Strasznie nie lubię mieć racji. Szczególnie w takich sytuacjach. Tak się składa, że Samsung Galaxy Fold, to się specjalistom od materiałoznawstwa będzie śnił po nocach, tak jak swego czasu Galaxy Note 7 saperom.

I szczerze, to nie wiem, czy być zaskoczonym czy nie. Z jednej strony, przynajmniej dla mnie, najciekawszy z całej tej konstrukcji był punkt zgięcia ekranu. Zawsze mówili, że jak będę zbyt ciekawski, to kociej mordy dostanę, ale nie mogłem się powstrzymać. No bo przecież jak coś się kręci, to się prędzej czy później ukręci, tak samo jak coś się gnie, to w końcu się przegnie. Delikatne zaskoczenie, bo uwaliło się coś zupełnie innego. Co się okazało? Że otwierasz sobie nowiuśki, jeszcze „chińczykiem pachnący”, wycacany i błyszczący. Zdejmujesz folijkę z obudowy, z ekranu, samo szczęście. Ile trzeba, by przestał działać ekran?

Doba.

W niektórych przypadkach, bo nie jest to jeden przypadek, nawet mniej niż 24 godziny wystarczyły, żeby telefon za nieco ponad roczne PKB per capita w Burkina Faso, rozkraczył się bezceremonialnie, z nieznanego powodu. Powiało powtórką z rozrywki, bo miało być tak pięknie, a złożyło się jak zwykle. Najsmutniejsze, że egzemplarze, o których mowa, sztuki, które trafiły do recenzentów, z mniej lub bardziej rozwiniętą rzeszą stałych fanów, nie powinny mieć zdejmowanej folii ochronnej z wewnętrznego ekranu. Dlaczego? Bo ta folia ochronna, to nie była folia ochronna. I nie wpadł nikt na to, żeby wielkimi czerwonymi literami nie napisać, nie wiem, „NIE ZRYWAĆ!”? Z doniesień prasowych wynika, że taka informacja była, ale trzeba się było wczytać w instrukcję, żeby się dowiedzieć, że coś, co wygląda jak ściągalna warstwa plastiku jest częścią ekranu i bez niej nie pojedzie.

A tak to wygląda:

i tak:

https://twitter.com/stevekovach/status/1118571414934753280

i jeszcze tak:

https://twitter.com/robotodd/status/1118574478009626624

Teraz, jak już wieść się rozniosła, że niczego nie ściągamy, żeby nie było za pięknie, okazało się, że i to niewiele pomogło. Otóż w zgięciu, tym najbardziej ciekawym i newralgicznym miejscu całego ekranu pojawiają się wybrzuszenia, załamania, rzeczona, nieściągalna warstwa odłazi i niewiele to zmienia. Najpierw wariuje lewa strona ekranu, potem siada całość. A szkoda. Kolosalna, kosztująca lekko dwa tysiące dolarów szkoda.

Zastanawiam się jak się ta sytuacja dla Samsunga skończy, tym bardziej, że Galaxy Fold do sprzedaży ma trafić dosłownie lada dzień. Na pewno nie będzie aż tak źle jak było w przypadku Note’a 7, dlatego że tam wybuchały sztuki sprzedażowe, a nie recenzenckie. Tak czy owak, nie jest dobrze, że takie coś w ogóle miało miejsce.

Ekran, rewolucja i rewelacja, okazała się wadliwa, a to coś, co na pewno wpłynie na przyszłe dochody.

Nie jest tajemnicą, że ani technologia, ani kwota, jaką należy wyjąć za Folda nie kwalifikują go do pretendenta najbardziej budżetowej maszyny tego roku, zatem grupa odbiorców też się nieco zawęzi. Do tego stopnia, że może się okazać, że nawet ci, których stać na jego zakup, zastanowią się porządnie przed wyłożeniem równowartości osiemnastoletniego Passata w dieslu na coś, co już przed premierą nie działało tak, jak powinno.

Samsung Galaxy Fold
Samsung Galaxy Fold / fot. Samsung

Faktycznie można tez Samsunga bronić, że informacja na temat ekranu była dostępna w instrukcji, której nikt nie raczył przeczytać. Fakt, temu się zaprzeczyć nie da, ale z drugiej strony, firma tak doświadczona jak Samsung, wyjadacze na rynku smartfonowym, powinni wiedzieć, że klient ma swoje przyzwyczajenia, a wertowanie instrukcji na pewno do nich nie należy.

 

W mojej opinii Samsung zmoczył na całości. Nie uznam za porządnie przemyślany i równie porządnie wykonany produkt, którego integralna część może zostać pomylona z folią do usunięcia. Nawet jeśli coś nie zadziałało w ramach zakomunikowania klientowi, że „tego nie ruszamy” nie usprawiedliwia to faktu, że skoro do takich sytuacji doszło, to ekran jest zbudowany po prostu źle.

Dzisiaj, jak donosi Twitter, Samsung uderzył się w pierś, przyznał, że rzeczywiście coś nie działa jak powinno, że dołożą starań, żeby wyjaśnić co się stało i dlaczego. Pojawiło się oficjalnie oświadczenie firmy:

 

Ograniczona ilość Galaxy Fold pochodzących z wczesnych etapów produkcji trafiła do testów prasowych.
Od pierwszych recenzentów otrzymaliśmy informacje dotyczące ekranu w przekazanych egzemplarzach Galaxy Fold. Wnikliwe przyjrzymy się każdemu przypadkowi, a także samym urządzeniom, aby ustalić przyczyny zgłoszonych zdarzeń.

Dodatkowo, kilku testujących poinformowało, że usunęło z ekranów Galaxy Fold górną powłokę ekranu, powodując tym samym uszkodzenie urządzenia. Główny ekran Galaxy Fold pokryty jest warstwą ochronną, która stanowi jego strukturalną część. Jej zadaniem jest ochrona przed niezamierzonym zarysowaniem. Zdjęcie tej ochronnej warstwy z głównego ekranu może powodować jego uszkodzenia. Upewnimy się, aby ta informacja była w czytelny sposób przedstawiana klientom.

Biuro prasowe Samsung Electronics

 

Miejmy nadzieję, że Samsungowi uda się wyjść obronną ręką z tego zamieszania, bo ostatni raz jak zmoczyli, to cały model (Note 7) poszedł na złom. Pożyjemy to zobaczymy.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *