Wstając dziś rano byłem nieco zaskoczony, kiedy dowiedziałem się, że właśnie jest konferencja Xiaomi, na której prezentowane są najnowsze modele firmy, w tym oczekiwany przez wielu i także prze ze mnie – Xiaomi Mi 9. Wiele mówiło się o dacie premiery tego smartfonu – początkowo miała odbyć się 20 lutego, następnie wspominano coś o 24 lutego. Okazało się jednak, że chiński producent pokazał co ma najlepszego nieco wcześniej.
Suma summarum, wszystkie karty zostały odkryte już dzisiaj. Co więcej, nie zaprezentowano wyłącznie modelu Mi 9, ale również dwa dodatkowe – podobnie jak to było w ubiegłym roku – modele. Z tą różnicą, że moim zdaniem obecna generacja daje większe powody do satysfakcji, przynajmniej spoglądając na specyfikację i możliwości.
Xiaomi Mi 9 SE – budżetowo, ale solidnie
Zaprezentowany w ubiegłym roku Mi 8 SE przez niektórych był określany najbardziej udanym z całej serii. Jego stosunek ceny do jakości był fantastyczny, lecz sam model nie trafił do Polski. Być może tym razem będzie inaczej, bo w mojej opinii jest na co czekać.
Warto zaznaczyć, że jest to pierwszy smartfon ze Snapdragonem 712 na pokładzie.
Procesor współpracuje z 6 GB pamięci operacyjnej RAM. Z przodu znajduje się 6-calowy wyświetlacz AMOLED FHD+ o jasności aż 600 nitów (rzadko się to spotyka w tej klasie sprzętu) z malutkim notchem. W ekranie umieszczono też czytnik odcisków palca, więc Mi 9 SE może być ciekawą konkurencją dla Oppo RX17 Neo.
Dostępne są dwie wersje pamięciowe – 64 GB lub 128 GB. Budżetowy model Mi 9 obsługuje dual-LTE, ma Bluetooth 5.0, GPS oraz NFC. Wreszcie będzie można zapłacić za codzienne zakupy bez wyciągania portfela, czego nie można było dokonać w poprzedniku. Podobnie jak u starszego brata, tutaj również znajdują się trzy aparaty: z tyłu 48 Mpix (główny), 8 Mpix (teleobiektyw) oraz 13 Mpix (szerokokątny). Na froncie za fotki odpowiedzialny jest 20-megapikselowy aparat.
Całość zasilana jest baterią o pojemności 3070 mAh ładowaną przez USB-C i działa pod kontrolą MIUI 10 opartym na Androidzie 9.0 Pie. No i byłbym zapomniał – nie znajdziecie tutaj jacka 3,5 mm. Cena? 1999 juanów, czyli około 1140 złotych.
Xiaomi Mi 9, czyli danie główne
O tym modelu pisaliśmy już sporo i potwierdziło się niemalże wszystko. Procesor zastosowany w tym modelu to Snapdragon 855, który niedawno miał swoją premierę. Jest to obecnie bez wątpienia najmocniejszy procesor na rynku. Dostępne są dwie wersje z 6 GB lub 8 GB pamięci operacyjnej RAM. Niezależnie od wariantu, pamięć wewnętrzna wynosi 128 GB, która nie jest rozszerzalna z wykorzystaniem karty pamięci.
Aparat są trzy, podobnie jak w wersji SE: 48 Mpix (Sony IMX586, f/1.75), 16 Mpix (Sony IMX481, szerokokątny, f/2.2) oraz 12 Mpix (Samsung S5K3M5, teleobiektyw, f/2.2). Nad ekranem z kolei znajduje się ekran o przekątnej 6,39 cala wykonany w technologii AMOLED i w rozdzielczości FHD+. Podobnie jak w tańszym modelu, także tutaj znajduje się czytnik odcisków palca, dostępny wprost z ekranu. Nie zabrakło wszystkich podstawowych dzisiaj standardów łączności i komunikacji, na czele z NFC.
Niemiłym zaskoczeniem jest brak jacka 3,5 mm oraz bateria – zamiast przewidywanych 3500 mAh dostaniemy 3300 mAh. Niby nie jest to ogromna różnica, aczkolwiek przy takiej specyfikacji każde 5 mAh byłoby mile widziane. W Chinach wyceniono go na 2999 juanów, czyli około 1700 złotych (w bezpośrednim przeliczeniu).
Mi 9 Explorer Edition, czyli to, co tygryski lubią najbardziej
Również w tym roku nie zabrakło tej najbardziej „odjechanej” edycji. Co prawda nie różni się ona zanadto od standardowego Mi 9, jednakże są pewne różnice. Przede wszystkim znów mamy do czynienia z „przezroczystą obudową”, która jest tanim chwytem marketingowym z racji zastosowania specjalnie przygotowanej nakładki, pełniącej tylko funkcję ozdobną.
W przypadku Explorer Edition zwiększono ilość pamięci RAM do 12 GB, a ilość wewnętrznej do 256 GB. Niestety, ale cena także uległa zmianie i wynosi 3999 juanów, czyli około 2300 złotych.
Świetne ceny, ale czy w Polsce?
Na pewno nie będą one takie jak te przeliczone bezpośrednio z chińskiej waluty. Po pierwsze nie spodziewałbym się w Polsce premiery Xiaomi Mi 9 SE i wersji Explorer Edition. W przypadku tego pierwszego modelu, bardziej obstawiałbym pojawienie się odpowiednika w postaci Mi 9 Lite, ale najpewniej za kilka miesięcy. Mi 8 Explorer Edition po dziś dzień nie pojawił się w oficjalnej polskiej dystrybucji, więc chętni kupić następce będą musieć zrobić to za pośrednictwem chińskich sklepów internetowych.
Inaczej sprawa ma się w przypadku modelu Xiaomi Mi 9. Typuję, że pojawi on się w Polsce do maja, aczkolwiek to tylko moje przewidywania. Analizując różnicę w cenie Mi 8 w Chinach oraz w Polsce, wydaje mi się, że jego cena w Polsce mogłaby być ustalona na poziomie 2499 złotych za wersję 6/128 GB.
A wy jak obstawiacie? Która wersja najbardziej przypadła wam do gustu?
One reply on “Nowe smartfony od Xiaomi zaprezentowane: Xiaomi Mi 9 SE, Xiaomi Mi 9 i Xiaomi Mi 9 Explorer Edition”
Mi8 Explorer Edition co prawda się nie pojawił, ale przecież poza Chinami dali jego odpowiednik – Mi8 Pro, więc i takiego zabiegu możemy się u nas spodziewać.