Zapewne kojarzycie poznańską firmę przede wszystkim z tunerów telewizyjnych, które przez ostatnie lata masowo wymienialiśmy w domach. Ale jak się okazuje, Ferguson to nie tylko tunery. Do redakcji Galaktycznego na testy trafiło cyfrowe radio przenośne Ferguson Regent P1. Wspiera DAB+, ma Bluetooth i wbudowaną baterię. Zanim jednak sprawdzę co potrafi, na początek trochę teorii.
Co to w ogóle jest ten DAB+?
DAB+ to taka „nowa” technologia radia cyfrowego (jak DVB-T dla telewizji), która miała wejść wielkim hukiem do naszych domów już w 2013 roku, a o której dziś mało kto pamięta. Stało się tak głównie za sprawą odbiorników w niedorzecznie wysokich cenach i małej ilości stacji radiowych nadawanych nową technologią.
Radioodbiorniki muszą być oznaczone logiem DAB+. Te z samym DAB, bez plusa, nie będą działać w Europie, gdyż jest to już nieużywany standard.
DAB+ jest cyfrową wersja radia. Standard ten, dzięki wykorzystaniu kodeka HE-AAC v2, pozwala na przesyłanie dźwięku wyższej jakości (studyjnej) oraz metadanych takich jak okładki albumów właśnie granych utworów w danej stacji (choć ekran zdolny wyświetlać obrazy w odbiornikach to mało popularny „ficzer”). Ponadto DAB+ pozwala na wydajniejsze wykorzystanie pasma, czyli upakowanie większość ilości stacji radiowych na tym samym multipleksie, dokładnie tak jak ma to miejsce z telewizją cyfrową (kilka stacji na jednej częstotliwości). Dzięki temu w „eterze” jest więcej miejsca, co daje możliwość powstawania nowych rozgłośni, a z tym zróżnicowanie rynku z korzyścią dla konsumenta oraz tworzenie nowych miejsc pracy. DAB+ pozwala na zmniejszenie kosztów przesyłu sygnału, de facto przerzucając je na odbiorcę, o czym później.
Reklamowaną kilka lat temu zaletą DAB+ miało być niezauważalne przełączanie się odbiorników między nadajnikami domyślnie dających te same stacje radiowe na tych samych częstotliwościach na terenie całego kraju. Poruszając się, np. autem, mielibyśmy nie uświadczyć spadku jakości dźwięku czy konieczności ponownego wyszukiwania stacji.
Jak dziś wiemy, taki model nadawania nie został wprowadzony. Co do samego odbioru w praktyce wygląda to tak, że jeżeli użytkownik jest w zasięgu danej stacji, to nie uświadczy on szumu doskonale nam znanego z sygnału analogowego. Podwyższona jakość dźwięku oczywiście jest w głównej mierze uzależniona od jakości głośnika w radiu oraz tego czy stacja faktyczne nadaje ze zwiększonym bitratem w stosunku do analogu. Z samym sygnałem DAB+ i jego odbiorem jest taki problem, że ilość pakietów danych, które muszą do nas dotrzeć musi być wystarczająca, aby w ogóle cokolwiek usłyszeć. W sytuacji, gdy do odbiornika nie dotrze odpowiednia ilość danych po prostu przestanie on grać, podobnie jak w przypadku klatkowania obrazu na DVB-T. Zbiór sygnału z odbicia, np. między blokami, potrafi być problematyczny, a wręcz kapryśny i dosyć mocno uzależniony od warunków atmosferycznych. Taki problem nie występuje ze standardowym sygnałem analogowym w modulacji FM, gdyż elektronika tutaj nie weryfikuje „czytelności pisma”, a odczytuje nam każdą napotkaną literę – czyli na FM w przypadku słabego sygnału przez szum usłyszymy głos i dźwięki, a w DAB+ nie usłyszymy kompletnie nic.
Dlatego na wypadek wojny, przynajmniej dziś, komunikacja cywilna prawdopodobnie odbywałaby się za pomocą sygnału analogowego.
Lepiej on radzi sobie z odbiciem oraz jest on w stanie dotrzeć do trudno dostępnych miejsc takich jak piwnice, lasy czy bunkry, a odbiór, nawet z szumem, da większe szanse na przekazanie choćby części komunikatu niż obecny cyfrowy standard.
Odbiór DAB+ ze 100 kilometrów?!
Ciekawym trikiem, który zastosowałem do odbioru cyfrowego radia z dosyć sporego dystansu, a który stosuję do nasłuchu ISS, jest ustawienie anteny radia przed czaszą anteny satelitarnej (oczywiście skierowanej w kierunku nadajnika). Ta metoda pozwoliła mi uzyskać odbiór DAB+ z Krakowa, który przede mną schowany jest za dwoma górami na łącznym dystansie ok. 100 km. Jeżeli mieszkacie w wyjątkowo trudnych warunkach odbioru, a chcecie słuchać stacji regionalnych to polecam kupno najtańszej czaszy o średnicy minimum 80 cm i instalacji w miejsce konwertera anteny radiowej lub małej anteny przeznaczonej domyślnie do odbioru DVB-T jednak wyposażonej w szerokopasmowy symetryzator wspomagany zasilaczem.
Co do do wspomnianego przeze mnie powyżej przerzucania kosztów odbioru sygnału na użytkownika to polega to na dość wysokiej „prądożerności” (wyższej niż na potrzeby FM) tanich procesów instalowanych w nowych urządzeniach odbiorczych jak i charakterystyki samej interpretacji otrzymanych danych. Sygnał „leci” do nas mały, zakodowany, spakowany, natomiast to nasz odbiornik wykonuje całą robotę jego dekodowania, co wymaga bardziej skomplikowanych układów niż w przypadku sygnału analogowego. Im bardziej skomplikowany jest przetwarzany sygnał, tym bardziej rośnie zapotrzebowanie na energię potrzebną do zasilenia układu wykonującego pracę. Zatem w przypadku DAB+ nie można pomarzyć o graniu sobie radiem na działce, plaży czy w garażu nawet jednego pełnego dnia, a co dopiero, przez kilka dni na jednych bateriach czy na jednym ładowaniu akumulatora.
SPIS TREŚCI:
No Comments