Lubię jak producenci sprzętu mnie czymś zaskakują, a Asus zrobił to przynajmniej kilka razy. Po pierwsze, ominęła mnie hiszpańska premiera, ale to raczej było do przewidzenia. Po drugie, ZenFone 6 na swój sposób jest oryginalny i nie powiela tego, co w ostatnim czasie było lawinowo kopiowane. Po trzecie, o cenie też można coś pozytywnego napisać. Asus ZenFone 6. Jeszcze nie macałem, ale chciałbym pomacać.
Przyznam, że nie spodziewałem się tego, że najnowszy „Zenek” będzie tak wygląda. Wszystko przez te wszystkie przecieki, które jednoznacznie wskazywały, że będzie to coś w rodzaju współczesnej Nokii N95, a to ze względu na podwójny slider. Okazało się jednak, że tak nie będzie, choć to nie sprawiło, że Asus ZenFone 6 jest nudny. Ma ciekawą konstrukcję, a jej najbardziej przyciągającym wzrok elementem jest rozkładany aparat. Trochę tak jak miało to miejsce w Huawei ShotX i kompletnie nie tak jak w Galaxy A80, co niektórzy znawcy sugerowali. W każdym razie, ZenFone 6 to ZenFone 6, a nie jakikolwiek inny smartfon.
A działa to tak:
FLIP CAM! The new @ASUS Zenfone 6 has a different kind of pop-up camera! #ZenFone6 #DefyOrdinary pic.twitter.com/uQNvabhm9d
— Michael Josh (@michaeljosh) May 16, 2019
Z tego wynika, że mamy jedną kamerę do zdjęć „głównym”, ale tych, które normalnie robilibyśmy przednim aparatem. Ciężko mi jest powiedzieć jak to działa i jak będzie działać po dłuższym czasie, ale z tego co dało się gdzieś zobaczyć w sieci, mechanizm ma wytrzymać kilka lat i działa tak, że sami możemy kontrolować kątem, pod jakim ustawimy aparat.
Aparaty są dwa i mają robić świetne zdjęcia w nocy, co… akurat jest bzdurą, przynajmniej na razie. Widziałem kilka próbek (możecie je zobaczyć choćby na Tabletowo) i nie wygląda to zbyt dobrze. Ale ma być aktualizacja, która wszystko poprawi. Oby.
Co w tym ZenFonie 6 takiego fajnego?
Jest jeszcze kilka rzeczy obok „flipowego” modułu aparatu czy kompletnie niezakłóconego niczym wyświetlacza – swoją drogą, 6,4-calowego, szkoda, że nie AMOLEDA. Do tych rzeczy można zaliczyć baterię o pojemności 5000 mAh z Quick Charge 4.0. Już teraz można przypuszczać, że o czas pracy nie ma się co martwić, ale trzeba też zauważyć, że smartfonowi się trochę przytyło. Swoje waży, a jak założymy jeszcze na niego etui to dwója z przodu na pewno się pojawi.
Będzie mocny, a to za sprawą Snapdragona 855. Będzie też sporo pamięci, bo ta najbogatsza wersja (a ogólnie będą trzy) da nam 8 GB RAM i 256 GB przestrzeni na dane. Czytnik jest z tyłu i do niego już mam zastrzeżenia, a wszystko przez jego kształt. Jest też szósta Gorilla na ekranie, głośniki stereo, podobno świetne słuchawki w zestawie i asusowska nakładka na system, która została przebudowana i mocno „odcukierkowana”.
I tym aspektem dochodzimy do cen, o których też można napisać coś dobrego. Za wspomnianą, najlepszą wersję przyjdzie zapłacić 2599 złotych, ale jeśli nie potrzebujemy aż tyle pamięci to w kieszeni może zostać 400 złotych.
Jest całkiem dobrze i choć jest sporo rzeczy do sprawdzenia i przedyskutowania, to śmiało można napisać, że najnowszy ZenFone jest tworem ciekawym.
2 replies on “Asus jednak potrafi zaskoczyć. Kilka słów po premierze Asusa ZenFone 6”
Od siebie dodam, że widziałem na kanale Mobzlilli jak to to nagrywa wideo i jestem pod wrażeniem! Dodatkowy plus za wykorzystanie obrotowej kamerki do śledzenia kadru.
Akurat wideo nie widziałem, ale dla mnie prym od kilku lat wiedzie Samsung jeśli chodzi o nagrywanie wideo, no i może OnePlusy za bitrate na poziomie 120 Mb/s (!). Ale już za czasów Galaxy S6+ Edge nagrywanie w 4K było niesamowite i testując teraz Galaxy S10e tylko się to potwierdza.