Akurat ta się złożyło, że byłem na europejskiej premierze Honora 9 w Berlinie i używam go już od kilku dni. Nie lubię pisać czegoś na szybko opierając się tylko na specyfikacji czy mając jakieś urządzenie w ręce od kilku godzin. Nie ma to żadnego sensu, a dla Was to kompletnie zerowa wartość, nawet jeśli ktoś napisał, że trochę ul to iście intensywnie. Ale po kilku dniach (w chwili pisania tego tekstu minął już trzeci) można śmiało podzielić się pierwszymi wrażeniami. Jaki zatem jest ten cały Honor 9 i na co trzeba zwrócić uwagę przed zakupem?
Jakoś mocno nie nastawiałem się na to, że Honor 9 mnie czymś zaskoczy, choć gdzieś tam była mała iskierka nadziei, że dowiemy się wiecej niż na początku czerwca. Przecież smartfon już się pojawił w Chinach, więc druga premiera była nie tylko potwierdzeniem tego co już wiedzieliśmy, ale jednocześnie oficjalnym wprowadzeniem go do Europy. I w sumie dobrze. Polskiej premiery na pewno nie będzie, a smartfon już z początkiem lipca ma trafić do sprzedaży. Za 2199 złotych, co według mnie jest adekwatne do tego co ten smartfon ma w środku, jaką technologią dysponuje i przede wszystkim jak wygląda.
„Światłołapacz”
No właśnie, jak wygląda. W tej kwestii smartfon chyba najbardziej przyciąga uwagę. Będzie dostępny w trzech kolorach – czarnym, niebieskim i srebrnym i to właśnie ten ostatni przypadł mi do testów. Można się śmiać, że razem z Xperią XZ Premium czy HTC 11 może brać udział w konkursie na najlepsze technologiczne lusterko, ale prawda jest taka, że obudowa naprawdę wygląda ładnie i w nietypowy sposób załamuje światło tworząc na powierzchni przenikające przez siebie pasy. Taki efekt uzyskano przez nałożenie na siebie aż 15 różnych warstw.
Ale to co jest mocną stroną wyglądu jest też nieco irytujące. Nie zauważyłem jeszcze żadnych zarysowań na swojej sztuce, ale od innych dziennikarzy dowiedziałem się, że już kilka rys u siebie mają. Można co prawda wrzucić smartfon w dołączone do zestawu etui, ale według mnie smartfon traci wtedy cały swój urok. Świetne jest też to, że smartfon pewnie leży w dłoni (znacznie lepiej niż taki Huawei P10), jest odpowiednio wyważony, choć w pierwszej chwili może sprawiać wrażenie zbyt ciężkiego, a obudowa jest tak spasowała, że praktycznie nie czujemy tego gdzie szklany tył łączy się z ramką.
Szczerze powiedziawszy to myślałem, że reklamowy hasztag „Light Catcher” będzie dotyczył aparatu i powiedzmy, lepszych możliwości robienia zdjęć w nocy. Jak się jednak okazało, ten cały „Światłołapacz” to nic innego jak wspomniane refleksy świetlne na obudowie.
Takiego czytnika jeszcze nie było!
Oj muszę to powiedzieć choć jestem zwolennikiem czytników biometrycznych z tyłu. Czytnik w Honorze 9 po prostu wymiata. Nie wiem jak Huawei to robi, ale znowu go udoskonalił i działa jeszcze szybciej. Na pewno szybciej niż w Huawei P10 i śmiało napiszę, że obecnie jest to najszybszy czytnik jaki się pojawiał w smartfonach od Huawei’a. Wystarczy musnąć opuszkiem palca, nawet nie przykładając do tego dużej siły, pod ekranem i gotowe. Tutaj też muszę wspomnieć, że czytnik pod ekranem nie jest przyciskiem fizycznym, a płytką dotykową, która działa tak samo jak w Huawei P10.
Nikogo nie zaskoczę jeśli napiszę, że smartfon ma „bebechy” jak Huawei P10 i to też tyczy się aparatu. Dwa sensory, jeden monochromatyczy, a drugi RGB, hybrydowy zoom, co zostało też odpowiednio oznaczone na obudowie, nagrywanie filmów w 4K czy zapisywanie zdjęć w RAW, a do tego masa trybów z monochromatycznym na czele.
Jest trochę „ale…”
Wiele osób na pewno zastanawia się jak wypada na tle chociażby takiego Huawei P10. I jest różnie. Jest tańszy o jakieś 500 złotych, biorąc pod uwagę cenę zaraz po premierze (2699 złotych). Honor 9 ma niemal taki sam aparat, ale nie znajdziemy w nim optycznej stabilizacji obrazu (OIS). Honor 9 ma taką samą baterię (3200 mAh), ale nie wspiera ładowania SuperCharge (jest FastCharge). Honor 9 ma 64 GB pamięci, ale jak się okazuje eMMC o niezbyt wysokich prędkościach. Ale żeby nie punktować tylko braków, Honor 9 ma też kilka rzeczy, których nie znajdziemy Dziesiątce – czujnik IR do sterowania urządzeniami RTV, dual SIM w podstawowej wersji czy ciut większy ekran i nieco szybszy czytnik linii papilarnych.
Dla mnie Honor 9 to po prostu poprawny smartfon. Wykonany i zaprojektowany jak na flagowca przystało. Z wyższą ceną na start (przypomnę, że 2199 złotych, Honor 8 kosztował 1999 złotych) to i tak sporo niższą niż reszta flagowców na ten rok, z genialnym czytnikiem biometrycznym czy wysoką wydajnością i najnowszym oprogramowaniem. Na ostateczny werdykt jeszcze przyjdzie czas, ale póki co smartfon oceniam bardzo dobrze. Udany, jak mało który smartfon.
Dajcie znać co Wy sądzicie o Honorze 9, czy jest to godny następca Honora 8 i jak według Was wypada na tle Huawei P10.
One reply on “Honor 9, czyli mało zaskakujący, ale cholernie poprawny smartfon”
Prędkości pracy urządzenia będziemy mogli oceniać wraz z kolejnymi aktualizacjami Androida jak i samego EMUI.
Podczas gdy pamięci P10 będą pozwalały na szybką pracę (+ podobno zawarty w nim algorytm poprawiający pracę urządzenia nawet do 18 miesięcy od premiery będzie chodził tak samo szybko) tak w H9 zaczną dawać o sobie znać tańsze typy.
Sądzę też, że jeżeli P10 jest tym flagowym urządzeniem to będzie otrzymywał aktualizacje nico dłużej lub szybciej.