Dziś Apple poczyniło krok, który był oczekiwany przez wszystkich sympatyków marki. Po raz kolejny, pod sklepami Apple Store ustawiły się kolejki, w których najbardziej zapaleni fani marki z Cupertino czekali po kilkanaście godzin. Do pobliskiego Berlina z największych polskich miast udały się autobusy, wypełnione polskimi sadownikami. Z pierwszej ręki wiem, że atmosfera podróży była wyborna, ponieważ przyświecał jej jeden cel – kupno najnowszego iPoda touch, czyli sprzętu, który nikomu nie jest potrzebny.
Dobra, koniec heheszkowania. Wycieczki polskich wyznawców religii sadowniczej nie są niczym nowym, jednakże pielgrzymki odbywają się tylko przy premierach nowych iPhonów. iPod nie jest tak gorącym towarem, by specjalnie dla niego poświęcać czas i przekroczyć Odrę. Przynajmniej obecnie, kiedy jego parametry trącą myszką.
Dzisiaj zadebiutowała nowa wersja iPoda touch, który jest już 7 generacją tego urządzenia. Urządzenie dość kultowe, ponieważ to ono przetarło szlaki dla iPhone’a, którego można uznać za najpopularniejszego smartfona na świecie. Czy oznacza to, że najlepszym? Pewnie nie, ale to zależy od punktu widzenia. Nowy iPod ma parametry rodem z iPhone’a 7, który zadebiutował na rynku pod koniec 2016 roku. Sercem urządzenia jest procesor Apple A10, czyli ten sam co we wspomnianym iPhonie. Największą różnicą jest ekran, który ma 4 cale, podobnie jak w iPhonie SE. Urządzenie dostępne jest w kilku wersjach kolorystycznych i trzech wersjach pamięciowych – 32 GB, 128 GB oraz 256 GB. Za diabła nie mogę ogarnąć, kto jest jego docelową grupą użytkowników.
Idąc za serwisami aukcyjnymi, nowy iPhone 7 w wersji 32 GB to koszt około 1100 złotych. Hmm, no ale dla niektórych taki ekran jest zbyt duży. Dobra, to sprawdźmy iPhone’a SE z tym samym ekranem co nowy iPod touch – oho, jeszcze taniej, bo około 800 złotych. Kto więc wyda 1099 złotych za najtańszego iPoda Touch, a zarazem podstarzałego odtwarzacza muzycznego? Do filmów się nie nadaje z racji zastosowanego małego ekranu, tym bardziej do SMS’ów czy połączeń, bo z tego nie zadzwonisz (analogicznie do amelinium, którego nie pomalujesz).
Apple wydało urządzenie, które jest światu tak potrzebne jak badania naukowców o tym, czy masło orzechowe ma wpływ na ruch obrotowy ziemi albo pryszcz na środku czoła. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ktoś to naprawdę kupi.
No Comments