Przyznam szczerze, że ze sporym zdziwieniem kompletnie nie śledziłem wszystkich tych informacji o wylajtowanym Samsungu Galaxy Note 10. Może dlatego, bo do końca miałem nadzieję, że taki model w ogóle nie powstanie. Skoro jest normalna wersja i ta większa z Plusem to inna już nie ma sensu. Tym bardziej taka. Według Samsunga jednak ma. Okazało się, że byłem w błędzie, bo nie dość, że pojawił się Samsung Galaxy Note 10 Lite to jeszcze razem z… Samsungiem Galaxy S10 Lite. Co jest takiego w tym smartfonie, że według mnie nie ma prawa bytu, a ostatecznie i tak używałbym go z przyjemnością?
Zacznijmy od tego, co oznacza Lite. Jeśli już takie coś widzimy w nazwie jakiegoś urządzenia, to przeważnie kojarzy się to z czymś gorszym, wykastrowanym z funkcji, uproszczonym czy ostatecznie nawet czymś mniejszym. I nie wzięło się to znikąd, bo wystarczy spojrzeć na niektóre smartfony i to od różnych producentów. I nagle wchodzi Samsung, cały na błyszcząco, ze swoimi propozycjami smartfonów Galaxy z Lite w nazwie.
Z dużą dawką niepewności patrzę na obydwa nowe modele, ale gdybym z tych dwóch miał wybrać tylko jeden, to mimo wszystko byłby to Note. O ile Galaxy Note’a można jeszcze jakoś sklasyfikować, to z Galaxy S10 Lite jest znacznie gorzej. Jak pamiętacie, seria Galaxy S10 pojawiła się na rynku w trzech modelach: Galaxy S10e, Galaxy S10 i Galaxy S10 Plus. Jak dla mnie, spośród tych trzech, każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Jeżeli ktoś chce na maksa wybajerzonego smartfona, który ma ogromny ekran i niemal wszystko z funkcji, to zerknie w kierunku tego z Plusem. Jeżeli jednak szczególnie liczy się wygoda i „kompaktowość” to wybierze Galaxy S10e. Proste i logiczne. Po co zatem jest Galaxy S10 Lite? Z z 6,7-calowym ekranem?! Nie wiem.
Samsung Galaxy Note 10 Lite można uznać za najtańszy nowy model z rysikiem, na którego mogą sobie pozwolić osoby, które niekoniecznie mają wolne około cztery tysiące złotych. Smartfona, którego uszczuplono z kilku funkcji, ale też zaskakująco w kilku aspektach ulepszono względem droższych Note’ów. Przypominam, że to Lite, a choćby w przypadku pojemności akumulatora wypada lepiej niż… Galaxy Note 10+. Ba, lepiej niż jakikolwiek Galaxy Note, który kiedykolwiek się pojawił. Smartfon pod obudową skrywa akumulator 4500 mAh. Dla przypomnienia, do tej pory, najwięcej było właśnie w modelu Plus – 4300 mAh.
Wiecie dlaczego Samsung Galaxy Note10 Lite jest bez sensu? Bo nazywa się Lite.
Ewidentnie mam problem z tą nazwą. Nazywa się Lite, a ma największą baterię spośród wszystkich Note’ów, nawet tych określanych jako flagowe. I najdroższe. Nazywa się Lite, a ma prawie tak samo wielki wyświetlacz jak Galaxy Note 10 Plus. I sporo większy niż w normalnym Galaxy Note 10. Nazywa się Lite a ma slot na kartę microSD, którego zabrakło w normalnym Galaxy Note 10. Teraz najlepsze, nazywa się Lite, a jest najcięższy ze wszystkim – waży 199 gramów. Teraz mnie rozumiecie? Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że pojemniejszy akumulator robi swoje, ale cholera, do Lite to jakoś nie pasuje. I jeszcze jedno. Wspomniałem, że Lite można też postawić na równi z określeniem „mniejszy”. Wyobrażacie sobie Note’a z przykładowo 5,8-calowym wyświetlaczem i takimi samymi proporcjami? Coś pokroju Galaxy S10e, ale z rysikiem? Ja nie. Oj nie.
Oczywiście nie pod każdym względem jest lepiej, bo to byłaby już herezja, ale i tak nie jest źle, jakbyśmy się spodziewali. Owszem, mamy ponad roczny procesor, wyciągnięty prosto z Galaxy Note’a 9, ale nadal jest to jednostka, która zapewni najwyższą wydajność i bezproblemową pracę. Nawet jeszcze przez najbliższe 2 lata. Uszczuplono pamięć wewnętrzną do 128 GB (najpewniej UFS 2.1), ale – jak już napisałem wyżej – zawsze jest miejsce na kartę, więc i pół terabajta może być. I więcej. Wywalono najszybsze ładowanie, co w przypadku większej baterii może być odczuwalne. Zmniejszono rozdzielczość ekranu, ale tak minimalnie, że różnicy nie zauważymy. Z tyłu są trzy aparatu w „aplowskim” układzie. Patrząc na szczegóły aparatów, jakość materiałów powinna być na poziomie Galaxy Note 9, więc nie ma powodów do narzekania. I jeszcze rysik S Pen. Ma Bluetooth, ale wyrzucono z niego obsługę gestów, co według mnie, jest strzałem w dziesiątkę, bo to kompletnie nieprzydatny bajer.
Najbardziej zastanawiającą kwestią jest tutaj jakość wykonania. Świetne jest to, że mamy płaski ekran, bo zakrzywienia w pozostałych „Dziesiątkach” wielu osobom przeszkadzały. Mnie również, ale bardziej wizualnie. Smartfon i tak dobrze leżał w dłoni i nie zdarzały się przypadkowe dotknięcia ekranu. Ale w przypadku Lite’a bardziej chodzi o tył. Gdzieś wyczytałem, że może nie być to szkło, przez co pozbawiono go indukcyjnego ładowania. Czyżby zastosowano jakieś tworzywo sztuczne?
Dla mnie to powinien być Samsung Galaxy Note 10 (2020).
Możecie się ze mną zgodzić albo i nie, ale dla mnie na pewno nie jest to Lite. To określenie nie pasuje do tego smartfonu i kropka. Samsung Galaxy Note 10 (2020) już bardziej. Jeżeli rzeczywiście trafiłyby do sklepów za około 600 euro, to byłoby świetnie. A potem spadłby do poziomu Galaxy S10e to już w ogóle byłby sztos. Przypomnę, że aktualnie taki Galaxy Note 10 to minimum 749 euro, a Galaxy Note 10 Plus to już 999 euro.
Mimo wielu rzeczy, które mi się podobają i wielu, które nie przypadły do gustu, z chęcią sprawdziłbym go w testach.
5 replies on “Jak do tego doszło, nie wiem? Kilka słów o Samsungu Galaxy Note 10 Lite”
Tak, tył to plastik.
O właśnie, zatem ciężko będzie uzyskać to odczucie jakości jak w przypadku np. Galaxy Note 10. No, ale na czymś musieli przyoszczędzić.
Co do S10 nie zgodzę się. Mam S10 i według mnie w porównianiu S10e i S10+ ma najbardziej praktyczną wielkość, a zakrzywiony ekran to według mnie zaleta.
Co do nazewnictwa Lite to zgadzam się. Pierwsza myśl gdy słyszy sie taką nazwę to że ma się do czynienia z gorszym produktem niż ten bez dopisku lite w nazwie. A tu się okazuje, że lite wcale nie taki lite. Dziwnie Samsung postąpił. Mógł te telefony pod inną nazwą, nie kojarzącą się z flagowcami lub bez lite, wydać.
Wszystko byłoby pięknie gdyby włożyli tam 8 GB RAM. Ciekawe czy po kilku miesiącach 6 nie okaze się zbyt małą ilością – należy pamiętać, że w RAM w stosunku do Ski pakowane są jeszcze apki służące obsłudze rysika.
Galaxy Note 10 Lite jest w dwóch wariantach z 6 lub 8 GB RAM. Oby w Polsce była ta druga 🙂