Smartfony Neffos są dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Nagle pojawił się nowy-stary gracz na smartfonowym rynku pokazując najpierw model Neffos C5, a niedługo potem jego większą wersję C5 Max. Trafiłem na sporo pozytywnych opinii na temat tych smartfonów i postanowiłem sam sprawdzić czy są prawdziwe, zaczynając właśnie od tego drugiego, czyli Neffos C5 Max. I już na samym początku mogę napisać, że w większości tak, jednocześnie załamując stereotyp, że tani smartfon nie może być dobry. Otóż może.
Na początek jeszcze słowo wyjaśnienia, bo pewnie zastanawia Was to co napisałem wyżej – „nowy-stary gracz”. Mam tu na myśli firmę TP-Link, która jeszcze do niedawna ze smartfonami miała tyle wspólnego, co niegdyś mercedes klasy A z pozytywnie ukończonym testem łosia. Firma, która w tym roku świętuje swoje 20-lecie i która do tej pory była znana przede wszystkich z rozwiązań sieciowych, postanowiła tworzyć smartfony pod nową marką Neffos. I wszystko wskazuje na to, że z powodzeniem, bo do tych, które już są na rynku niedługo dołączą nowe – Neffos X1 i X1 Max – zaprezentowane na tegorocznych targach IFA w Berlinie.
Opakowanie i zawartość zestawu
Szybko o pudełku i tym co skrywa oprócz telefonu. Opakowanie od samego początku przyciąga wzrok, a to wszystko za sprawą intensywnego, purpurowego koloru. Jest szytwne, schuldne i przede wszystkim dobrze zaprojektowane. Nie ma na nim zdjęcia, ale dzięki widocznej nazwie wiemy, jaki smartfon znajduje się wewnątrz. Z kolei odwracają opakowanie możemy przede wszystkim zapoznać się z najważniejszymi parametrami smartfonu.
W środku, zaraz pod smartfonem odnajdziemy kilka papierków, które opisują warunki gwarancji, a także zawierają poradnik szybkiego uruchomienia w kilku językach(jest też polski). Jeszcze niżej dwa dodatkowe pudełka, a w nich przewód microUSB, adapter sieciowy do ładowania o maksymalnej mocy 10 W (5V 2A) i wątpliwej jakości zestaw słuchawkowy. Wszystkie elementy zestawu są w kolorze białym, tak samo jak smartfon, który do mnie trafił na testy. Ale bez obaw, jeśli lubicie ciemne smartfony, to Neffos C5 Max można jeszcze kupić w kolorze szarym.
Smartfon w chwili publikacji recenzji kosztował 699 złotych. Neffos C5 Max można kupić w dwóch kolorach – czarnym i białym.
Specyfikacja TP-Link Neffos C5 Max:
Nazwa: | TP-Link Neffos C5 Max (TP702A) |
Ekran: | 5,5″ IPS TFT Full HD 1920 x 1080 pikseli, 424 ppi |
Procesor: | MediaTek MT6753 8 rdzeni do maks. 1,3 GHz |
GPU: | ARM Mali-T720 (450 MHz) |
RAM: | 2 GB (LPDDR3) |
Bateria: | Li-Ion 3050 mAh |
Pamięć wbudowana: | 16 GB |
System: | Android 5.1 Lollipop |
Aparat: | 13 Mpix, Auto Focus, f/2.0 nagrywanie wideo Full HD przy 30 kl./s |
Aparat przedni: | 5 Mpix, f/2.0 nagrywanie wideo Full HD przy 30 kl./s |
Łączność: | Bluetooth WiFi 802.11 b/g/n (2,4 GHz) Przenośny hotspot Wi-Fi GPS (z obsługą A-GPS, GLONASS) LTE |
Czujniki: | Zbliżeniowy Światła Akcelerometr Dioda powiadomień Magnetomer |
Złącza: | microUSB 2.0 bez USB OTG mini jack 3,5 mm microSD |
Standard karty SIM: | microSIM dual SIM (standby) |
Wymiary: | 152 x 76 x 8,95 mm |
Waga: | 147 g |
Wygląd i wykonanie
Jak może być wykonany smartfon za 700 złotych? Jest to już kwota gdzie od smartfonu możemy wymagać nieco więcej i na całe szczęście jest naprawdę dobrze. Mnie przypadła do testu biała wersja kolorystyczna, która nie do końca jest biała, co zresztą widzicie na zdjęciach. Obudowa z tyłu i z przodu pod ekranem jest w białym kolorze, ale już ramka wokół ekranu i przestrzeń nad ekranem jest czarna. Ale to nic złego. Kilka razy w smartfonach widziałem podobne połączenie kolorów i akurat w tym przypadku wypada to najlepiej. Na czarnym pasku u góry można dostrzec czujniki, głośnik, diodę powiadomień i przedni aparat. Patrząc na smartfon można też zauważyć srebrną ramkę, która ciągnie się wokół obudowy i nadaje jeszcze większej elegancji, szczególnie w białej wersji. Ten element też jest plastikowy, więc trzeba uważać, by nie grzmotnąć o coś telefonem, bo inaczej ślad na pewno będzie widoczny. W sumie nie często tak jest, bo zazwyczaj podobały mi się ciemne wersje smartfonów (np. Huawei P9 czy najnowszy iPhone), ale w przypadku Neffosa jest odwrotnie i gdybym miał go kupować, wybrałbym właśnie wariant z tej recenzji.
Mimo tego, że obudowa smartfonu wykonana została w całości z tworzywa sztucznego to dobrze się prezentuje, jest poprawnie spasowana i nie trzeszczy nawet jeśli mocniej ją złapiemy, co wcale nie jest tak oczywiste w sytuacji, gdy smartfon ma zdejmowaną pokrywę z tyłu. Nie często się to już zdarza, choć w przypadku tego Neffosa nie świadczy od razu o tym, o czym od razu pomyślałem. Można zdjąć plecki, ale tylko po to, by mieć łatwiejszy dostęp do slotów na karty – baterii nie wyjmiemy, bo jest wbudowana na stałe (no chyba, że przez serwis). Pod klapką mamy miejsce na kartę pamięci microSD i dwie karty SIM w standardzie micro. Tak, Neffos C5 Max obsługuje tryb dual SIM, ale w trybie standby. Trzeba jednak pogratulować, bo dostęp do wszystkich kart jest bardzo łatwy i przede wszystkim podczas korzystania z dwóch numerów nie musimy rezygnować z karty pamięci (a nie tak jak w przypadku slotu hybrydowego).
Nie odchodząc od tylnej części, aparat został umieszczony centralnie i delikatnie wystaje, a tuż obok niego są dwie doświetlające diody LED. Jest tam też logo marki, ale bystre oko zauważy też jeden z dwóch mikrofonów. Ten akurat pozwoli na lepsze zbieranie dźwięku podczas nagrywania filmów. I fajnie, bo przeważnie miejsce tego mikrofonu znajduje się na górnej krawędzi. Z tyłu jest jeszcze pojedynczy głośnik – w prawym dolnym rogu. Obudowa z tyłu została ścięta na dłuższych krawędziach, co znacznie poprawia chwyt i tak już całkiem sporego smartfonu. Powierzchnia jest półmatowa, więc zabrudzenia i odciski palców raczej nie denerwują i na pewno są mniej widoczene niż w czarnej wersji. Ale z drugiej strony taka obudowa jest trochę śliska, więc trzeba uważać, gdzie i jak odkłada się smartfon.
Złącze mini jack 3,5 mm jest na górnej krawędzi, a z kolei microUSB na dolnej, razem z mikrofonem, którego głównym zadaniem jest wyłapywanie naszego głosu podczas rozmowy. Przyciski są w standardowym miejscu, czyli na prawym boku smartfonu. Można je wygodnie obsługiwać kciukiem, gdy trzyma się smartfon w prawej ręce, ale też szybko np. ściszyć rozmówcę, gdy trzymamy smartfon w lewej dłoni. Przyciski są z tworzywa sztuczengo i w moim odczuciu mogłby by mieć wyższy skok, bo w obecnej formie są trochę „gumowate”.
SPIS TREŚCI:
5 replies on “Recenzja TP-Link Neffos C5 Max – jedna z lepszych propozycji w tej cenie”
W plusach napisałeś NFC a w minusach jego brak
Dzięki za czujność, zostało w tabelce z poprzedniej recenzji 🙂 Już poprawione, C5 Max nie ma NFC.
Hej, a który sprzęt wypada lepiej, ten tp-link czy np Asus Zenfone 3 Max? Chodzi głownie o jakość zdjęć, nawigację GPS i prostotę obsługi.
Jeśli chodzi o prostotę obsługi to na pewno Neffos, z GPS w obydwu będzie podobnie, ale według mnie jakość zdjęć, wykonanie i przede wszystkim czas pracy na baterii będzie lepszy w Asusie Zenfone 3 Max. Dlatego też wybrałbym tego drugiego.
Uwaga na przegrzewanie i pekanie ekranu w jego wyniku. Ten fon to bubel i mimo w miarę parametrów nie lubi pracować.