Powiem Wam, że z wielką niecierpliwością, ale też ochotą czekam aż Huawei P8 pojawi się na moim testowym biurku. Chyba jeszcze nie było takiego urządzenia, które wzbudziłoby we mnie tyle pozytywnych emocji. A to wszystko za sprawą kilku interesujących rozwiązań w najnowszym flagowym smartfonie Chińczyków i tego, w jakim kierunku zmierza Huawei. Co prawda premiera Huawei P8 dopiero w maju, ale już smartfon trafił do sprzedaży na rodzimym rynku. I wiecie co? Jak szybko trafił, tak szybko się wyprzedał i ja się nie dziwnię dlaczego.
Jeszcze parę lat temu nikt by nie pomyślał, że Huawei dotrze tak daleko. To już nie ta sama marka, która znana była z produkcji modemów do internetu mobilnego, a można by nawet stwierdzić, że kluczowy gracz na rynku urządzeń mobilnych. Podoba mi się ta sytuacja, gdzie na rynku nie liczą się tylko dwaj giganci z Korei Południowej czy koncern z Japonii, a coraz więcej do powiedzenia mają firmy wywodzące się z Chin. W gruncie rzeczy to właśnie za sprawą takich producentów jak Huawei, Meizu czy Xiaomi, Chińczyk nie kojarzy się już z tanim bublem, a dobrze wykonanym sprzętem, które ma niejednokrotnie więcej do zaoferowania niż „starzy wyjadacze rynku”.
Strasznie żałuję, że nie udało się dostać na londyńską premierę i sprawdzić co smartfon potrafi. Oglądając jednak konferencji można było dojść do wniosku, że model P8 wyznacza nowe standardy, jest jeszcze bardziej dopracowany niż poprzednik i robi świetne wrażenie, już na samym „papierze”. Można było stworzyć smukły smartfon (ma tylko 6,4 mm!) przeładowany technologią z całkowicie ukrytym w obudowie obiektywem aparatu, ekranem, który zajmuje niemal 80% przedniego panelu i dopracowanym oprogramowaniem z masą funkcji. To mi się podoba i z tego co widać, nie tylko mi, bo smartfon jak tylko sie pojawił w sprzedaży w Chinach, to od razu został wyprzedany. I ja się tym ludziom nie dziwię, bo wybrali dobry sprzęt. Smartfon kosztował 3588 juanów, co w przeliczeniu dawało niecałe 600 dolarów i był dostępny w sklepie Vmall.
Polska premiera ma odbyć się w drugiej połowie maja, ale cena urządzenia nie jest jeszcze znana. Wiadomo jednak, że wersja z 16 GB pamięci została wyceniona na 499 euro, więc strzelam, że w Polsce będzie trzeba przygotować około 2500 złotych na zakup. Widać, że Huawei zaczął się wyżej cenić (premierowa cena Ascend P7 wynosiła 1699 złotych), ale ja wierzę, że ta wycena pójdzie w parze z jakością.
Więcej o Huawei P8 możecie dowiedzieć się z wpisu, który pojawił się po światowej premierze.
źródło: Vmall przez PhoneArena
4 replies on “Huawei P8 wyprzedany w dniu premiery, ale mnie to w ogóle nie dziwi”
W Polsce zawsze dosrają kosmiczną cenę. Na zachodzie zarabiają kilka razy więcej niż my, a urządzenia są i tak tańsze.
U nas flagowce dopiero rok po premierze i wejścia na rynek uzyskują szczyt sprzedaży gdy jest już tańszy i następca ma wyjść bardzo niebawem
Wymarzoną ceną dla mnie byłoby 1999 złotych za wersję z 16 GB, ale wydaje mi się, że nie jest to możliwe.
Co prawda dziś kupiłem Asus Zenfone 2 za 1130 zł. w najmocniejszej specyfikacji ale Huwaei P8 Max brałbym w ciemno lub Multipad x2 biorę natychmiast jak pojawi się w Polsce w sprzedaży
Już nie mogę się doczekać premiery. Mam nadzieje że będzie można wziąć w dobrej cenie w pakiecie dla firm.