Jeżeli za kilka lat zapytam się gugla, kiedy swoją premierę miała nowa Motorola razr, to takie zdanie, które za chwilę napiszę będzie bardzo pomocne. Motorola razr zadebiutowała oficjalnie 14 listopada 2019 roku, czyli jakieś 15 lat i 3 miesiące po tym jak na rynku pojawiła się Motorola RAZR V3. Zapoznałem się ze szczegółami, obejrzałem większość zagranicznych materiałów z tym smartfonem i w końcu mogę napisać kilka moich przemyśleń o nowej, składanej Motce. Bez suchej specyfikacji i bez pisania wszystkiego „na jedno kopyto”.
Nie byłbym sobą, gdybym nie zaczął od ekranu. To ten element całego smartfonu, który wzbudza największe zaciekawienie i tym samym, to właśnie ten element jest najczęściej komentowany po premierze. Ale raczej nikogo to nie powinno dziwić. W końcu to Motorola, zaraz po Samsungu i Huaweiu, wrzuciła do swojego smartfonu elastyczny wyświetlacz, który można składać i rozkładać. Tutaj jednak nie zamienimy smartfonu w tablet (co osobiście bardziej preferuje), a zobaczymy jak wygląda i działa nowoczesny smartfon z klapką. Czy jest to w jakimś stopniu praktyczne? Kompletnie nie, no chyba że tylko wtedy, jak smartfon jest złożony, to zajmuje mniej miejsca w kieszeni. Znacznie bardziej pomocne i przyszłościowe jest to rozwiązanie, jakie znajdziemy w Galaxy Foldzie.
Wyświetlacz w Motoroli razr wygrywa pod jednym względem.
W praktycznie każdym materiale jaki obejrzałem, nie zauważyłem, by w najbardziej newralgicznym miejscu ekranu było widoczne jakiekolwiek zagięcie, uwypuklenie, widoczna krawędź czy inna niedoskonałość. Motoroli udało się zrobić to lepiej, bo po zamknięciu klapki ekran nie zagina się, a w pewien sposób zawija, co idealnie widać na poniższym filmie. Jedyne co mnie tutaj martwi to fakt czy po rozłożeniu ekran jest na tyle naciągnięty, by nie uginał się podczas dotykania. I jeszcze mała ciekawostka – widać, że ekran lekko „pracuje” i minimalnie przesuwa się podczas składania i rozkładania smartfonu.
Ekran w razr po rozłożeniu ma raptem 6,2 cala i proporcje 21:9 znane już z kilku smartfonów. To nawet mniej jak w niektórych „normalnych” smartfonach. Drugi ekran z kolei, ten na wierzchu, jest mały i raczej będzie wykorzystywany do podstawowych rzeczy jak powiadomienia czy podgląd aparatu. Nie będzie tutaj zatem takiego efektu, że po rozłożeniu ekranu zrobimy na nim coś więcej, w sensie, na przykład korzystając z mapy, po przerzuceniu się na większy ekran zobaczymy tej mapy więcej. W tym modelu musimy o takich rzeczach zapomnieć, bo to zupełnie inne spojrzenie na sposób wykorzystania zginanego OLED’a.
Nowa Motorola razr jest tak bardzo nietypowa, że aż fajna.
Jest kompletnie inna niż to co do tej pory widzieliśmy na rynku smartfonów, choć wzorowana na swoim kumplu z 2004 roku. To smartfon gdzie pewnych rzeczy czy nawyków będziemy uczyli się na nowo, ale też pewne nawyki będziemy mieć już opanowane do perfekcji, tak jak rozkładanie klapki jedną dłonią „z kciuka”. To smartfon, który można albo bezgranicznie polubić albo od razu zmieszać z błotem. Nic pośrodku. Nie będzie raczej tak, że ten smartfon kupi ktoś tylko dlatego, że chce mieć elastyczny ekran, bo wtedy zapewne wybierze Galaxy Folda albo Mate X. Tutaj musi być też chęć na „klapkofona”.
W sumie w tym miejscu mógłbym przekleić niektóre zdania z poprzedniego mojego tekstu o Motoroli razr, który pisałem jeszcze przed premierą. Wiele rzeczy tam się potwierdziło, co również związane jest z moimi obawami. Przyznam szczerze, że zachwyt tym smartfonem nieco zmalał po premierze. Do ekstremalnie wysokiej kwoty jaką przyjdzie zapłacić zainteresowanym (przypomnę, że jest to 1500 dolarów), dochodzi jeszcze ekstremalnie mała bateria. Uwierzycie, że siedzi tam raptem coś koło 2500 mAh? To mniej niż niektóre Ajfony, więc to już świadczy o tym, że jest naprawdę źle. Przecież to Android, przecież to spory ekran, a nawet dwa ekrany, więc coś czuję, że dwa ładowania w ciągu dnia to będzie norma.
I jeszcze jedno na koniec. Motorola na pewno przywróciła do życia swój telefon w znacznie lepszym stylu niż zrobiła to ostatnio Nokia. Pamiętacie odświeżoną Nokię 3310? Albo popularnego „banana”? Te telefony były nudne i kompletnie niczym się nie wyróżniały. Nowa Motorola razr to co innego i idealny przykład na to jak na nowo pokazać jeden z bardziej rozpoznawalnych telefonów.
Mimo wszystko, szanuję i ustawiam się w kolejce do przetestowania.
6 replies on “Nowa Motorola razr już jest. Wszystko pięknie, tylko ta cena…”
ten telefon ma większy sens niż galaxy fold
Zależy jak na to spojrzymy. Gdyby wywalić wszystkie bolączki z Galaxy Folda, to taki pomysł na smartfon, który może być tabletem ma większy sens niż razr.
Jeśli tak to bardziej wolałbym mate x. Bardziej pasuje obracanie ekranu z tej strony
Cena ? A to tylko szajsung i fapple mają monopol żeby zawołać idiotycznie duże pieniądze za swoje wypierdziny ?
Dajcie już spokój…
Jasne, że nie, ale według mnie razr powinien kosztować maks. 999 dolarów, a Fold maks. 1500.
W takim ujęciu tematu pełna zgoda.