Żyjemy w takich czasach, że konferencje z premierami sprzętów są tylko smutnym obowiązkiem, bo i tak większość rzeczy wycieka na trochę przed konferencją. Dlatego każde nawet najmniejsze czy najdziwniejsze zaskoczenie jest na wagę złota. I tak właśnie było z Huawei FreeBuds Lipstick, czyli bezprzewodowymi słuchawkami, które wyglądają jak… szminka.
FreeBuds Lipstick miały zaskoczyć i to im się udało
Niby zwykłe słuchawki, bo przecież to nic innego jak standardowe Huawei FreeBuds 4, tyle tylko, że w czerwonym kolorze. Ale w tym przypadku ich pudełeczko i samo upakowanie słuchawek sprawia, że rzeczywiście można je pomylić ze szminką. W sensie, gdyby ktoś był po kilku głębszych albo zobaczył to wśród kosmetyków swojej drugiej połówki to mógłby się zdziwić. Nie mniej, FreeBuds Lipstick wyglądają jak bardzo gustowny element kobiecego „asortymentu”. Jak coś co każda kobieta powinna mieć w swojej torebce.
Obudowa etui jest błyszcząca i wykonana ze stali nierdzewnej. Z boku i w środku jest złota, a górna zatyczka jest na magnes. Ładuje się je przez USB-C. Jak już wspomniałem, gdyby nie kolor to kropka w kropkę FreeBudsy 4. Są to słuchawki douszne, działają przez Bluetooth 5.2, mają wbudowany mikrofon i wykrywają czy są włożone do ucha czy też nie. Mają też aktywną redukcję szumów (Active Noise Cancellation 2.0) i błyskawicznie łączą się z urządzeniami Huawei.
Dla kogo i za ile?
Facet pewnie uzna to za przesadnie wycenioną błyskotkę, niepotrzebną i przekombinowaną na całego. Coś czego nigdy, by nie kupił, a na pewno by nie używał na co dzień. Kobieta z kolei będzie oczarowana, uzna to za produkt pierwszej potrzeby i gadżet, który z dumą będzie wyjmować ze swojej torebki. I spoko, Lipsticki nie są po to, by być hitem sprzedaży, ale na pewno trafią się osoby, które z pełną świadomością je kupią. Nawet wtedy, gdy dowiedzą się, że kosztują 249 euro, czyli ponad dwa razy tyle co standardowe „czwórki”.
W artykule pojawił się link w ramach kampanii Ceneo
No Comments