Oprogramowanie i funkcje. Jak działa ten cały Archos Sense 50DC?
Telefon teoretycznie powinien być idealny. Android 7.0 Nougat, wcale nienajgorszy procesor (MediaTek MT6737), pamięci wbudowanej nie brakuje i kartę można włożyć. LTE dokładnie takie jak trzeba, wraz z (jakże ulotnym we wszystkich chińczykach) zakresem 800 MHz, działa w zasadzie bez zarzutu, ale… Ale coś wydaje się być z tym telefonem nie tak.
Jeśli chodzi o oprogramowanie to nie ma się czego przyczepić, w zasadzie z jednym wyjątkiem. Aplikacja, która z uporem godnym lepszej sprawy wyświetla nam wiadomości, najczęściej w tematach, które kompletnie nas nie obchodzą, żre baterię, niczym moskiewski dres dziobie słonecznik. Moment i nie ma, dlatego najlepszych rozwiązaniem jest wywalenie jej z telefonu jeszcze przed skonfigurowaniem czegokolwiek innego (trzeba wyłączyć dziada w ustawieniach). Nie ma nie wiadomo ile aplikacji dołączonych przez producenta, te co są, mnie osobiście nawet pasowały, ba, kilka z nich nawet się przydało. Do czego zmierzam? Teoretycznie wszystko cacy, ale jednak nie działało tak jak trzeba. Tu go przywiesiło, tam go przymuliło. Słabo trochę. Strzelam, że to wina wolnej pamięci wbudowanej, bo jak pokazują testy z AndroBench, dolna półka bracie. Musi być zbyt wolna, bo nie ma w zasadzie innego komponentu (no, może gdyby w środku siedział Snapdragon 410 to byłoby lepiej), który mógłby powodować, że naprawdę świetnie zapowiadający się telefon tnie się, niczym początkujący fryzjer.
Braki w płynności najbardziej widać w grach. Niby nic, a jednak potrafiło napsuć trochę krwi, bo w czasie ostrego giercowania, najczęściej na toalecie, wszelkie spowolnienia są szalenie niemile widziane. Fakt, z odpaleniem większości tytułów nie ma najmniejszych problemów – jak wspomniałem – to dość mocny telefon. Z płynnością jest zdecydowanie gorzej, więc zapalonym graczom raczej nie mogę Archosa polecić. Słabo, a szkoda. Największą skuchą, z jaką musiałem się zmagać w czasie testów, a te trwały ponad trzy tygodnie, było losowe wyłączanie się aplikacji, połączone z losowym zawieszaniem się aplikacji. Nie wiem czy to wina Androida, jego optymalizacji, czy coś się z czymś zwyczajnie pogryzło, ale nawet głupie stalkowanie na Instagramie było utrudnione. Niedobrze.
Ale są też rzeczy, za które Archosa wypadałoby pochwalić. Przykładowo w miejscu ze wszystkimi aplikacjami wprowadzono pasek z alfabetem (widać go na zdjęciu o góry) i przesuwając po nim palcem podświetlają się konkretne ikony. Przydatne w sytuacji, gdy mamy sporo poinstalowanych programów, których nie zawsze używamy, ale czasami się przydają. Pojawił się też przyjemny menadżer plików i dodatkowy odtwarzacz plików wideo, który działa wyjątkowo dobrze. Ciekawostką może być też opcja wygaszacza ekranu, która w sumie jest częścią nowego Androida niż czymś, co dodał producent. Daje nam taką namiastkę funkcji „Always On Display”, znanej z niektórych samsungów.
Aparat
Poza tym, że wystaje, to wiele złego na jego temat powiedzieć się nie da. Zdjęcia robi poprawne, choć nie rewelacyjne, bo ciut nieostre, ale nie spodziewałem się cudów. Biednie trochę jeśli chodzi o opcje i sam interfejs obsługi, który wygląda trochę jak przestarzały. Poza HDR, trybem panoramicznym, do robienia demonicznych zdjęć powoli przemieszczającego się kota i standardowym „umakijażowieniem” twarzy, by sama była mniej demoniczna niż zdjęcie kota, to słabo. Można sobie cyknąć foto tak, by pierwszy plan był ładny, a reszta nie. Problem tylko w tym, że te dwa aparaty z tyłu to taki trochę pic na wodę. Odcięcie pierwszego planu jest poniżej przeciętnej i dla mnie bardziej działa to jak tryb rozmazania tła niż coś w czym udział bierze drugi aparat. Ot tyle, a chwalili się matrycą Samsunga.
Zdjęcia w dobrych warunkach wychodzą zadowalające, mają dobre kolory i śmiało można się nimi dzielić w społecznościówkach. Kilka przykładowych „cyknięć” możecie zobaczyć poniżej i ocenić sami. Z kolei wideo, po przyjęciu do wiadomości, że powinno być dostatecznie doświetlone, to nic o czym warto pisać długie listy do domu. Nie urywa żadnej z kończyn. Jak nakręcić coś w pełnym i radosnym HD, to wyłażą niedoróbki. Oczywiście pozostawiamy sobie w pamięci to, że telefon za takie pieniądze to nie jest urządzenie, które ma nam zastąpić porządną cyfrówkę, ale jakościowo w kwestii wideo wyszło biednie.
Zdjęcia z efektem rozmytego tła:
Bateria
O Panie. O ludzie… O Panie – cytując klasyków. 2400 mAh przy dual SIM, Androidzie 7, zoptymalizowanym jak polityka zagraniczna Korei Północnej – mało. Egzemplarz testowy bardzo mnie zaskoczył. Pierwsze uruchomienie, pierwsze testy, po prostu bomba. Telefon był na chodzie przez prawie dwie doby bez Wi-Fi i transferu danych, przy dość mocno wyciemnionym wyświetlaczu. Jak na tę ilość „mahów”, to wynik bardzo pozytywny. Kiedy jednak wyszedł z „trybu testowego” i zaczął być używany normalnie, to niestety, ale rewelacyjny wynik poszedł się paść. Przy odpalonych wszystkich funkcjach Archos Sense 50DC wytrzymał, podkreślam – po trzech tygodniach, osiem, maksymalnie dziewięć godzin. Bez jakiegoś specjalnego molestowania. Kiedy zacząłem na nim grać, to dosłownie dwa ładowania dziennie. Całe szczęście, że ładowanie nie trwa nie wiadomo jak długo. Dwie godzinki i bateria pełna. Szkoda tylko, że nie da się wtedy niczego do niego podłączyć.
Podsumowanie
Najtrudniejsza część recenzji. Poważnie. Z jednej strony, patrząc na wady wymienione powyżej, to nie ma nawet co polecać, ale z drugiej strony, kiedy nie forsowałem Archosa jakoś przesadnie – ot, telefony, wiadomości, czasem jakiś Facebook, to sprawował się całkiem przyzwoicie. Słychać było mnie, ja słyszałem rozmówcę, więc tę funkcję spełniał bez zarzutu. Jak dostał za dużo, to niestety, ale niedomagał. Wystarczyło aktualizować apki w tle, by Twitter podczas przewijania mocno się dławił.
Plastikowe części obudowy mają tendencję do rysowania się, a wtedy telefon nie wygląda za dobrze, więc bez etui raczej nie ma co startować. Gdzie się ten telefon sprawdzi? Na pewno jako „półstacjonarka”, smartfon do podstawowych rzeczy, nic bardziej wymagającego, dla kogoś, kto nie ma wygórowanych oczekiwań. Egzemplarz testowy to świeża sztuka, a bateria mimo to nie zadowala. Jak weźmiemy pod uwagę choćby półroczne użytkowanie i zużycie baterii, jakie za sobą pociąga, to może się okazać, że Archos Sense 50DC jest do spisania na straty już po takim czasie. Podsumowując, niestety nie polecam, bo da się kupić lepsze i tańsze telefony. A szkoda, bo trzeba było bardziej popracować nad jakością i stabilnością oprogramowania, nie wyrzucać do śmieci mini jacka i zrobić coś lepiej z aparatem, by było lepiej. Dobrą alternatywą będzie chociażby Neffos X1 Lite za około 500 złotych czy nawet kopnięty czasem Huawei P8 Lite, a prawdziwym killerem będzie dla niego Xiaomi Redmi 4A czy Redmi 4X.
Plusy:
Bardzo ładny design | |
Niezłej jakości wyświetlacz jak na tę półkę cenową | |
Oprogramowanie oparte na czystym Androidzie z drobnymi zmianami | |
USB Type C w budżetowcu | |
Szybkie ładowanie | |
Obsługa dual SIM | |
Czytnik linii papilarnych z tyłu | |
Dioda doświetlająca z przodu | |
Folia i adapter na słuchawki w zestawie |
Minusy:
Brak gniazda słuchawkowego (mini jack 3,5 mm) | |
Fatalna bateria | |
Wystający aparat | |
Problemy z płynnym działaniem, wywalające się aplikacje | |
Aparat w warunkach wieczornych – tragedia | |
Drobne błędy w tłumaczeniu interfejsu | |
Brak diody powiadomień |
SPIS TREŚCI:
No Comments