Przymierzałem się do gry Helldivers 2 od kiedy wyszła. Poważnie. Dawno nie widziałem onlinowej strzelanki, która miała by tak odmienne podejście do grania, jak to, co serwuje nam od lat Activision w kolejnych odsłonach „kolowdjuty”. Satyra i humor, żywcem wyjęte z genialnego Starship Troopers, brak PvP, na które jestem, nie czarujmy się, za stary i kawał naprawdę dobrej roboty ze strony developerów. Same plusy, czego chcieć więcej?
No właśnie niczego. Okazuje się, że według tego, co gdzieś tam wyczytałem, giera sprzedawała się od dnia premiery z prędkością ciepłych bułek, dając, w mojej opinii, godzien respektu wynik 8 milionów sprzedanych egzemplarzy. Zbierali się gracze z całego świata i pod sztandarem Super Ziemi tłukli robale i inne ustrojstwa, radośnie salutując i krzewiąc demokrację.
Po kilku jednak miesiącach chciwy łeb podniosło Sony i po zamordowaniu dwóch miliardów robaków, Piekłonurki dostali smutne wieści. Okazuje się, że teraz, niezbędne będzie to, co do tej pory było opcjonalne – konieczność podłączenia sobie do Steama konta PlayStation Network.
No i szambo wywaliło. Dlaczego?
Bo z różnych powodów taki news nie wszedł za dobrze w świadomość graczy. W sumie to nie mam swojego „konia w tym wyścigu”, ale jak się przypatrzeć sytuacji, to śmierdzi z daleka.
Jakie są konsekwencje tego, że teraz będzie trzeba się w PSN zameldować? Dla większości ludzi w naszej szerokości geograficznej w zasadzie żadne. A jak ktoś ma Playstation na półce, to nawet nie poczuje. Skąd zatem ten protest? Bo nijak nie da się inaczej nazwać tego, co się wydarzyło w recenzjach Steama po ogłoszeniu tej radosnej nowiny
Gracze sami w sobie nie mają za wiele możliwości wyrażenia swojego zarówno zadowolenia jak i dezaprobaty. Jednym z takich narzędzi, które skutecznie daje znać wszystkim zainteresowanym, że coś tu jest nie tak, jest review bombing. Swego czasu nagraliśmy nawet o tym odcinek podcastu. No i się zadziało. Gra, która od dnia premiery zaskarbiła sobie sympatię naprawdę sporej liczby graczy nagle, z dnia na dzień, ląduje w czołówce najniżej ocenianych gier na Steamie. Co najgorsze – giera jest naprawdę przednia. Co się zatem stało?
Zagłębianie się w annały tego co się z godziny na godzinę dzieje w okolicach Helldivers 2 to zadanie, którego się nie podejmę, ale w telegraficznym skrócie – wychodzi, że poza naszą, wspomnianą chwilę temu, szerokością geograficzną, są też inne. Nie tak bardzo uprzywilejowane. Dla nas, szczególnie tych, co konta na PSN mają, to kwestia klik-klik i z bani. Jak nie mamy konta, to kilka klików więcej. Niby nie problem, nie? Ale w takiej Wielkiej Brytanii na przykład, założenie konta na PSN wymaga wysłania zdjęcia dowodu potwierdzającego tożsamość. Takiego ze zdjęciem i w ogóle. Nie należę do przesadnie paranoicznych, ale wysyłanie jakiejkolwiek firmie takich informacji, to tak średnio mi się widzi. A w Wielkiej Brytanii muszą. Bo nie pograją. Wcale. Mimo, że zapłacili.
„Lepiej” mają też ci, którzy mieszkają w krajach, które są poza zasięgiem PSN
Tak, są takie kraje. PSN nie ma i nie zanosi się że będzie. Terms of Service (o których jeszcze za chwilę) jakie Sony ma upreparowane mówi, że próby oszustwa w ramach lokalizacji spotkają się z banem, ponieważ fakju. Zatem gracze z tych regionów nie będą mogli grać w Helldivers 2. Wcale. Szkoda tylko, że od lutego mogli. Ale teraz nie mogą. I nie pograją. Wcale. Mimo, że zapłacili.
Tak, tak, wiem, na stronie Steama było, że będzie trzeba, ale raz, że małym druczkiem, a dwa, nie sprawdzali, więc można było zakładać, że skoro nie sprawdzają, to nie trzeba. Kwestia podejścia prawniczo-logicznego. I tutaj trochę jest pies pogrzebany. CEO Arrowheada, twórcy gry, na Twitterze (nie, nie „iksie”, nieważne co Elon mówi) przyznał, że wiedział co najmniej sześć miesięcy przed datą premiery, że takie podłączenie będzie wymagane. Skoro będzie wymagane, to będą kraje, w których nie będzie się dało grać i basta.
A mimo to sprzedaż szła jak ta lala… A teraz nie pograją. Wcale. Mimo, że zapłacili.
W dniu pisania tego tekstu Steam, a może Sony, tego w sumie nie wiadomo, zdjął ze sprzedaży Helldivers 2 w regionach, w których nie będzie się dało grać ze względu na brak wsparcia dla PSN. Przyznaję się bez bicia, że nie liczyłem, ale mniej leniwi ode mnie twierdzą, że to lista 177 krajów. Przypomnę, że na całej planecie uznaje się jakieś 195 państw. No i teraz zonk, bo zanim przypomnieli sobie o dotychczas nieforsowanym nakazie połączenia te 177 krajów miało dostęp do gry, mogło ją kupić i do tego mogło skorzystać z supersklepu w grze, gdzie za normalną walutę dało się kupić dobra rozmaite. Ciekaw jestem, jak się rozwiąże sprawa potencjalnych-ewentualnych zwrotów kasy, bo gracze nijak nie są winni temu, że nie pograją. Wcale. Mimo, że zapłacili.
W kwestii komentarzy, jakie pojawiają się zewsząd, że to nie jest w ogóle problem, a jak już jest problem, to pierwszego świata, to zastanawiam się nad tym, czy krzewiący takie opinie (do których mają święte prawo) nie widzą, jak bardzo antykonsumenckie rzeczy się właśnie odstawiają? Nie wątpię w inteligencję czy zdolności poznawcze, absolutnie nie. Martwi mnie brak… No właśnie. Czego? Empatii? Bo w krajach, które trafiły na powyższą listę Helldivers 2 się sprzedawało. I działało. I grali. Bo zapłacili. Teraz nie będą mogli, mimo, że zapłacili i żadne dwie minuty na założenie konta na PSN nie pomogą. Prawie dwie stówy ciężko pożyczonych i przeliczonych złotych polskich, nie licząc rzecz jasna opcjonalnych zakupów „wewnątrzgrowych”. I to nie jest jawna niesprawiedliwość?
Tak, wiem, oddają kasę za Helldivers 2, refundują bez gadania, ale nie w tym problem
Sprzedawali, brali kasę, działało – teraz nie działa. I przyznam się na stopie zupełnie osobistej, że to, jak wiele osób twierdzi, że nic się w sumie nie stało mnie przeraża. Argument, że EA (tfu!), Ubisoft i inne Rockstary też wymagają łączenia kont też do mnie nie trafiają. Od kiedy takie łączenie jest wymagane, niezależnie od platformy, spotyka się to z oporem i protestami ze strony graczy. Różnica polega na tym, że Sony odcina graczy, którzy już zapłacili i grali. Wyżej wymienieni są tylko wkurzającym kliknięciem w porównaniu.
Bo było, na stronie Steama! Było, od początku! No było. Ok. Ale z drugiej strony. Ludzie z regionów, które PSN ma w poważaniu grę kupili i za nią zapłacili i grali, bo działało – zawarli w końcu umowę z dystrybutorem czy nie? Bo jeśli zawarli i działało, to myślę, że mają prawo wymagać, by zawarta umowa obowiązywała. To trochę jak z żeniaczką. Jak człowiek staje na ślubnym kobiercu, to zawsze wie, że może się małżonka z sąsiadem puścić. No niby jasne i wiadomo od początku. Stoi przed tobą i przysięga, że w sumie, to mogłaby, ale się nie puści, bo jej pasuje. I nagle po dwóch miesiącach zmienia zdanie, bezcześci ci z sąsiadem blat w kuchni, ty jeszcze kredytu za wesele nie spłaciłeś, a już rozwód na horyzoncie. To, że wiadomo było, to jasne, to że nie było wymagane a jedynie opcjonalne i teraz nagle można stół w kuchni sponiewierać sprawia, że jako wydymany nie masz prawa się na zaistniałą sytuację oburzyć? No bez jaj. Ja rozumiem, że prawnie, to może jest ok, ale etycznie i zwyczajnie po ludzku? Bez jaj… Specjalista ze mnie żaden, ale na terenie Unii, z tego co słyszałem, to działanie takie jak to, że działało, bo nie wymagali, ale teraz wymagają, są zwyczajnie nielegalne. Warunki obowiązujące w momencie zakupu powinny być honorowane. Nawet, jeśli drobnym druczkiem było napisane coś innego.
Ja wiem, że mnie nie dotyczy, ale patrzenie na krzywdę Pablo z Filipin, z którym tłukłem robale aż chlapało mocno mi nie leży. Przed 3 maja Sony twierdziło w oficjalnych FAQ, że jest opcjonalnie, po 3 maja nie jest opcjonalnie. Internet nie zapomina. Ludzie niestety mają do tego tendencję.
Osobiście czekam na rozwój sytuacji
Nadal spełniam warunki, które uprawniają mnie do zwrotu Helldivers 2 na Steamie i mocno się zastanawiam, czy z tego prawa nie skorzystać. Nie, nie dlatego, że to modne. Dlatego, że w mojej opinii Pablo z Filipin może być dymany tylko przez swoją żonę/dziewczynę/partnerkę (niepotrzebne skreślić). Jak się do blatu w kuchni przymierza Sony, to, z sympatii dla człowieka, mam ochotę protestować. Jedyna opcja, jaką mam to głosowanie portfelem. EA moich pieniędzy więcej nie zobaczy z dokładnie tego samego powodu. Nikt nie będzie mnie dymał.
Aktualizacja, bo Sony poszło po rozum do głowy
Nie minęło kilka godzin od kiedy napisałem wszystko co wyżej i już trzeba aktualizację produkować. Z przyjemnością informuję, że Sony jednak poszło po rozum do głowy i zrezygnowało z tego, jak dotychczas, idiotycznego pomysłu.
Okazuje się, że jednak te liche narzędzia jakie my, gracze, mamy do wpływania na wielkie korporacje są czasami skuteczne. Dobrze się stało, demokracja przetrwała. Nie zmienia to faktu, że nadal musimy patrzeć na ręce dystrybutorów i reagować, jak będą chcieli wywijać podobne fikołki. Do pełni szczęścia brakuje tylko zapewnienia, że więcej nie będą tak robić, ale prędzej czasoprzestrzeń pęknie. Jak na razie cisza na temat przywrócenia Helldivers 2 do sprzedaży w krajach z magicznej listy, ale wszystko wskazuje na to, że razem z Pablo z Filipin będziemy hojną lufą krzewić demokrację.
I ostatnia pozytywna rzecz, to nowy wzór peleryny dla Piekłonurków. Wzór istotny, bo stworzony przez społeczność. Stworzony z negatywnych opinii, a jakże! Jak będą dawać, będę nosić z dumą.
2 replies on “Majom rozmach sku*weSONY. O co ta cała draka z Helldivers 2?”
Trochę przegiąłeś z tym porównaniem, że jak Cię żona zdradzi to od razu rozwód. Przez takie pierdolenie ludzie myślą, że to jedyne wyjście.
Wiesz, jak tobie pasuje funkcjonowanie z partnerką, która sponiewierała blat w kuchni ujeżdżając sąsiada, mimo, że przysięgała i nie widzisz podstaw do rozwodu, to wiesz… W sumie twoja sprawa. Osobiście zdrada jest dla mnie absolutnym deal breakerem, ale jak komuś pasuje, to niech sobie sprząta blat po kim chce.