Co potrafi Rival 310?
Jeśli o techniczną stronę myszki SteelSeries Rival 310 chodzi, to nie ma obaw, że nie da z czymś rady. Sensor wsadzony do środka, to TrueMove 3, opracowany we współpracy z Pixartem, liderem w branży, który może pochwalić się nie lada osiągami. Od odwzorowania ruchu 1:1, bez widocznych lagów (w końcu to nie niskiej klasy bezprzewodówka), do 3500 CPI aż do redukcji delirium alkoholowego do 12000 CPI, dzięki temu śledzi dobrze, skutecznie i bez telepania. Jak się okazuje, Rival może na spokojnie mierzyć przesuwanie sensora do prawie 9 metrów na sekundę, ale konia z rzędem graczowi, który przy tych prędkościach trafi w co ma trafić i przy okazji nie wywichnie sobie ręki. Wychodzi zatem na to, że mysz potrafi mocniej i lepiej, niż użytkownik, który docelowo będzie się nad nią znęcał. A wyznęcałem się nad gryzoniem porządnie.
Sprawdzona w pełnym zakresie, w każdej praktycznie grze, jaka przyszła mi do głowy, a warto zwrócić uwagę, że były niedawno wyprzedaże świąteczno-noworoczne. Jakie wnioski? No cóż…
Daje radę w niemal każdym gatunku, jaki w jej stronę rzuciłem. Dzięki płynnej zmianie DPI można się dobrze bawić zarówno przy Star Wars: Battlefont II, czy Wolfenstein: The New Order, jak i stareńkim Just Cause 3. Od Cywilizacji, przez Terrarię, Subnauticę, po „śi ez goł”. Całość opcji jest kontrolowana przez oprogramowanie SteelSeries – Engine 3. Dokładnie to samo, które sterowało słuchawkami Arctis 3 (ich recenzję znajdziecie tutaj). Płynnie, zgrabnie, bez zacięć i problemów. Żeby każdy soft, który służy do sterowania gryzoniem był tak prosty w obsłudze, to świat na pewno byłby lepszy.
Na upartego można się przyczepić tego, że klawiszy trochę mało. Lewy, prawy, „kółek ze z wciskiem”, dwa na lewej stronie, zmiana DPI i w sumie tyle. Można rzecz jasna zrobić z nimi co się tylko chce, ale w niektórych grach może brakować. Nie każdemu to będzie przeszkadzało, ale wspomnieć trzeba.
Dodatkowo, jeśli o sterowanie myszą chodzi, można sobie spokojnie w opcjach SteelSeries Engine 3 pozmieniać co się tylko chce w ramach oświetlenia w jakie Rival 310 został wyposażony. Nie rozkręcałem, przyznaję, ale strzelam, że więcej niż jedna dioda poszła na to, czym świeci. Śliczne, wspomniane wcześniej logo może świecić w każdym kolorze, jaki tylko przyjdzie nam do głowy, podobnie jak dodatkowe podświetlenie wokół scrolla. Każde sterowane osobno, każde śliczne, jasne i wyraźne. Nawet jak komputer jest wyłączony, a USB, do którego przypięliśmy Rivala ma trochę prądu, to bardzo widowiskowo świeci. Wszystkim malkontentom, którym przeszkadza święcące cokolwiek w pokoju mówię – buba, musicie z tym żyć.
Efekt jest naprawdę dobry i mysz nie wygląda jak coś, czego powinniśmy się wstydzić. Generalnie jest śliczna. Ja wiem, wiem, trochę jak z podniecaniem się nowym liftem w Passacie, ale zdjęcia jasno pokazują, że mamy do czynienia z naprawdę atrakcyjnym produktem. Mimo wszystko – wielka szkoda. Trochę boli mnie też to, że przewód, mimo że rewelacyjnej jakości i na pewno odpowiedniej długości nie jest opleciony. Zapewniłoby to lepszą ochronę, ale to coś, co tylko mi może w całości nie pasować. Ostateczny werdykt? Wielka szkoda…
SteelSeries Rival 310 – czy warto kupić?
Rzadko zdarza się, że jakikolwiek gryzoń sprawdza się niemal idealnie w każdych warunkach. Nieważne jaka gra, nieważne jakie podłoże, bo chodzi skubana nawet na szkle, sprawdziłem, no nie ma się czego czepiać. Płynnie, sprawnie, bez zarzutu. Tym bardziej żałuję, że muszę poinformować o tym, dlaczego wielka szkoda. Zalet ma całe wiadro i całą jedną, niewybaczalną wadę – muszę ją po testach oddać Naczelnemu.
1. SteelSeries Rival 110 – recenzja myszy dla graczy, którzy nie chcą przepłacać
2. Szukasz naprawdę dobrych słuchawek? Już nie musisz. Recenzja SteelSeries Arctis 3
A poważnie – w tych pieniądzach, w tej jakości, w tym całokształcie? Tylko leworęczni pogardzą, ale ich obiekcje akurat rozumiem. Jeśli o moje zdanie chodzi, to bezsprzecznie jedna z najlepszych myszy jakie kiedykolwiek miałem w rękach. Nie mówię, że najlepsza, ale spokojnie w pierwszej piątce. Żeby dało się trochę pomanipulować wagą, to bez wątpienia byłoby 10/10 i buzi dla projektanta. Wobec powyższego, najwyższej oceny dać nie mogę, ale psia krew – WARTO!
Mysz SteelSeries Rival 310 kupicie w czarno-szarym kolorze i cenie, która w dniu publikacji tej recenzji zaczynała się od około 239 złotych.
Pros
Plusy
- Działa fenomenalnie!
- Dobrze świeci
- Prawie idealnie wygodna
- Ładnie wygląda
- Dobrze „zagumowana”
Cons
Minusy
- Nie da się regulować wagi
- Tylko dla praworęcznych
- W sumie to mało guzików
SPIS TREŚCI:
No Comments