Na pewno projektor kojarzy wam się z jednym. Duże urządzenie z wbudowaną lampą, kilkoma przyciskami na obudowie, sporą ilością złączy, które rzuca kilkudziesięciocalowy obraz na ścianie. Tak pokrótce można scharakteryzować typowy projektor multimedialny, który wykorzystujemy w domu jako alternatywę dla kina domowego czy w biurze do puszczania prezentacji na spotkaniach. W tej dziedzinie jednak trochę się zmieniło. Od jakiegoś czasu są dostępne tak zwane mini-projektory, które mają zbliżoną funkcjonalność, ale znacznie mniejsze gabaryty. Jednym z nich jest Philips PPX3610 z Androidem, który mogłem przetestować w domowym zaciszu. Jak w praktyce sprawdza się mały projektor? Czy jakość rzucanego obrazu jest zadowalająca? Do czego można go wykorzystać? Sprawdziłem to i zapraszam do recenzji.
Opakowanie i zawartość zestawu
Wiem, wiem pewnie informacje o opakowaniu szybko pomijacie i „scrollujecie” od razu w dół, ale dajcie mi minutę, a obiecuję, że szybko się z tym uwinę i bardziej skupię na zawartości. Pudełko w jakim jest dostarczany projektor jest niewielkie i w miarę solidne. Muszę tutaj zaznaczyć jedną ważną rzecz – jeszcze nigdy nie spotkałem się z opakowaniem, na którym umieszczono by tak dużą ilość informacji o urządzeniu. Wszystko jest przedstawione w czytelny sposób i mam tutaj na myśli głównie to, co znajduje się z tyłu opakowania. Możliwe sposoby zastosowania, techniczna wizualizacja produktu z opisem wszystkich przycisków i złączy, akcesoria znajdujące się w zestawie jak i te, które można dokupić, a nawet obsługiwane rozdzielczości i formaty plików. Jest nieźle, a nie zawsze się to zdarza.
Ok, ale co oprócz projektora znajdziemy w środku? Okazuje się, że podstawowy zestaw jest całkiem bogaty. Mamy wszystko to, co pozwoli nam od razu korzystać z projektora, niezależnie do jakiego urządzenia będziemy chcieli go podłączyć. Jest zasilacz sieciowy zarówno z polską jak i angielską wtyczką, przewód miniUSB, a nawet HDMI – miniHDMI, co pozwoli nam cyfrowo podłączyć PicoPix do telewizora czy laptopa. Producent nie zapomniał oczywiście o skróconej instrukcji obsługi, ale miłym dodatkiem jest etui zapinane na rzep, które pozwoli nam chronić projektor w trakcie przenoszenia. Futerał został obszyty taśmą, która nadaje mu sztywności, a środek dodatkowo został wyłożony miłym w dotyku materiałem.
Trzeba też wspomnieć o pilocie, co raczej jest nieodzownym elementem zestawu, biorąc pod uwagę każdy projektor. Pilot ma niewielkie wymiary, jest dosyć płaski i umieszczono na nim 21 przycisków. Przyciski zostały stworzone na zasadzie „bąbelków” i są w miarę dobrze wyczuwalne pod palcem. Dodatkowo, przycisk zasilania czy te kierunkowe razem z „OK” zostały wyróżnione innym kolorem (odpowiednio czerwonym i błękitnym). Za pomocą tego małego pilota możemy zdalnie sterować projektorem, począwszy od tak prozaicznych czynności jak kontrolowanie głośności i wybór źródła, po poruszanie się po całym menu czy wyświetlaniem elektronicznego programu telewizyjnego (jeśli wyposażyliśmy projektor w tuner, o czym później).
SPIS TREŚCI:
Philips PicoPix PPX3610 recenzja
Philips PicoPix PPX3610 test
Plusy i minusy Philips PicoPix PPX3610
Recenzja projektora kieszonkowego
TOP
One reply on “Recenzja projektora kieszonkowego Philips PicoPix PPX3610 – mały wariant z Androidem”
Bardzo ciekawa i pełna informacja. Można tylko gratulować solidności analizy !!