem jest tutaj firma Huawei, która do promowania swoich urządzeń wykorzystuje sportowców. Nie patrząc mocno w dal, znajdziemy wiele takich przykładów.
Jeżeli chodzi o mnie to jestem fanem kupowania telefonu na zapas. Swój poprzedni – Asus Zenfone 3 działa do teraz i jedynym powodem dlaczego chciałbym go zmienić, to jakość oraz wielkość wyświetlacza. Pozostałe parametry są w zupełności wystarczające do wszystkich działań, które wykonuję.
Czy uważam, że zakup telefonu, który ma 6 GB pamięci RAM jest głupi? Nie. Jest to przyszłościowy zakup. A co powiecie na model, który posiada 10 GB pamięci RAM?
Proszę Państwa, przed wami nowy OnePlus 6T w specjalnej edycji McLaren.
Z racji tego, że to jest specjalna edycja musimy również zapłacić specjalną cenę, która jak podaje producent to 699 dolarów. Uważam, że sporo, ale może jednak warto?
Oprócz gigantycznej ilości pamięci RAM, którą nie sposób zająć odpalając kilkadziesiąt programów oraz kilkaset zakładek w Chrome, otrzymamy również procesor Snapdragon 845, 128 GB wewnętrznej pamięci lub też 256 GB, jeżeli mniejsza wersja będzie dla kogoś niewystarczająca, oraz bardzo duży wyświetlacz o przekątnej 6,41 cala z czytnikiem odcisku palca na ekranie.
Zaraz, zaraz – czy nie przypominam wam to specyfikacji zwykłego OnePlus 6T z nowym wyglądem, który jest droższy o ponad 100 dolarów? Co jeszcze powinno nas przekonać do zakupu?
Wygląd. Po prostu obłędny. Nie powiem, Huawei P20 skradł moje serce swoim obłym kształtem, natomiast tutaj… I jeszcze ten czytnik w ekranie – jeszcze się z tym nie spotkałem, ale może dlatego, że niezbyt mocno „siedzę” w telefonach. Ten jednak skradł mi serce. Namiastka karbonowego materiału z tyłu obudowy, nadaje mu sportowy wygląd.
Ładowarka. Jestem człowiekiem zabieganym. A także zaspanym, dlatego bardzo mocno doceniam funkcję szybkiego ładowania.
OnePlus 6T oferuje nam Warp Charge 30, co pozwoli nam na naładowanie telefonu do 50% w ciągu 20 minut.
Jak? Nie wiem. Czy bezpiecznie? Oby tak było i abym nie pisał za jakiś czas newsa, że bateria wybuchła. No i oczywiście musimy wziąć poprawkę na to, że dane te są „mierzone w warunkach laboratoryjnych”.
Czy za większą ilość pamięci RAM, unikalny wygląd obudowy, zmienioną nakładkę (w sumie to tylko tapety, jak i ikony) warto zapłacić około 120 dolarów więcej niżeli za podstawową wersję urządzenia?
Nie powiem, nigdy nie myślałem o zakupie OnePlus chociaż sporo o nim słyszałem. Jednak dzięki McLaren Edition pomyślę o zakupie 6T w podstawowej wersji, jako następcy mojego Zenfone 3.
2 replies on “McLaren wśród telefonów, czyli OnePlus 6T w specjalnej edycji”
Też nie myślałem, o zakupie One Plus 6T ale w tej edycji „Maklarena” to się po prostu skuszę 😀
Ja sie bardziej skuszę na zwykłą edycję 😉