Meizu jest znany ze świetnych flagowców jak chociażby ten ostatni Meizu Pro 6, ale też potrafi zaskoczyć super-tanim i super-wyposażonym smartfonem jak niegdyś Meizu m2. W tym roku Chińczycy też coś dla nas szykują, ale z tym dzisiejszym smartfonem zaliczyli mały falstart. Pojawił się Meizu m3, ale co z tego jak nie zasługuje na to, by nazywać się… Meizu m dwa i pół. Zobaczcie dlaczego.
W ubiegłym roku za około 500 złotych dostaliśmy między innymi 2 GB RAM, 13-megapikselowy aparat czy dual SIM i 16 GB pamięci wewnętrznej, gdzie większość podobnej cenowo konkurencji miała tej pamięci o połowę mniej. Tak prezentował się Meizu m2. My co prawda, go nie testowaliśmy, ale na galaktycznym biurku pojawił się Meizu m2 note, który był bardzo podobnym, ale trochę większym modelem i trzeba przyznać, że sprawował się zaskakująco dobrze. Bez wątpienia Meizu umie robić dobre smartfony, także te określane jako budżetowe, ale ze swoim najnowszym smartfonem po prostu się nie popisał.
Zmian w Meizu m3 względem poprzednika jest jak na lekarstwo i według mnie nie aż tyle, by ten smartfon zasługiwał na kolejny numerek w nazwie. Wiem, piszę negatywnie, no ale jak określić sytuację, gdzie producent wrzucił do niemal tej samej obudowy trochę lepszy procesor, pochwalił się wariantem z większym RAM’em i powiększył pojemność baterii? W Meizu m3 znajdziemy ośmiordzeniowy procesor MT6750 od MediaTek z lepszą grafiką Mali-T860, do którego dochodzi jeszcze 2 GB RAM i 16 GB pamięci wbudowanej, czyli podobnie jak w poprzednim modelu. Mamy też większa baterię, bo 2870 mAh zamiast 2500 jak w m2, co paradoksalnie (i to jest na plus) zmniejszyło delikatnie grubość obudowy do 8,3 mm. Dziwne za to wygląda system, bo smartfon pracuje pod kontrolą YunOS z nakładką Flyme, opartego na Androidzie. Pozostała specyfikacja w zasadzie pozostaje bez zmian, więc nadal będziemy mieć 13-megapikselowy aparat z tyłu z f/2.2 i PDAF oraz 5-megapikselowy z przodu, LTE i 5-calowy wyświetlacz HD.
Meizu m2 Plus… tfu Meizu m3 wyceniono na około 90 dolarów, ale jest to cena na rynek chiński. W Europie – o ile w ogóle się pojawi – będzie trochę droższy, co w ogólnym rozrachunku wyjdzie na to samo co w przypadku poprzednika. Podsumowując, lepiej kupić Meziu m2.
źródło: Meizu
No Comments