Technologia „wirtualnej rzeczywistości” jest czymś nowym na rynku, ale już teraz cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Kiedyś dzieci marzyły o klockach „LEGO”. Dziś każdy mały szkrab prosi w liście do Mikołaja o gogle VR. Coraz większa liczba producentów prezentuje swoje własne rozwiązania tego typu. Kilka dni temu do galaktycznej redakcji trafił zestaw zawierający kamerę 360 stopni wraz z goglami VR firmy Thomson. Jak działa Thomson 360? Jak radzi sobie z odwzorowaniem rzeczywistości? Zapraszam do recenzji.
Dla tych, którzy jakimś cudem nie słyszeli nic o technologii VR drobne wyjaśnienie. VR to nic innego jak Virtual Reality, czyli wirtualna rzeczywistość. Kamery 360 stopni rejestrują obraz dookoła z każdej możliwej strony. Dzięki goglom VR jesteśmy w stanie widzieć nagrany obraz w taki sposób, jak byśmy sami tam byli. Rozglądając się do góry, w dół oraz dookoła widzimy dokładne odzwierciedlenie miejsca, gdzie film został nagrany bądź gdzie wykonano zdjęcie.
Wracając do testowanego sprzętu, w zestawie znajdziemy małą zgrabną kamerkę z dwoma wypłukłymi obiektywami, pilot do obsługi zdalnej, trójnóg, uniwersalne mocowanie umożliwiające zatrzaśnięcie kamerki na statywie, płytę z oprogramowaniem do odtwarzania i konwersji wideo oraz przewód micro USB do ładowania. Ponadto zostaliśmy wyposażeni w osobne pudełko z goglami VR w środku.
Słowem wstępu kilka słów o wyglądzie i jakości wykonania. Na pierwszy rzut kamerka. Jest to malutkie, zgrabne urządzenie wielkości dorodnej śliwki, z tym, że prostokątne i wyposażone w dwa obiektywy – jeden przedni, drugi tylny. Od dołu posiada uniwersalny gwint wewnętrzny (1,4 cala) do mocowania na wszelkiego rodzaju stojakach, statywach, kaskach, rowerach i podobnych. Na górze znajduje się niewielki wyświetlacz monochromatyczny, a także trzy przyciski (przy każdym z nich jest dioda sygnalizująca). Po lewej stronie kamerki jest zaślepka, a pod nią gniazdo ładowania microUSB oraz miejsce na kartę pamięci microSD.
Gogle VR prezentują się równie zacnie, co sama kamerka. Już na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie dobrze wykonanych. Paski są szerokie, miękkie i dokładnie szyte. Nie posiadają żadnych niedokładności i wyglądają po prostu schludnie. Gogle dokładnie przylegają do oczu i posiadają eleganckie odseparowanie, wykonane tak samo jak muszle słuchawkowe w wyższej klasy słuchawkach nausznych. Równie miękkie i równie przyjemne w dotyku. Plastik, z którego została zrobiona cała reszta gogli jest półmatowy. Kolorystycznie, mamy do czynienia tutaj z połączeniem czarnych klasycznych gogli z drobnymi srebrnymi akcentami. Na górnej części znajduje się regulacja rozstawu soczewek, co pozwala na korzystanie zarówno tym z głowami rozmiarów „Jabby the Hutta”, jak również tym z głowami wielkości „Jar Jar Binksa”.
Niezbędnym do przetestowania zestawu, okazało się pobranie dedykowanej do tego produktu aplikacji „VR 360 Cam” na smartfon. Test przeprowadziliśmy na dwóch smartfonach z wyższej półki cenowej, aby w żaden sposób nie zaniżyć wiarygodności testowanego sprzętu. Aplikacja została zatem zainstalowana jednocześnie na iPhonie 6s oraz Samsungu Galaxy S7. Wszystko przebiegło łatwo i przyjemnie. Aplikacja była dostępna zarówno w AppStore jak i Google Play.
Kolejną niezbędną rzeczą, aby użytkowanie tego produktu było możliwe, jest montaż karty pamięci. Tylko w taki sposób możemy nagrywać i robić zdjęcia, ponieważ pamięci wewnętrznej w urządzeniu absolutnie brak. Maksymalna pojemność karty pamięci zalecana przez producenta to 32 GB. Warto wspomnieć, że do sterowania kamerką zamiast aplikacji można użyć pilota znajdującego się w zestawie, jednak dzięki aplikacji możemy przetestować również dołączone gogle, których normalnie w zestawie z kamerką nie ma. Pilot możemy założyć na nadgarstek, choć rozmiar paska i umiejscowienie rzepu sugeruje, że lepiej jest to zrobić na ramieniu. I tam chyba jest jego docelowe miejsce. Pilot ma trzy przyciski – włącznik/wyłącznik, a także dwa do trybu zdjęć i filmów.
Parowanie kamerki z telefonem odbywa się poprzez Wi-Fi Direct. Zacząć należy od przytrzymania na kamerce przycisku zasilania tak długo, aż ekran się podświetli i pojawi się napis powitalny. W tym momencie kamerka jest już gotowa do pracy, co oznacza, że możemy nagrywać lub robić zdjęcia (tryb przełączamy kliknięciem przycisku Power), ale bez podglądu na telefonie. Jeśli chcemy mieć podgląd obrazu na telefonie, a co za tym idzie również w goglach VR, musimy wcisnąć na kamerce przycisk Wi-Fi i odczekać chwilę. Na ekranie kamery pojawia się nazwa połączenia oraz hasło. Następnie wyszukujemy na smartfonie sieć Wi-Fi o podanej nazwie i łączymy się wpisując hasło. Gdy połączenie zostanie nawiązane, można już uruchomić aplikację „VR 360 Cam”, a następnie w prawym górnym roku ekranu wybrać guzik połączenia z kamerą. Po wykonaniu tych kilku mozolnych kroków nasz zestaw jest już gotowy do pracy.
Aplikacja umożliwia nam podgląd sferyczny, a także podgląd VR (wystarczy zamontować smartfon w goglach i założyć je na głowę) obrazu z kamerki, rozpoczęcie i zakończenie nagrywania oraz zrobienie zdjęcia. Poza samym podglądem mamy również możliwość przeglądania zapisanych już na karcie pamięci plików – zarówno sferycznie, jak również w goglach. Możemy też pobrać nagrania do pamięci smartfonu oraz udostępnić znajomym.
Zdjęcia wykonywane tym urządzeniem mają nietypową rozdzielczość 3008 x 1504 pikseli, natomiast nagrania wideo rejestrowane są w rozdzielczości 1920 x 960 pikseli przy 30 klatkach na sekundę. O tyle, o ile jakość zdjęć można przełknąć, tak jakość wideo pozostawia wiele do życzenia. Kolory są w miarę dobre, 30 klatek na sekundę sprawia, że obraz zmienia się płynnie i nie widzimy pokazu slajdów. Niestety nieco niżej niż Full HD to odrobinę za mało przez co robi się „pikseloza”, a nagranie wcale nie wygląda tak jakby było nagrane w Full HD. Inaczej byłoby, gdyby wspomniana rozdzielczość dotyczyła obrazu z jednego obiektywu, a nie jak w tym przypadku dwóch. Można też zauważyć wyraźne łączenie obrazów z dwóch obiektywów, co jest charakterystyczne dla tańszych kamer 360. Nie jest to wina smartfonu, ponieważ zarówno na iPhonie przy niewielkiej rozdzielczości wyświetlacza, jak również przy Samsungu gdzie rozdzielczość ekranu jest zabójcza, niemal tak samo jak połówka wypita we dwóch między lekcjami w gimnazjum po kryjomu w toalecie – efekt był tak samo mizerny.
To co widzicie wyżej to plik wynikowy po konwersji w programie SYMAX360 Player, który jest dostarczony na płycie razem z kamerką. Jest w rozdzielczości 1920 x 960 pikseli, a szybkość transmisji bitów (zakładając, że ustawimy najwyższą jakość) wynosi około 20 Mbit/s. Około trzy i pół minutowy film waży niecałe 500 MB. Trzeba jednak pamiętać, że nagrany film nie będzie od razu w trybie 360 stopni. Pomijam już kwestię konieczności posiadania odpowiedniego odtwarzacza, ale zanim wrzucimy film na YouTube trzeba najpierw przekonwertować ten film i dodać metadane, tak by YouTube „widział”, że to jest film sferyczny.
Według producenta, w pełni naładowana bateria pozwala nam na godzinę nagrywania. Trzeba przyznać, że informacje te zostały przedstawione w sposób skrupulatny. W przypadku sparowania ze smartfonem poprzez Wi-Fi i ciągłego nagrywania czas ten rzeczywiście otarł się o godzinę. Nadal nie jest to jednak wynik godny podium i szampana rozlewającego się po jędrnych kobiecych piersiach. Inne kamerki mogą wytrzymać dłużej.
Podsumowując, Thomson stworzył nietuzinkowy produkt o dobrej jakości wykonania i kompaktowym wyglądzie. Pod tym względem na pewno nie oddstaje od innych tego typu kamer. Obsługa urządzenia jest intuicyjna i przyjemna dzięki napisaniu dodatkowej aplikacji na smartfon. Prostej bo prostej, ale jednak. Dodatkowo kupując ten produkt mamy już w zestawie trójnóg, uniwersalny uchwyt, pilot, a nawet aplikację na komputer do łatwego przekonwertowania pliku i wgrania chociażby na Youtube. Od strony technicznej jednak sprzęt ten mógłby być lepszy, wówczas na pewno łatwiej byłoby mu się wyróżnić na tle konkurencji, która nie śpi i prężnie pracuje, aby nas co chwilę zaskakiwać czymś nowym.
No Comments