Czy mamy powtórkę z ubiegłego roku? Wygląda na to, że nad Samsungiem zaraz przed sklepową premierą jego flagowców zbierają się chmury i może nie jest to jeszcze zderzenie frontów znad Morza Arktycznego i wyziewu z piekarni Pączek, umiejscowionej za Centralą Nasienną w Suwałkach, ale robi się o parę hektopaskali za nisko, słowem – nieciekawie. Jak się okazuje, w Samsungu Galaxy S7 i Galaxy S7 edge można znaleźć dwa różne sensory, podobnie jak to miało miejsce w przypadku poprzedników. Ale czy to źle? Jak sprawdzić? Czy Ferndando dalej kocha Milagros? Z czym to się wiąże?
No dobra, sprawa wygląda tak. Zagraniczne serwisy za sprawą jednej z bezpłatnie dostępnych w Google Play aplikacji o nazwie AIDA64 (szanuję, wierzę i używam) „odkryły”, że Samsung Galaxy S7 i jego zakrzywiona wersja mają w sobie dwa różne sensory w aparacie – jeden autorski od Samsunga, a drugi pochodzący od Sony. Winno być tak, że bardziej europejski wariant, czyli ten, który na dniach pojawi się w regularnej sprzedaży w Polsce jest wyposażony w ośmiordzeniowego Exynosa 8890 i sensor ISOCELL S5K2K1, a wersja ze Snapdragonem 820 posiada sensor Sony IMX260. To tak w gwoli wyjaśnienia.
Po rozmowie z Kasią z Tabletowo postanowiłem szybko sprawdzić, co siedzi w moim testowym Samsungu Galaxy S7, tak z ciekawości. Jak się okazuje, mimo obecności najnowszego Exynosa, jest też japoński sensor IMX26 od Sony. Jestem trochę zaskoczony, bo nie sądziłem, że taki duet znajdę w tej sztuce. Ale dobra, czy to źle? Po kilku dniach nie zauważyłem nic niepokojącego w aparacie w Galaxy S7 i powiem więcej, to jego największy atut (zupełnie przeciwnie niż bateria, tak by the way). Auto focus natychmiastowo zbiera ostrość, że nie jestem w stanie nawet tak szybko mrugnąć, optyczna stabilizacja obrazu działa bez zarzutu, zdjęcia w każdym (dosłownie każdych) warunkach wychodzą świetne i wcale się tutaj nie przechwalam. Aparat w Galaxy S7 to naprawdę kawał dobrej optyki, nawet jeśli pochodzi od Sony.
Jak to sprawdzić u siebie?
Pierwsze co trzeba zrobić to mieć Galaxy S7 lub Galaxy S7 edge (oh wait) i zainstalowaną aplikację AIDA64, którą można pobrać za darmo Google Play. Gdy uruchomimy aplikację, wystarczy przejść do zakładki Devices i zjechać na sam dół listy. Po chwili powinien wyskoczyć komunikat o przyznaniu aplikacji uprawnień do korzystania z aparatu. Jeśli zaakceptujemy, wyżej pojawią się szczegóły o przednim jak i tylnym aparacie. Jeśli zatem w polu Camera ID przy Real-Facing Camera pojawi się SONY_IMX260_FIMC_IS oznacza to, że mamy japoński sensor, jeśli z kolei SLSI_S5K2L1_FIMC_IS to aparat mamy od Samsunga. O tak to wygląda.
Sporo testowych egzemplarzy rozeszło się do dziennikarzy i sporo klientów go zamówiło. Ciekawy zatem jestem, co siedzie w Waszych sztukach? Dajcie koniecznie znać w komentarzach i oczywiście sprawdźcie nasz wpis o Galaxy S7 i najciekawszych jego funkcjach.
8 replies on “Mój Samsung Galaxy S7 ma sensor Sony IMX260. A jak wygląda to u Was?”
niech się tylko bateria naładuje i sprawdzam 😉
Jesteś tak bardzo niezabawny -_-
Jesteś tak bardzo hejterem 🙂 Jest staranna relacja, a żartowanie czasem warto zastosować, zawsze to cos nowego i innego do czytania.
Rany boskie! Panie Prezesie! Pan tutaj?
U mnie w Galaxy S7 znajduje sie SONY_IMX260_FIMC_IS. Telefon zakupiony w przedsprzedazy na terenie Niemiec
S7 – SONY_IMX260
Nabyłem S7-cieszę się, że w moim aparacie jest semsor SONY_IMX260_FIMC_IS. Choć tego typu proceder (2 różne rodzaje sensorów), gzie klient nie ma możliwości świadomej decyzji to ruch poniżej pasa !!! Nawet ja stały odbiorca urządzeń Samsung potępiam !!!
Na forum android.com.pl porównywali fotki 2 egzemplarzy i tych samych kadrów, sony zdeptało jakością ISOCELA. Balans bieli też sony ma lepszy…