Honorem 7 byłem tak zainteresowany, że kupiłem go grubo przed polską premierą (recenzję znajdziecie tutaj). Honora 8 widziałem i miałem w rękach kilka razy, ale ostatecznie jego recenzją zajął się Adam. Z kolei Honor 9, czyli obecnie najświeższy topowy model marki jest ze mną od światowej premiery. Teraz, gdy używałem go ponad miesiąc mogę podzielić się z Wami moim spostrzeżeniami. Co sobą reprezentuje i jak wypada na tle poprzedników? Między innymi tego dowiecie się w recenzji.

Honor 9 jest ze mną od początku, a to ze względu na to, że mogłem uczestniczyć w jego oficjalnej prezentacji w Berlinie. Do testu przypadł mi wariant z 4 GB pamięci RAM i 64 GB pamięci wewnętrznej, ale warto wiedzieć o tym, że istnieje też wersja z 6 GB RAM’u i podwójną ilością przestrzeni na dane. Jest to srebrna wersja kolorystyczna i choć niebieska wygląda efektowniej to mam wrażenie, że na srebrnej w mniejszym stopniu widać odbicia paluchów. Na pierwszy rzut oka smartfon jest zbliżony pod względem specyfikacji do Huawei’a P10 (ja sam go kiedyś nazwałem P Dziesiątką w nowej skórze), ale tak naprawdę diabeł tkwi w szczegółach. W czym dokładnie to zaraz się dowiecie, a tymczasem możecie zerknąć na specyfikację.

Nazwa:Honor 9 (STF-L09)
Ekran:5,15″ IPS LED
FullHD (1920 x 1080 pikseli), 428 ppi
Procesor:HiSilicon Kirin 960
8 rdzeni (4x A73 2,4 GHz + 4x A53 do 1,8 GHz)
Karta graficzna:ARM Mali-G71 MP8
RAM:4 GB (LPDDR4)
Dysk:64 GB (eMMC 5.1)
Bateria:Li-Po 3200 mAh (Fast Charging)
System:Android 7.0 (Nougat), EMUI 5.1
Aparat:Podwójny aparat z tyłu, 8 Mpix z przodu (f/2.0)
12 Mpix (RGB) + 20 Mpix (monochromatyczny)
f/2.2, laserowy AF, zoom hybrydowy, 2x LED
Łączność:Bluetooth 4.2 LE
WiFi 802.11 b/g/n/ac (2,4 i 5 GHz)
GPS (A-GPS, GLONASS, BDS)
NFC
port podczerwieni (IrDA)
Złącza:USB Type C (USB 2.0)
mini jack 3,5 mm
Pozostałe:Dual SIM (nanoSIM, standby)
głośniki mono
Wymiary:147,30 x 70,90 x 7,45 mm
Waga:155 g

Wygląd i wykonanie

Honor 9 wzbudzał i nadal wzbudza sporo emocji biorąc pod uwagę wygląd obudowy. Ja z początku podchodziłem do niego z lekkim dystansem, bo zawsze stawiam praktyczność ponad design, nieważne jaki on by nie był. W Honorze 9 korpus jest metalowy, ale zarówno z przodu jak i z tyłu obudowę pokryto szkłem. Ale nie pierwszym lepszym, bo tył składa się z aż 15 nałożonych na siebie warstw przez co powierzchnia w bardzo ciekawy sposób mieni się w zależności od tego jak pada na nią światło. Nie mam duszy artysty, więc nie opiszę Wam tego tak, jakby zrobił to Słowacki, ale wygląda to ładnie, nawet napisałbym, że zjawiskowo, bo różne odcienie przechodzą między sobą tworząc pasy i załamania na powierzchni. Najlepiej widać to w wersji granatowej, ale w srebrnej, która do mnie trafiła też tył rzucał się w oczy. W Honorze 8 było podobnie, ale w następcy Honor udoskonalił to na tyle, że efekt „Light Catcher” jest jeszcze bardziej intensywniejszy i przyciągający uwagę.

Trzeba wspomnieć o kształcie obudowy, bo to też ma tutaj duże znaczenie. Ogólnie Honora 9 trzyma się całkiem wygodnie, a nieco większa waga i grubość daje nam odczucie, że telefon jest solidniejszy niż chociażby taki Huawei P10 (myślę, że jasne jest dlaczego porównuję akurat do tego modelu, jego recenzję znajdziecie tutaj). Chwyt jest dobry, ale nie powiedziałbym, że pewny. Za tym pierwszym przemawia fakt, że obudowa z tyłu na krawędziach została zaokrąglona, ale z drugiej strony, szklana powierzchnia jest bardzo śliska, więc jak się na chwilę obrócimy, telefon może nam „zniknąć” z pola widzenia.

Zauważyłem jednak, że obudowa, szczególnie ta z tyłu, rysuje się w mniejszym stopniu niż w takim Xiaomi Mi 6. Nie oznacza to, że jest całkowicie odporna na uszkodzenia, bo tak nie jest, co na pewno potwierdzą inni dziennikarze, którzy pierwsze rysy złapali już w dniu premiery smartfonu. Kwestię zbierania paluchów na obudowie pomijam, bo to jest zbyt oczywiste. Przy takim stylu wykonania jest to nieuniknione, ale nie dostrzegłem, by jakoś mozolnie takie zabrudzenia z niej schodziły. Przed zarysowaniami można się w pewien sposób uchronić, bo wystarczy założyć ochronne etui, które jest w zestawie i które… okropnie się rysuje. Ale jakby nie patrzeć, lepiej niech zarysuje się etui niż telefon, co nie?

Honor 9 pod względem rozmieszczenia złączy i elementów na obudowie wypada raczej standardowo. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, wszystko jest w tym miejscu, w którym być powinno. Przycisk zasilania i ten od głośności na prawej krawędzi, złącze ładowania USB Type C, głośnik i mini jack na dole oraz gniazdo na karty – pamięci i SIM lub dwóch kart SIM – w formie wysuwanej szufladki. Przyciski chodzą dobrze, mają wyczuwalny i pewny klik. Dla niektórych zaskoczeniem może coś okrągłego na górnej krawędzi, ale to nic innego jak dioda podczerwieni, która zamienia Honora w uniwersalny pilot do różnego rodzaju urządzeń jak telewizor czy klimatyzator. Takie rozwiązanie bardzo często można spotkać w smartfonach od Huawei.

Na dobrą sprawę mnie brakuje tylko dodatkowego przycisku, który był w obu poprzednikach. Mowa o Smart Key lub Convenience Key, do którego można było przypisać wybrane opcje (np. błyskawiczne uruchamianie latarki podczas dłuższego przytrzymania). W Honorze 7 przycisk znajdował się na lewej krawędzi, w Honorze 8 z kolei był z tyłu i robił też jako czytnik linii papilarnych, a w Honorze 9 niestety go zabrakło.

 


SPIS TREŚCI:

  1. SPECYFIKACJA | WYGLĄD, WYKONANIE
  2. EKRAN | OPROGRAMOWANIE, FUNKCJE
  3. DZIAŁANIE, MULTIMEDIA I WYDAJNOŚĆ | APARAT | BATERIA
  4. PODSUMOWANIE | PLUSY I MINUSY

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 replies on “Recenzja smartfona Honor 9. Czy jest lepszy od Huawei P10?”

  • 29 sierpnia 2017 at 10:15

    Linki w spisie treści prowadzą do recenzji Xiaomi Mi 6, tak że tego …

    • 29 sierpnia 2017 at 11:50

      No przecież wiadomo, że Xiaomi lepsze 😀 Nie, a tak na poważnie, już poprawione. Dzięki za info! 😉