Jak to się mówi, lepiej późno niż później. Mocno wyczekiwany przeze mnie Huawei Mate 10 Pro wreszcie trafił na galaktyczne biurko (i idealnie w tej sytuacji pasuje napis na mojej ścianie), więc będzie można przez dłuższy czas sprawdzić co to, podobno inteligentne urządzenie, sobą reprezentuje. Producent obiecuję naprawdę dużo, choć ja jak zwykle do obietnic podchodzę z lekkim dystansem.
Gdybym miał wybrać tylko trzy smartfony z tego roku, które wzbudziły we mnie największe zainteresowanie to jest bardzo duża szansa, że Huawei Mate 10 Pro znalazłby się wśród nich. Obok BlackBerry KEYone, tak dobrze przeczytaliście i wcale nie jest dzisiaj pierwszy kwietnia i hmm… z trzecim jest problem, bo o to miejsce walczy jeszcze kilka modeli i pewnie zdecyduję pod koniec roku. W końcu jeszcze nie miałem na dłużej LG V30. Wracając do najnowszego Mate’a, powodem mojego upodobania wcale nie jest jednostka AI, która na prawo i lewo jest reklamowana i która ma podobno sprawiać, że smartfon ma działać lepiej niż wszystkie inne. Swoją drogą z chęcią sprawdzę czy cokolwiek to daje.
Huawei Mate 10 Pro / fot. Galaktyczny
Najbardziej jednak w tym modelu podoba mi się wyświetlacz, który robi kolosalne wrażenie i sprawia, że od teraz nieco inaczej patrzy się na całą serię Mate. Ekran wypełnia niemal cały przód i przez to udało się zminimalizować wymiary do tego stopnia, że jest to najsmuklejszy i najbardziej poręczny Mate, który kiedykolwiek się pojawił. A przecież do tej pory ta seria była kojarzona z naprawdę dużymi smartfonami. Można to odczuć od razu, gdy weźmie się go do ręki, ale można to też opisać na przykładzie – Huawei Mate 10 Pro ma 6-calowy wyświetlacz, a jest znacznie mniejszy niż taki iPhone 8 Plus, który ma 5,5 cala.
Huawei Mate 10 Pro / fot. Galaktyczny
Kolejną obiecującą rzeczą jest aparat. Wiadomo, że w każdym modelu Huawei poprawia to i owo, ale zawsze jego smartfony były o krok za innymi flagowcami. Dlatego też muszę sprawdzić dokładnie możliwości fotograficzne, choćby przez to, że Mate 10 Pro jako pierwszy ze smartfonów Huawei’a ma rekordową przysłonę f/1.6, a do tego OIS, dodatkowy aparat żeby osiągnąć głębię w zdjęciach czy nagrywanie w 4K (szkoda tylko, że nadal nie w 60 klatkach, skoro w środku siedzi tak potężny układ jak Kirin 970). Zauważyłem już, że w końcu błyskawicznie działa ustawianie ostrości, praktycznie tak samo jak przy Dual Pixel w Samsungach.
Aparat w Huawei Mate 10 Pro / fot. Galaktyczny
Wszystko inne do sprawdzenia, więc jeśli macie jakiekolwiek pytania o Huawei Mate 10 Pro, to zostawcie je w komentarzach. Na co zwrócić uwagę czy pod jakim kątem coś przetestować. Ja tylko przypomnę, że Huawei Mate 10 Pro jest w przedsprzedaży w Polsce za 3499 złotych, a jako dodatek dostajemy dedykowaną kamerę nagrywającą w 360 stopniach, którą podłączamy do USB Type C w smartfonie. Więcej możecie przeczytać w materiałach poniżej.
1. Jak to jest z tym Huawei Mate 10 Pro i jego ceną?
2. Huawei Mate 10 Pro, dzień dobry!
3. Halo LG, zobacz jaki smartfon można kupić za 1499 złotych
3 replies on “Huawei Mate 10 Pro na testach!”
posiadam ten telefon, uwazam go obecnie za najlepszy na rynku, nie mam zadnych zastrzezen do niego, zadnych.
Jak działa ten dual sim?? Można go jakoś wyłączyć?? Żeby nie była aktywny?? czy wszędzie przy wysyłaniu sms np. będe miał kart sim 1 czy sim 2 ??
Huawei Mate 10 Pro ma dual SIM w trybie Standby. Działa to tak: „Obydwie karty są w tak zwanym trybie gotowości (standby) i obydwie są aktywne (działają równocześnie), do czasu wykonania połączenia głosowego, wysłania SMS lub połączenia z Internetem za pomocą jednej z nich.” A więcej o dual SIM możesz przeczytać w osobnym artykule tutaj: http://galaktyczny.pl/2016/11/08/co-to-jest-dual-sim-w-smartfonie/