Pewnie dawno nie słyszeliście o smartfonie od Panasonica. Ja też. Panasonic nie jest egzotyczną firmą, ale biorąc pod uwagę ich smartfony i ich dostępność w naszym kraju to niczym nie różnią się od tych mniej znanych Chińczyków, których nazwy ciężko jest wymówić. Ja nie kojarzę żadnego, no może poza Toughpadami, które widziałem w marcu… rok temu. Podobnie będzie ze smartfonem Panasonic P55 Max, którego będzie ciężko dorwać do testów. Ale czy mamy czego żałować?
Od razu odpowiem na pytanie – kompletnie nie. Panasonic P55 Max jest smartfonem o przeciętnych parametrach i niczym nas nie może zaskoczyć. Taka prawda, patrząc na to co oferuje. Max w nazwie nie wzięło się z niczego, bo ma ogromną baterię (5000 mAh), ale nawet to go raczej nie ratuje. Jest sporo smartfonów z taką baterią, choćby Xiaomi Redmi 4X (4100 mAh), Asus Zenfone Max (4130 mAh) czy Lenovo P2 (5100 mAh), wszystkie pod każdym względem lepsze od tego Panasonica. Specyfikacja mocno średnia, która obejmuje 5,5-calowy wyświetlacz HD, słaby procesor MediaTek MT6737 od MediaTek, a do tego 3 GB pamięci RAM i tylko 16 GB pamięci wewnętrznej. Do tego 13-megapikselowy aparat z tyłu, 5 megapikseli z przodu i Android 7.0 Nougat.
Smartfon może nie wygląda źle, ale mam wrażenie, że to typowy, tani wynalazek, który będzie zapychaczem w ofercie lokalnych operatorów. Tani, bo wyceniono go na około 130 dolarów. Lokalnych, bo wątpię, by pojawił się poza Indiami. Stąd też trafne stwierdzenie w tytule tego tekstu, że smartfon raczej nie trafi do żadnej polskiej redakcji. Bo w sumie, po co.
źródło: gsmarena
2 replies on “Panasonic P55 Max, czyli jeden z tych smartfonów, którego nikt Wam w Polsce nie przetestuje”
Taa, a ktory inny ma wyjmowalną baterie o takiej pojemnosci do tego diodę IR ? no proszę ktory ?
Nie wygląda na to, żeby ten Panasonic miał wyjmowaną baterię. Poza tym, teraz już to za bardzo się nie liczy – ważniejsze jest szybsze ładowanie, USB typu C i takie tam. Co do IR, ma ją coraz więcej urządzeń, większość Xiaomi, niektóre Huawei.