Na swoim biurku nie miałem żadnego monitora do testu od czasu nietypowego, aż 34-calowego modelu BDM3470UP z proporcjami ekranu 21:9. Wtedy też okazało się, że jest to monitor stricte ukierunkowany pod konkretne zastosowania jak tworzenie filmów czy obróbka grafiki, bo szerszy niż zazwyczaj ekran i wysoka rozdzielczość dawały większą przestrzeń roboczą, co z kolei przekładało się na wygodniejszą pracę. Jakiś czas temu wylądował u mnie Philips 245C7QJSB, który jest zupełnym przeciwieństwem tego wspomnianego wcześniej. Mniejszy, lekki, wyjątkowo smukły, ładny i z równie dobrą jakością obrazu. Sprawdziłem jak radzi sobie w praktyce.
Obecna technologia daje nam naprawdę genialne możliwości co widać przede wszystkim po telewizorach, które z roku na rok stają się smuklejsze. Teraz nie trudno jest znaleźć telewizor, który jest grubszy od palca przeciętnej siedmiolatki, a prawdziwe „wow” na twarzy wywołują najnowsze OLED’y, które już niedługo będzie można przykleić na ścianie, zupełnie jakby był to obraz czy plakat z filmu. Można było się już o tym przekonać na ostatnich targach IFA w Berlinie. Smukłość to jedno, ale grubość ramek wokół ekranu to drugie i to też znacznie udoskonalono. W podobnym kierunku co telewizory poszły zatem niektóre monitory komputerowe, czego idealnym przykładem jest przetestowany przeze mnie monitor od Philipsa.
Philips 245C7QJSB to niezwykle smukły, nowocześnie wyglądający monitor, od którego aż bije minimalizmem. Mimo 24-calowej przekątnej ekranu (dokładnie 23,8″, czyli jakieś 60,5 cm) monitor jest bardzo lekki, do tego stopnia, że odbierając paczkę od kuriera pomyślałem, że zapomnieli go wsadzić do środka lub przysłali coś innego. Waży raptem 2,9 kilograma, czyli niewiele więcej niż typowy, domowy laptop albo prawie trzy kilo cukru. O ile nie wariują mi zmysły wzroku i dotyku to do stworzenia obudowy wykorzystano dobrej jakości tworzywo sztuczne. Pisząc obudowa mam tutaj na myśli wszystko co znajduje się ponad podstawką, bo ta to już najprawdziwsze, zimne w dotyku metal. Monitor jest dobrze wykonany i zaryzykuje nawet stwierdzenie, że lepiej niż wspomniany wcześniej 34-calowiec, ale zdarzy mu się zatrzeszczeć, przykładowo w sytuacji, gdy chcemy zmienić kąt nachylenia ekranu, więc spasowanie mogłoby być ciut dokładniejsze.
Gdy patrzymy na monitor od przodu to nie tylko smukłe ramki wokół ekranu skupiają naszą uwagę, ale też nietypowo zaprojektowana nóżka, której kształt ciężko jest tak naprawdę określić. Można ją od razu polubić albo zupełnie odwrotnie i po dłuższym namyśle muszę stwierdzić, że jestem w tej pierwszej ekipie. Wszystko przez to, że szanuję niestandardowe pomysły, coś innego niż te prostokątne, wyglądające tak samo podstawki. Tym bardziej, że taka nóżka nie tylko dobrze wygląda, ale też idealnie spełnia swoje zadanie – monitor stoi stabilnie na biurku, nie kołysze się nawet jeśli go mocniej dotkniemy czy przypadkowo szturchniemy biurko. Ważne jest też to, że podstawka ma kilka gumowych nakładek pod spodem, więc monitor nie ma prawa się przesuwać. Pod obudową zauważymy wystający, przezroczysty kawałek tworzywa z logo producenta. Jest podświetlane, ale na szczęście możemy je wyłączyć lub zmienić intensywność, jeśli komuś by przeszkadzało.
Monitor robi spore wrażenie, gdy spojrzymy na niego od góry lub od boku. To wtedy zobaczymy, że obudowa ma raptem 5,8 mm grubości, więc tym samym jest smuklejsza od ołówka czy większości smartfonów. Wygląda to genialnie, ale żeby nie było tak kolorowo, obudowa nie jest tak cienka na całej długości. Gdzieś trzeba było upchnąć elektronikę, a ta znajduje się w grubszym miejscu u dołu monitora. Tam też zostały ulokowane wszystkie złącza, wszystkie te, które w zasadzie są potrzebne nam do szczęścia. Po lewej stronie jest złącze zasilania i Kensington Lock, a po prawej trzy wejścia sygnału, czyli analogowe VGA, cyfrowe HDMI i DisplayPort, a także wyjście audio. Dlatego bez problemu podłączymy monitor do „starego” komputera, ale też pod nowszy, który wypluwa sygnał przez HDMI czy DP.
Jak wspomniałem, monitor ma 24-calowy ekran, który wyświetla obraz w natywnej rozdzielczości Full HD. Daje to nieco ponad 90 punków na cal. Można to uznać za standard w tej klasie sprzętu i w tej półce cenowej. Panel jest oparty na technologii IPS LED, więc raczej nie powinniśmy martwić się o jakość wyświetlanych kolorów czy szerokie kąty widzenia. Z kolei nad jakością barw ma czuwać technologia Ultra Wide-Color. Jeśli mam być szczery, ja niczego nadzwyczajnego nie dostrzegłem i według mnie kolory są po prostu odpowiednie. Możemy spojrzeć na matrycę pod większym kątem w poziomie i nadal wszystko będzie widoczne, ale patrząc na ekran trochę od góry bądź od dołu zauważymy różowy odcień. Monitor może poszczycić się wąską ramką wokół ekranu, ale nie jest ona aż tak wąska jak na zdjęciach prasowych. Jak zwykle trochę przekłamują rzeczywistość, bo gdy włączymy ekran oprócz krawędzi obudowy zuważymy też kilkumilimetrową, czarną ramkę otaczającą wyświetlany obraz.
Kolory możemy też ustawić według własnych preferencji, bo są do tego odpowiednie opcje w menu monitora. Ja jednak nie musiałem ich używać, ale zdarzyło mi się skorzystać z opcji SmartImage, czyli zdefiniowanych profili, które dostosowują obraz pod konkretne czynności i treści. W większości czasu korzystałem z trybu Ekonomicznego (m. in. zmniejsza jasność do około 20%), bo to on sprawdzał się głównie podczas pisania artykułów czy przeglądania sieci, ale podczas oglądania serialu przełączyłem się na tryb Film (znacznie wyższa jasność, inny odcień bieli, żywsze kolory). Podobnie było z grami, dla których też jest dedykowany tryb.
Do obsługi monitora używamy czterokierunkowego przycisku, który znajduje się w prawym dolnym rogu (jeśli monitor stoi ekranem do użytkownika) i wywołuje menu ekranowe. Trzeba się do niego przyzwyczaić i przyznam, że ten kto go projektował miał dobry pomysł, ale ja na jego miejscu przemyślałbym jeszcze działanie, bo nie jest tak iintuicyjnie jakie być powinno. Zaraz wyjaśnie co mam na myśli. Klawisz działa w czterech kierunkach, ale można go też wcisnąć. Problem w tym, że w menu to wciśnięcie nic nie robi, a szkoda. Na chłopski rozum powinno działać to tak, że wciśnięcie pokazuje menu, ruszając gałką w górę i w dół przemieszczamy się między pozycjami, a kolejnym kliknięciem zatwierdzamy wskazaną opcję. Tutaj wciśnięcie (a w zasadzie to dłuższe przytrzymanie) klawisza wyłącza monitor, a żeby wejść w jakąś opcję musimy przesunąć „grzybkiem” w prawo zamiast kliknąć.
Menu ma sporo opcji i zaskakująco jest w języku polskim. Ruszając przyciskiem w prawo – wywołujemy menu, w lewo – dostajemy dostęp do trybów SmartImage, w górę – pojawia się możliwość zmiany źródła obrazu, a w dół – głośność. Philips twierdzi, że jest to dyskretne menu i rzeczywiście trzeba mu przyznać rację, bo żadne przyciski nie szpecą przedniej ramki, ale mnie bardzo brakuje tutaj osobnego przycisku do wygaszania monitora. Często jest tak, że wychodząc gdzieś na dłużej komputer zostawiam włączony, a wyłączam tylko sam monitor. Tutaj też jest to możliwe, ale trzeba poszukać przycisku z tyłu, a do tego przytrzymać go przez około 5 sekund.
Philips 245C7QJSB – czy warto kupić?
Philips 245C7QJSB to bardzo dobry monitor biorąc pod uwagę jego możliwości i cenę, która wynosi około 759 złotych. Wyróżnia się bardzo smukłą obudową, zadowalającą jakością wykonania, niską wagą jak na sprzęt z 24-calowym ekranem i nowoczesną konstrukcją, gdzie głównie mam na myśli nietypową, ale zapewniającą stabilność podstawką. Ma sporo opcji w ustawieniach i tak naprawdę ciężko jest wskazać mocne wady. Jeżeli ktoś szuka monitora, który ma pasować do każdego wnętrza i ma być wykorzystywany głównie do biurowo-multimedialnych zastosowań to ten można śmiało brać pod uwagę. Grać na nim też można, ale to na pewno nie jest jego główne zastosowanie. Gracze wybiorą raczej bardziej toporny sprzęt (bo wątpię, by na pierwszym miejscu stawiali wygląd), typowo do grania i przede wszystkim z matrycą 120 Hz (ten, jak większość w tej klasie sprzętu ma 60 Hz).
Pros
Plusy
- Dobra jakość wykonania obudowy, solidna podstawka
- Zadowalająca jakość wyświetlanego obrazu
- Smukła ramka wokół ekranu, cienka obudowa
- Nowoczesny, prosty design
- Wszystkie przydatne złącza
- Dobra cena
- 36 miesięcy gwarancji
Cons
Minusy
- Problemy z trzeszczeniem podczas zmiany kąta nachylenia
- Przycisk menu, który wymaga przyzwyczajenia
- Ramka wokół ekranu jest nieco grubsza niż na grafikach prasowych
No Comments