Oppo miało pokazać swój nowy smartfon pod koniec marca, ale zrobiło to trochę wcześniej, przynajmniej biorąc pod uwagę prezentację w formie samej informacji prasowej. Premiery smartfonów tej firmy warto śledzić z dwóch powodów. Po pierwsze, z roku na rok pokazują coraz ciekawsze modele, a po drugie, mają wiele wspólnego ze smartfonami OnePlus. Wystarczy spojrzeć na Oppo R15, by dowiedzieć się jak może wyglądać OnePlus 6.
Oppo R15 raczej nie był zaskoczeniem, bo sporo nieoficjalnych informacji ujrzało światło dzienne jeszcze przed premierą, no chyba, że weźmiemy pod uwagę bezsensowną nazwę jednej z jego wersji – Dream Mirror Edition. Nie wiem co autor miał na myśli i nie wiem czym uzupełnia swoje śniadania, ale niech bierze tego połowę albo… chociaż się podzieli. Nie jestem zwolennikiem takiego kombinowania, tym bardziej w takiej sytuacji, gdzie równie dobrze, mógłby to być tylko jeden, najlepiej wyposażony model. A tak, mamy dwa i różnic trzeba szukać w środku aniżeli na obudowie.
Nawet najstarszy dziennikarz technologiczny miały pewnie trudności z rozpoznaniem właściwego modelu, trzymając obydwa w tej samej chwili w rękach. Tak naprawdę, Oppo R15 DME to nieco lepsza odmiana zwykłego R15, ale mam wrażenie, że tylko biorąc pod uwagę aparat. Co prawda, będzie tam ten sam główny sensor co w Oppo R15, czyli Sony IMX519, ale zamiast 5-megapikselowego drugiego aparatu będzie 20-megapikselowy z przysłoną f/1.7 (podobnie jak w OnePlus 5T, nie uwzględniając modelu sensora). Dream Mirror ma też mieć lepsze możliwości fotograficzne, prawdopodobnie na czele z obsługą AI.
W obydwu siedzą też inne procesory, ale tutaj mocno upierałbym się, czy ten w DME jest lepszy. Zestawiamy tutaj Snapdragona 660 z układem Helio P60, który jest w Oppo R15. Nie ma jeszcze szczegółowych testów, bo są to bardzo świeże układy, ale patrząc po specyfikacji, przewaga amerykańskiego procesora wcale nie jest taka oczywista. Pamięć RAM to 6 GB, a do tego dostajemy 128 GB pamięci na dane i z tego co się orientuję, mocniejszej konfiguracji nie będzie. Lekka różnica, wręcz niezauważalna jest w bateriach, gdzie ta w wersji Dream Mirror jest o 50 mAh mniejsza i ma dokładnie 3400 mAh. Do tego dochodzi szybkie ładowanie, które Oppo nazwało jako VOOC.
I w myśl zasady „Wszyscy mają mambę, mam i ja!”, w Oppo R15 i wersji DME znajdziemy 6,28-calowy wyświetlacz z wycięciem na górze, co pewnie większość fanów OnePlusa przyjęło niezbyt dobrze. Taki sam ekran może trafić też to OnePlus 6. Dobrze chociaż, że jest to matryca oparta na technologii OLED, więc nie będziemy na pewno narzekać na jakość kolorów, głębie, kontrast i widoczność „w słońcu”. Różnica w cenie nie jest duża i z tego co wiadomo, ten podstawowy model ma zamknąć się w 500 dolarach, a ten ze Snapem i lepszym aparatem ma trochę te 500 dolarów przekroczyć. To kolejny strzał, bo wątpię, by ktokolwiek zdecydował się na zwykłą wersję i w sumie to wątpię, by ktokolwiek wybrał w ogóle Oppo, skoro na horyzoncie widać już OnePlus 6, który przynajmniej w spekulacjach ma być niemal identyczny (wystarczy spojrzeć na Oppo R11s i OnePlus 5T).
No Comments