Do tej pory jakoś z dystansem podchodziłem do ZTE. Może to specyfika tej firmy i swoiste podejście do organizacji różnych wydarzeń (choć tutaj aż prosi się o użycie angielskiego eventu), jakie między innymi miały miejsce podczas MWC 2014. Właśnie tam poznaliśmy chociażby ZTE Grand S III, który umożliwiał odblokowanie telefonu po zeskanowaniu naszych oczu. Niezłe, choć myślałem, że będzie bardziej rewolucyjne. Teraz ZTE za sprawą Nubia Z9 pokazało, że można zrobić świetny i poniekąd rewolucyjny smartfon. Sorry Samsung, że przyznam, że na mnie zrobił lepsze wrażenie niż Galaxy S6 Edge.
Tak, dobrze przeczytaliście. Samsung Galaxy S6 Edge jest przełomowy, jest jedyny w swoim rodzaju, a obustronnie zaokrąglowy ekran sprawia, że drugiego takiego urządzenia nie znajdziemy. Do tego dochodzi jeszcze aluminiowa obudowa, szkło Gorilla Glass 4 przykrywające tył i ekran smartfonu, zupełnie odmienione wnętrze pod względem podzespołów czy całkowicie przebudowany interfejs. Trochę jednak narzekam na fakt, że funkcje ekranu krawędziowego zostały przygotowane trochę z przymusu. Od początku powtarzam, że mogło to wyglądać tak. Ok, wygięliśmy już ekran, mamy smartfon, no ale teraz trzeba wymyślić jakieś funkcje, bo jak to tak może być. I w efekcie mamy między innymi, funkcję People Edge (której pewnie i tak mało kto używa), najważniejsze informacje, gdy smyrniemy paluchem po krawędzi czy wreszcie podświetlanie krawędzi, gdy ktoś dzwoni (ale kto odkłada telefon ekranem do dołu?).
Mimo tego, że ekran w Nubii Z9 nie zachodzi na boki urządzenia, a jest tylko „borderless”, to mam wrażenie, że ZTE trochę solidniej przyłożyło się do funkcjonalności tego rozwiązania. Zacznę właśnie od ekranu, bo to ten element całego smartfonu jest najczęściej komentowany i najważniejszy, biorąc pod uwagę jego „bezramkowość” (nie wiem czy jest takie słowo, ale jeśli nie, to właśnie je wymyśliłem). Pomijając już techniczny fakt, że mamy tu do czynienia z 5,2-calową przekątną i rozdzielczością Full HD, ekran praktycznie nie ma ramek po lewej i prawej stronie, a dodatkowo został delikatnie wygięty za sprawą szkła 2.5D. ZTE jako pierwszy zastosował tutaj technologię Frame Interaction Technology, która daje nam możliwość wykorzystania krawędzi ekranu do wykonania określonych zadań. I o tym właśnie wspomniałem parę wersów wyżej, że ZTE wymyśliło kilka funkcji, z których rzeczywiście będziemy często korzystać.
W sieci krążą informacje o trzech głównych właściwościach bezramkowego ekranu i na chwilę obecną nie wiem, czy jest ich więcej. Nie mniej, te zaprezentowane na powyższych animacjach idealnie pokazują, co możemy zrobić. Przede wszystkim podoba mi się to, że przy dwóch z nich w naturalny sposób trzymamy telefon i tylko prostymi ruchami dłoni czy palców możemy wykonać daną operację. Jak widać, za pomocą dwukrotnego ściśnięcia telefonu, tak by palce dotknęły krawędzi ekranu możemy szybko wykonać zrzut ekranu. Po drugie, trzymając telefon poziomo tak jak zazwyczaj robimy zdjęcie, wystarczy dotknąć górnej krawędzi, by uruchomić aparat i zrobić zdjęcie. Trzecia opcja to chyba coś najbardziej nietypowego, bo tutaj obie krawędzie ekranu działają jak suwaki do kontrolowania jasności ekranu. I co Wy na to?
Pozostała specyfikacja obejmuje ośmiordzeniowy układ Snapdragon 810 od Qualcomma, który jest wyposażony w procesor graficzny Adreno 430. Tutaj jednak trzeba zaznaczyć, że Nubia Z9 jest w trzech wariantach (jak ja nie lubię takich praktyk), które różnią się od siebie pamięcią RAM, pamięcią na dane użytkownika i co za tym idzie też ceną. Za tą najtańszą oznaczoną jako Nubia Z9 Classic z 3 GB RAM i 32 GB pamięci wewnętrznej zapłacimy około 560 dolarów. Za dodatkowy gigabajt pamięci operacyjnej i dwukrotnie większą przestrzeń na dane dopłacimy około 100 dolarów i jest to wersja Elite, a z kolei aż 725 dolarów wydamy, jeśli zdecydujemy się na wersję Elite, ale z czytnikiem linii papilarnych. Trzeba przyznać, że ceny są wysokie jak na flagowca z Chin.
Co jeszcze znajdziemy w najnowszym smartfonie od ZTE? Okazuje się, że całkiem sporo, bo Nubia Z9 ma 13-megapikselowy aparat IMX234 Exmor RS od Sony z zaawansowaną optyką i przysłoną o wartości f/2.0, a do tego dochodzi jeszcze przedni aparat 8 Mpix, również od Sony z 80-stopniowym kątem widzenia. Jest też całkiem pojemna bateria 2900 mAh, która została umieszczona w obudowie o grubości 8,9 mm. Nubia Z9 pracuje w oparciu o Androida Lollipop, ale ZTE dodało również swój autorski interfejs nubia UI w wersji trzeciej. Jest też dual SIM, więc to, co charakterystyczne dla chińskich smartfonów. Niepokoi mnie jednak waga urządzenia, która wynosi 192 gramy.
Smartfon trafi do sprzedaży już 21 maja, ale będzie dostępny tylko w Chinach, przynajmniej na początku swojej rynkowej premiery. Nie mamy żadnych informacji, czy Nubia Z9 zagości w Polsce, a szkoda bo trochę się napaliłem i chciałbym przetestować ten niesamowity ekran w galaktycznym zaciszu. Co Wy na to ZTE Polska?
źródło: ZTE, GizChina
No Comments