Aparat
Aparat w topowym modelu też powinien być topowy, ale w Meizu MX5 nie do końca tak jest. Producent postawił na niezbyt świeży, choć sprawdzony sensor Exmor RS IMX220 od Sony, który był montowany nie tylko w poprzedniku, czyli Meizu MX4, ale też w drugiej i trzeciej generacji flagowej Xperii czy pierwszego Compact’a. Aparat posiada 20,7-megapikselową matrycę, która jest zdolna zarejestrować obraz o maksymalnej rozdzielczości 5264 × 3960 pikseli. Meizu postanowiło udoskonalić aparat pod kątem software’owym, co podobno wpłynęło na lepszy balans bieli, ostrość zdjęć i odwzorowanie kolorów. W rzeczywistości jest dobrze, ale z nieco zniesmaczoną miną muszę stwierdzić, że do takich smartfonów jak Galaxy S6, LG G4 czy nawet Honor 7 sporo brakuje.
Jeśli zdjęcia wykonujemy w dobrych warunkach oświetleniowych to ich jakość może nas zadowolić i to chyba tyle. Kolory są naturalnie odwzorowane, a nie sztucznie podbite, choć widać, że niekiedy aparat ma problem ze złapaniem ostrości. Nawet jeśli myślałem, że zdjęcie jest ostre, to przy głębszym przyjrzeniu się czy wrzuceniu zdjęć na monitor okazało się, że jest delikatnie poruszone. Miałem wrażnie, że laserowy AF jest tylko na papierze, bo szczerze, w żadnym stopniu nie czułem, że mi w czymś pomaga. Zdjęcia z bliska są do zaakceptowania, choć im gorsze warunki świetlne, tym większy szum. Aparat zaskoczył mnie jednak w trybie manualnym, gdzie można ręcznie ustawić przede wszystkim czas naświetlania. W tym trybie spisał się tak, jak na flagowca przystało, bo udało się nim uchwycić nawet gwiazdy.
Aparat z przodu ma 5 megapikseli i potrafi nagrywać w Full HD przy 30 klatkach na sekundę. Ma też mniejszą wartość przysłony (f/2.0), więc autoportrety w nieco gorszych warunkach powinny wyjść przyzwoicie.
Niewątpliwą zaletą aparatu w Meizu MX5 jest nagrywanie filmów w rozdzielczości 4K z zachowaniem płynności na poziomie 30 klatek na sekundę, Full HD przy 60 klatkach. Minuta filmu w 4K zajmuje około 300 MB, a szybkość transmisji danych sięga 43 Mb/s. Nagranie wynikowe jest dobrej jakości, choć w niektórych sytuacjach trochę traci na ostrości. Szkoda tylko, że nie mogę Wam go pokazać, bo YouTube ze sporym kaprysem podchodził do przetwarzania tego filmu. Plik na serwer się wgrał, ale podczas przetwarzania wywalało błąd (a próbowałem kilka razy).
Jeszcze kilka słów o oprogramowaniu. To jest bardzo proste, ale ta prostota nie tyczy się tylko wyglądu interfejsu, a niezbyt rozbudowanej sekcji ustawień. Za wiele opcji tam nie znajdziemy, bo jest tam między innymi HDR, linie siatki, lokalizacja zrobionego zdjęcia czy wybór rozdzielczości zdjęć i filmu. Ja do tej pory nie mogę dojść do tego, czemu maksymalny rozmiar zdjęcia jest w proporcjach 4:3 (choć zakładam, że to wina zastosowanego sensora) i żeby zrobić je w proporcjach panoramicznych trzeba zmniejszyć rozdzielczość.
Wydajność i multimedia
Meizu w swoim nowym flagowcu ponownie postawił na układ MediaTek’a – wydajniejszy i nowszy Helio X10. Można było się tego spodziewać, bo taki procesor spotyka się w topowych smartfonach z Państwa Środka. Helio X10 to ośmiordzeniowec, który jest oparty na mocnych rdzeniach Cortex-A53, potrafiących pracować z maksymalną szybkością 2,2 GHz. Co prawda Meizu MX4 też miał 8 rdzeni (układ MT6595), ale były one podzielone na dwie grupy i tylko te mocniejsze, oparte na Cortex-A17 mogły wykręcić ponad 2 GHz. Wiadomo, że Meizu MX5 jest wydajniejszy od poprzednika, na co wpływ ma także procesor graficzny PowerVR G6200 o wyższym taktowaniu na poziomie 700 MHz.
Różnica jest widoczna w benchmarkach, choć do czołówki najwydajniejszych smartfonów trochę punktów brakuje. Nie mniej to tylko punkty i dopóki nie odpalimy wymagającej gry to nie przekonamy się jak smartfon radzi sobie w praktyce. A tu jest całkiem nieźle, bo bez problemu odpalimy takie gry jak GTA: San Andreas, Real Racing 3, Dead Effect 2 czy Modern Combat 5. Swoje robi też dobra optymalizacja i „lekkość” systemu, który działa stabilnie i płynnie. W Meizu MX5 znajdziemy 3 GB RAM jak na flagowca przystało, z czego do dyspozycji mamy około 1,4 GB. Niezbyt dobrze wygląda natomiast pamięć wewnętrzna na dane, bo testowana wersja miała 16 GB z czego niecałe 12 GB było dla użytkownika. Biorąc pod uwagę fakt, że MX5 nie ma slotu na kartę pamięci microSD, producent powinien zrezygnować z wersji 16 GB (podobnie jak Samsung w Galaxy S6) i zrobić tak, by w sprzedaży był tylko wariant z 32 i 64 GB pamięci. Tak też jest, choć tylko na lokalnym rynku, bo do oficjalnej sprzedaży w Polsce trafiła tylko wersja 16-gigabajtowa. Szkoda.
Meizu MX5 posiada wszystkie najnowsze standardy łączności począwszy od LTE, Bluetooth w wersji 4.1, NFC, GPS z obsługą A-GPS i GLONASS, a także dwuzakresowe Wi-Fi w standardzie ac z funkcją hotspotu Wi-Fi. Wszystkie moduły działają bez zarzutów, ale muszę doczepić się do tego ostatniego, czyli sieci bezprzewodowej Wi-Fi, która sporadycznie tak jakby się wyłączała, np. podczas pobierania aplikacji z Google Play. Nie był to na pewno problem z domowym routerem, bo wszystkie inne urządzenia działały wzorowo.
W smartfonie jest microUSB 2.0 do ładowania i transmisji danych, które obsługuje tryb USB OTG (On-the-Go).
Dual SIM
W smartfonie znajdziemy tryb dual SIM, który działa (niestety) w trybie standby, a nie active. Oznacza to przede wszystkim, że prowadząc rozmowę z jednego numeru, drugi numer będzie zajęty, a my dopiero później dostaniemy informację, że ktoś się do nas dobijał. W MX5 jest jedna szufladka, gdzie mamy dwa złącza na karty nanoSIM. Warto też zaznaczyć, że oba sloty obsługują LTE, ale mając włożone dwie karty SIM, tylko jedna z nich może działać w zasięgu sieci LTE, a druga z kolei będzie tylko do połączeń głosowych GSM.
Bateria
Smartfony Meizu zawsze były znane z dużych akumulatorów, które zostały umieszczone w obudowie bez swobodnego dostępu do nich. Daleko nie trzeba szukać, bo w takim m2 note, który w Polsce można zdobyć za niecałe 800 złotych jest bateria o pojemności 2500 mAh. Bateria w Meizu MX5 jest sporo większa i ma 3150 mAh, co jest wartością typową dla dużych smartfonów. Bez zbędnego opisywania, smartfon podczas typowej dla mnie pracy pokazał około 4 i poł godziny na ekranie, co uważam za bardzo dobry rezultat.
W nakładce Flyme OS znajdziemy całkiem nieźle rozbudowany tryb oszczędzania energii, gdzie oprócz inteligentnego i ekstremalnego trybu, mamy też taki, który sami możemy dostosować, dobierając szybkość procesora, jasność ekranu, czas po jakim wygasza się podświetlenie czy włączenie bądź wyłączenie konkretnych opcji łączności. To jest dobre, ale najbardzije w sytuacjach stresowych przyda się tryb ekstremalny, który działa podobnie jak w innych smartfonach. Po włączeniu cały interfejs zmienia wygląd na czarno-biały, wyłączają się wszystkie gesty, moduły łączności (w tym Bluetooth, Wi-Fi, transmisja danych, GPS), a zostaje tylko możliwość wykonywania połączeń głosowych i wysyłania wiadomości. Ponadto na ekranie wyświetla się godzina i czas przez jaki smartfon będzie pracował w trybie ekstremalnym.
Meizu MX5 wspiera mCharge, czyli technikę szybkiego ładowania baterii, która w przeciągu 10 minut naładuje baterię do 25%, a po 40 minutach będzie 60%. Najważniejsze jest to, że szybkie ładowania działa, choć do pełnego naładowania akumulatora potrzebujemy nieco ponad 2 godziny.
SPIS TREŚCI:
One reply on “Recenzja Meizu MX5 – dobry flagowiec, którego kupimy (prawie) za najniższą krajową”
jak przywrócić okienko szybka notatka to okienko po lewej stronie obok zielonego centrum zabezpieczeń niechcący usunąłem to okienko z pulpitu ech