W ostatnich tygodniach mówiło się przede wszystkim o dwóch „składakach” – Samsungu Galaxy Fold i Huawei Mate X. Wstępnie, według mnie, jest jeden do zera dla Chińczyków o czym już wcześniej napisałem, ale jak to się mówi, obszerniejsze testy kiedyś pokażą jak jest faktycznie. To tych dwóch dołączy niebawem trzeci, o którym robi się coraz głośniej. Chodzi o nową Motorolę RAZR, która ma mieć elastyczny ekran, ale taki, którego jeszcze nie widzieliśmy. Ja mam tylko jedną prośbę, żeby Motorola nie zawaliła tego projektu.
Wszystko co do tej pory widzieliśmy to tylko niepotwierdzone szkice produkcyjne i powstałe na ich podstawie wizualizacje składanego smartfonu od Motoroli. Rzeczywiście, wygląda to zjawiskowo i chyba tak, jakbyśmy kiedyś wyobrażali sobie klapkowego RAZR’a, gdzie zamiast fizycznej klawiatury i małego ekranu po otwarciu będzie tylko jeden, długi ekran.
Czego się obawiam? Tego, że nowa, składana Motorola RAZR nie będzie tym, na co wszyscy czekają i jak sobie ten smartfon wyobrażają. Że będzie to urządzenie grubsze nawet od pierwotnej Motki RAZR i zbliżonej bardziej do prototypu od Royole niż czegoś rewolucyjnego. Obawy mam przede wszystkim ze względu na ekran, który nie złoży się aż tak bardzo jak chociażby karta papieru. Druga kwestia to bateria, choć tutaj trzeba spojrzeć na to z dwóch stron. Możliwe, że akumulator będzie miał niewielką pojemność (mówi się o ok. 2700 mAh), ale mówi się też o tym, że będzie bardzo szybkie ładowanie TurboPower (27 W), co poniekąd „wynagrodzi” nam małą baterię.
Wszystko wskazuje na to, że RAZR nie będzie modelem z topową specyfikacją, ale też nie takim, który czegoś mógłby się wstydzić. Środkowy ekran po rozłożeniu ma mieć około 6,2 cala i rozdzielczość 876 × 2142 pikseli, co wskazuje na dziwne proporcje ekranu – prawie 2,5:1. Jeszcze nie wiadomo jaką wielkość będzie miał zewnętrzny ekran, ale jaki by nie był i tak powinien wystarczyć do wyświetlania powiadomień i prostych informacji. Będzie też podobno Snapragon 710, minimum 4 GB RAM i 64 GB pamięci wewnętrznej.
Idea elastycznego ekranu, trochę kłóci się z wygodą i działaniem telefonu z klapką, do którego kiedyś byliśmy przyzwyczajeni, ale mimo wszystko czuję, że i tak polubię się z tym smartfonem, bo będzie po prostu inny. Nie rewolucyjny, a inny niż pozostałe smartfony, z którymi miałem kiedyś kontakt. Poza tym, widzę też plusy właśnie tak, a nie inaczej składanej konstrukcji. Będziemy mogli złożyć smartfon na pół i spokojnie zmieścić go w małej kieszeni spodni. Z drugiej jednak strony, pozostaje niewyjaśniona kwestia dostosowania Androida i nakładki pod tak dziwne proporcje i wykonanie tego tak, by nie stracić na produktywności.
Jak rozwiążą sprawę z mechanizmem klapki? Jak będzie pisało się na dotykowym ekranie w w smartfonie z klapką? Na odpowiedzi jeszcze musimy poczekać.
No Comments