Wpis z cyklu ciekawostek i nietypowych urządzeń. W sumie może by kiedyś jakiś artykuł o takich gadżetach zrobić? Się pomyśli. Tym razem bohaterem wpisu jest pendrive, który jest chyba jednym z tych najbezpieczniejszych i pewnie po powyższej grafice już wiecie dlaczego.
Elephone może być Wam znany głównie ze smartfonów jak chociażby Elephone S7, czyli taką chińską wizję techniczną, która wygląda jakby wyszła z połączenia Samsunga Galaxy S7 z Honorem 8 czy Elephone P9000, nowoczesnego 5,5-calowca między innymi z procesorem Helio P10, 4 GB RAM i bezprzewodowym ładowaniem. W ofercie mają też różnego rodzaju akcesoria, ale też tytułowego pendrive’a z czytnikiem linii papilarnych.
Nic więc dziwnego, że ten pendrive nazywa się Elephone ELE Secret skoro można zabezpieczyć dostęp do danych za pomocą własnego palucha. Co jak co, ale obecnie to jedno z bezpieczniejszych i skuteczniejszych rozwiązań, które znane jest przykładowo z laptopów biznesowych czy niektórych smartfonów i tabletów. W zasadzie działa dopóki mamy swój palec przy sobie 🙂
Elephone ELE Secret ma 64 GB pamięci wewnętrznej opartej na technologii TLC. Pendrive ma aluminiową, całkiem smukłą obudowę z wyraźnie zaznaczonym miejscem, gdzie trzeba przyłożyć palec, by odblokować dostęp do plików. Co ciekawe, dzięki specjalnej aplikacji możemy zarządzać dostępem, dodając maksymalnie 5 odcisków palców, np. swojego i pracowników. Trochę tylko szkoda, że przy tak dużej pojemności jesteśmy zdani na transfer typowy dla portu USB 2.0 – odczyt na poziomie 25 MB/s i zapis 12 MB/s.
Pendrive kosztuje niecałe 70 dolarów (około 280 złotych). Nie jest to może niska cena biorąc pod uwagę pendrive, nawet 64-godżibajtowy, ale jeśli dla kogoś priorytetem jest bezpieczeństwo danych, to warto o nim pomyśleć. Tym bardziej, że w Polsce takie wynalazki są rzadkością.
źródło: Elephone, Gearbest
2 replies on “Elephone ELE Secret, czyli pendrive z czytnikiem linii papilarnych”
Transcend JF220 miał takie zabezpieczenie już dawno, niestety tego typu produkty u nas są rzadkością.
To racja, bardzo rzadko taki nośnik spotkać w normalnym sklepie, a nawet jeśli to jest na tyle droższy od noramlnego pendrive’a, że taki, nazwijmy go Janusz i tak będzie kręcił nosem co to zadziwactwo.