Mam wrażenie, że Gionee to jeden z tych producentów, który jakoś tam sobie ciupie, ale niekoniecznie się o tym pisze. Niech potwierdzeniem tych słów będzie to, że ostatni tekst o tej firmie na Galaktycznym ukazał się pod koniec 2015 roku. Ale jeśli pojawiają się urządzenia pokroju Gionee G13 Pro, to nie można tego przemilczeć. Gdzie kończy się inspiracja, a gdzie zaczyna jawne i obrzydliwe kopiowanie?
Gionee G13 Pro to klon sami wiecie czego
Pewnie mało obeznany ktoś kto wiedzę o smartfonach czerpie głównie z reklam w telewizji, spojrzałby na takiego chińczyka i byłby zachwycony tym jak wygląda ten najnowszy iPhone. Bo przecież wszystko jest na swoim miejscu. Obudowa z równo ściętymi bokami, piękny wyświetlacz ze sporym notchem, wyspa z charakterystycznie umiejscowionymi aparatami. Nawet ten ekran główny jest jakiś taki znajomy. Ale co z tego jak w rzeczywistości jest to jakiś chiński gniot warty sto dolców? Gniot, który wygląda jak iPhone 13.
Ja rozumiem, że smartfon może mieć płaskie, kanciaste ramki wypucowane na wysoki połysk. Może mieć wycięcie w ekranie o takiej wielkości jak się producentowi podoba albo ile zmieścił tam funkcji. Aparaty też mogą się kojarzyć z tym czy tamtym smartfonem. A nazwa tego ustrojstwa? Przecież trzynastka nie wzięła się tam przypadkowo. Tu nie ma mowy o inspiracji czy wzorowaniu się na najlepszych. I wcale nie piszę tego dlatego, że jestem turbo-fanem Apple. Nie o to chodzi. To ewidentne, paskudne kopiowanie, z którego ktoś prędzej czy później powinien wyciągnąć konsekwencje.
A specyfikacja? Po prostu nędza, bród i kilometr mułu. Mamy wyświetlacz LCD o przekątnej 6,26 cala, kompletnie nieznany układ Unisoc T310 i do tego 4 GB RAM. Toż to niektóre kalkulatory wypadają lepiej. Jeszcze śmiesznej jest z pamięcią wbudowaną, bo jest jej albo 32 GB albo 128 GB. Do tego bateria 3500 mAh i dwa aparaty z tyłu: 13 Mpix i 2 Mpix. Nawet żal mi trochę Huawei’a, że pozwolił na to, by taki smartfon pracował na HarmonyOS.
Coś czuję, że Gionee specjalnie robi takie smartfony i tu wcale nie chodzi o… smartfony. Chodzi o to, by mieć swoje trzy minuty tylko dlatego, że zrobiło się kopię iPhone’a. I to nie pierwszy raz. Niezależnie od tego czy sprzedaż wyniesie trzy sztuki czy w porywach dojdzie do jedenastu. Ja piszę to tylko dlatego, by pokazać wam, że mimo 2022 roku nadal dochodzi do takich absurdalnych sytuacji i proceder kopiowania ma się dobrze.
Dobrze chociaż, że takie dziwactwo można kupić tylko w Chinach, bo ktoś by jeszcze poszedł do sklepu Apple z awanturą, że ma iPhone’a, który działa jak g*wno.
No Comments