Po ostatniej recenzji słuchawek Plantronics BackBeat FIT 300 nadszedł czas na test pokrewnego modelu z tej samej serii, a mianowicie BackBeat FIT 500. Są to słuchawki nauszne o sportowym zacięciu, ciekawym wyglądzie, ogromnej uniwersalności i wygodzie użytkowania, a przy tym również grające nie najgorzej. Zapraszam do recenzji.

Opakowanie jest. I na tym tak naprawdę można zakończyć jego opis. Jak wiadomo nie opakowanie jest tutaj ważne, a sam produkt, więc oszczędzę Wam 5 minut straconego czasu na czytanie, jak rozwodzę się nad jakością kartonu, oryginalnością szaty graficznej, czy ostatecznie faktem, iż logo producent zamieścił po lewej a nie po prawej stronie pudełka.

Jeśli chodzi o zawartość zestawu, tutaj jest o wiele ciekawiej. Moim mocno skromnym zdaniem znalazło się tu wszystko czego dusza mogłaby zapragnąć w przypadku słuchawek nausznych bluetooth. Poza samymi słuchawkami i papierkami producent wyposażył nas w przewód USB/microUSB do ładowania, przewód mini jack 3,5 mm do podłączenia słuchawek w sposób przewodowy, gdy po prostu będziemy mieć taki kaprys oraz w etui ze ściągaczem, które pozwoli nam swobodnie przenosić nasze nowe słuchawki.

Pierwszy kontakt z Plantronics BackBeat FIT 500 można określić jako jedną z tych miłych niespodzianek, które życie lubi nam czasami sprawiać. Jak zawsze oryginalna kolorystyka, ale tym razem mniej jaskrawa, poukładana w spójną całość. Wciąż jest to klimat młodzieżowy, ale już nie wybija oczu z odległości kilku metrów. Stonowana zieleń połączona z satynowym czarnym wykończeniem. Nawet pomarańczowa metka z logiem producenta aż tak nie przeszkadza, choć tak naprawdę nikt nigdy nie wie po co ona tam jest. Muszle są niewielkich rozmiarów, ale pomimo tego całkiem nieźle wygłuszają (choć nie tak jak bym tego oczekiwał).

Wewnątrz każdej z nich znajdziemy wyszytą dużą literę L lub R, co by się nie pomylić, która słuchawka jest która. Od zewnętrznej strony na lewej muszli znajduje się klasycznie pilot do odtwarzacza muzyki, na prawej logo producenta. Oczywiście słuchawki posiadają również mikrofon umożliwiający swobodne prowadzenie rozmów, jednak nie będę się na tym skupiał, ponieważ słuchawki nauszne są słabym zastępstwem zestawu słuchawkowego i bardzo rzadko ktoś ich do tego używa. Ich przeznaczanie jest zupełnie inne.

Jak grają Plantronics BackBeat FIT 500?

Test podobnie jak w przypadku recenzji FIT 300 odbywał się w połączeniu ze smartfonem iPhone 6s. Parowanie za pośrednictwem bluetooth jak zwykle przebiegło bezproblemowo dzięki asystentowi głosowemu. Podczas użytkowania słuchawek bezprzewodowo bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie bateria, która potrafiła wytrzymać blisko 20 godzin ciągłego słuchania muzyki, a na trybie czuwania nie zużywała się praktycznie w ogóle. Producent zadeklarował czas pracy baterii na poziomie 18 godzin, co się potwierdziło nawet z zapasem.

Ogólne wrażenia z użytkowania BackBeat FIT 500 są pozytywne, choć nie obyło się bez minusów. Podobnie jak w przypadku FIT 300 nie da się słuchać muzyki na maksymalnej głośności, bo chwilami słychać, że to dla nich za dużo i że nie dają sobie rady. Wygłuszenie jest połowiczne, czyli nie mamy pełnego odseparowania od otoczenia, co dla jednych jest plusem dla innych minusem. Teraz najważniejsze, czyli słów kilka o jakości dźwięku.

Należy pamiętać, że nie są to słuchawki audiofilskie, choć też nie typowo sportowe do biegania. Bardziej takie na siłownie, dzięki którym łatwiej nam będzie bić rekordy siłowe. Ewentualnie element komponujący się z naszym modnym ubiorem, kiedy idziemy do szkoły i chcemy się odrobinę „polansować” na długiej przerwie.

Nie zmienia to jednak faktu, że dźwięk mógłby być choć odrobinkę lepszy. Gdy muzykę puszczałem domyślnie z Tidala, było bardzo podobnie jak przy FIT 300. Dźwięk był taki zbyt elektroniczny. Po zainstalowaniu Spotify i ustawieniu co nieco ręcznie w korektorze dźwięku słuchawki zaczęły grać naprawdę ładnie i czysto, zgodnie z preferencjami użytkownika. Nadal został jednak problem ze zniekształceniami na maksymalnej głośności, słabszym wygłuszeniem i szumami.

Pomijając te drobne minusy to dźwięk na nieco niższej głośności niż maksimum, ale nadal wysokiej jest bardzo ładny, czysty i świetnie odseparowany. Idealnie wówczas słyszymy nawet najdrobniejsze dźwięki jakie zostały zawarte w tle ścieżki dźwiękowej. Gdy słuchamy jednak najczęściej mocnej muzyki, w której dużo się dzieje i przeważnie najgłośniej jak to tylko możliwe to możemy się trochę rozczarować.

Podsumowanie

Plantronics BackBeat FIT 500 to subtelnie wyglądające słuchawki nauszne o młodzieżowym wyglądzie i sportowym zacięciu. Bateria pozwala swobodnie na 18-20 godzin użytkowania co jest ogromną zaletą wśród sprzętów tej kategorii. Jakość dźwięku może nie stoi tutaj na poziomie profesjonalnym, ale możemy ją bardzo mocno polepszyć przy pomocy korektora dźwięku. Utwory domyślnie brzmią bardzo elektronicznie, wręcz chwilami nienaturalnie. Problematyczne jest również słuchanie na maksymalnej głośności, ponieważ wtedy słuchawki czasami nie domagają. Po korekcji dźwięku pod siebie i zmniejszeniu delikatnie głośności jakość dźwięku potrafi zadowolić każdego pasjonata dobrej muzyki. Może za wyjątkiem rasowych audiofilów korzystających na co dzień z o wiele droższego sprzętu.

Plusy:

plus-iconMożliwość korzystania przewodowo i bezprzewodowo
plus-iconPrzyciski do sterowania na nausznikach
plus-iconCzas pracy baterii 18-20 godzin
plus-iconOryginalny wygląd i wysoka jakość wykonania
plus-iconOdporne na deszcz i pot dzięki zabezpieczeniu P2i
plus-iconEtui i przewody w zestawie

Minusy:

minus-iconSłabe wygłuszenie
minus-iconZniekształcenia i szumy przy maksymalnej głośności
minus-iconDźwięk do którego trzeba się przyzwyczaić

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

4 replies on “To te, z którymi możesz biegać w deszczu. Recenzja słuchawek Plantronics BackBeat FIT 500”

  • 9 maja 2018 at 08:15

    Muszę rozejrzeć się za tymi słuchawkami, bo bardzo by mi się przydały.

  • 5 czerwca 2018 at 00:30

    Muszę rozejrzeć się za tymi słuchawkami, bo bardzo by mi się przydały.

  • 11 lipca 2018 at 14:55

    Jesli nie mają ciepłego brzmienia, to dla mnie nie nadają się Jako zwolenniczka bassu co za tym idzie ciepłych brzmień i znanego dźwieku jestem przeciw kupnie tych słuchawek do którego brzmienia trzeba przyzwyczaic się. Co to wogóle za brzmienie?

  • 30 lipca 2018 at 17:08

    Rzeczywiście, uszy nie mieszczą się w nausznikach, ale też nie jest tak, że nauszniki jakoś przesadnie cisną, nawet jeżeli używa się ich dłużej.