Kto oglądał, ten oglądał. Chodzi mi o dzisiejszą premierę OnePlus 6T, która wystartowała około 16:00. Ja akurat robiłem to na raty, bo trochę w samochodzie, trochę w sklepie i w domu, ale ostatecznie nie dotrwałem do końca. Ale nadrobiłem informacje i już wiem co mi się spodobało, a co nie w najnowszym smartfonie od OnePlusa.

OnePlus 6T – co na tak?

Jeśli miałbym się tak głębiej zastanowić, to bardziej interesowały mnie kwestie związane z oprogramowaniem i tym samym też aparatem, niż tym co widać na zewnątrz. O tym jak OnePlus 6T będzie wyglądał wiedzieliśmy już na kilka tygodni przed premierą i w tej kwestii zaskoczenia w ogóle nie było. No może poza jedną drobną rzeczą, o której na konferencji nie wspomniano, ale o tym trochę niżej.

Jeśli spojrzymy na smartfon do tyłu i nie podejdziemy do niego z miarką to będziemy mogli odróżnić go od OnePlusa 6 po jednym elemencie – w wersji „T” nie ma już czytnika linii papilarnych z tyłu. Został przeniesiony na przód, ale nie pod ekran, a w ekran. Chińczycy określili to jako Screen Unlock i obiecują, że w tej chwili jest to najszybszy taki sposób na odblokowanie telefonu. Oby się nie mylili, bo ten element na pewno będzie często sprawdzamy w testach.

OnePlus 6T
OnePlus 6T / fot. OnePlus

Z przodu jest więcej zmian. Ze względu na inny rodzaj notcha i jeszcze mniejszą „bródkę” na dole, udało się zmieścić wyświetlacz o przekątnej 6,4 cala. Zwiększyła się też rozdzielczość ekranu, ale co ciekawe i co dla mnie było małym zaskoczeniem, pojawiło się szkło Gorilla Glass 6. Was też to zaskoczyło?

Spoglądając na specyfikację to czysty „kopiuj-wklej” z OnePlusa 6. Ten sam procesor, ta sama pamięć RAM, te same pamięci, ale z tą delikatną różnicą, że w przypadku nowszej wersji zrezygnowano z wariantu z 64 GB. Nawet zagłębiając się w kwestie techniczne aparatów mamy to samo – takie same rozdzielczości, nawet identyczne sensory, zarówno z przodu jak i z tyłu. Ale, ale… aparat.

OnePlus 6T
OnePlus 6T / fot. OnePlus

OnePlus pogrzebał coś w ustawieniach, dodał dwa do sześciu, odjął trzy, na koniec jeszcze wszystko scałkował i w efekcie pojawiło się coś takiego jak Night Mode, czyli mówiąc po naszemu – Tryb nocny.

W rzeczach „na plus” nie można zapomnieć o baterii, bo to najistotniejsza zmiana.

Akumulator się powiększył i to o ile – z 3300 mAh, co na nikim już by wrażenia nie zrobiło do jebitnych 3700 mAh, co już może się podobać, biorąc pod uwagę flagowca, który nie jest nastawiony tylko na baterię. Oczywiście, można kręcić nosem, że nie ma czwórki z przodu, ale w końcu to nie Note 9, który jest zauważalnie większy i cięższy.

Do tego dochodzi jeszcze super-szybkie ładowanie Fast Charge (już nie Dash Charge ze względu na patenty), które powinno naładować baterię w nieco ponad godzinę.

OnePlus 6T
OnePlus 6T / fot. OnePlus

Jest jeszcze coś – najnowszy, najbardziej aktualny i bezpieczny Android „od razu z pudełka”, w dodatku jeszcze bardziej zmodyfikowany niż wcześniej pod postacią OxygenOS. Mogę też zaryzykować stwierdzenie, że najszybszy, bo jeśli będzie przynajmniej tak dobrze jak w OnePlusie 6 to o szybkość i tak zwaną responsywność jestem spokojny.

OnePlus 6T
OnePlus 6T / fot. OnePlus

OnePlus 6T – to co na nie?

Mimo wszystko, trochę się tego uzbierało i mam wrażenie, że nawet więcej niż przy OnePlus 6.

Zacznę od tej drobnej rzeczy, o której wspomniałem na początku. Dotyczy to diody powiadomień, która nie jest już wielokolorowa tylko biała. Ja o tym nie wiedziałem dopóki nie zerknąłem na Twittera i wpis od Pirza. Nie wiem czy jest to dla was istotne, ale jednak kilka kolorów LED’a nieco usprawniało reakcję na powiadomienia.

Jest Jacek? Nie, nie ma Jacka. Chodzi o złącze mini jack 3,5 mm. Obawiam się, że OnePlus 6 będzie ostatnim smartfonem tej firmy, który ma złącze audio (nie sądzę, by pojawiło się np. w OnePlusie 7). Mnie to bardzo nie przeszkadza, bo nie pamiętam kiedy ostatnio używałem przewodowych słuchawek, ale jeśli OnePlus już zdecydował się na taki krok i podobno „słucha użytkowników”, to powinien wrzucić do pudełka bezprzewodowe Bulletsy albo chociaż słuchawki na USB Type C. Sama przelotka to za mało.

Slow motion „tylko” w 480 klatkach. Nie sądzę, że się nie dało i szkoda, że nie ma 960 klatek, chociażby w HD.

Niższą cenę względem innych flagowców (ale już nie samego OnePlusa 6, bo do nowszego modelu trzeba dorzucić 20 baksów, ceny zaczynają się od 549 dolarów) zawdzięczamy przez dwie rzeczy – brak wodoodporności (nie ma określonej normy IP, ale lekkie zachlapania nie powinny mu nic zrobić) i bezprzewodowego ładowania. Nawet Xiaomi wprowadziło Qi w Mi MIX 3, a zakładam, że cena obydwu nowości będzie podoba. Szkoda.

A Wy jak oceniacie OnePlus 6T? Hot or Not?

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

4 replies on “OnePlus 6T już jest. Co na tak, a co na nie po premierze?”

  • 30 października 2018 at 01:49

    Ten notch wygląda bardzo miło dla oka, bateria też spoko, ale „designowo” i funkcjonalnie wybrałbym Mixa 3.

    • 30 października 2018 at 23:06

      Jakże mi dobrze znana jest twoja historia 😀

  • sudione
    30 października 2018 at 13:36

    Oto moja subiektywna lista minusów:
    – dioda powiadomień
    – brak mini-jack’a, slotu na karty microSD, radia FM, bezprzewodowego ładowania
    – pod koniec 2018-go roku dalej USB w wersji 2.0! :-O
    – brak „trybu PC” podobnego do SAMSUNG’owego (chciałbym w końcu skorzystać z tych 8GB pamięci RAM)
    – nie będzie można założyć swojego szkła hartowanego
    – brak certyfikatu wodoodporności
    – gdzie trzeci aparat oraz odpowiednik funkcji szybkiego ładowania baterii „Super VOOC” (40% w 10min) z OPPO R17 Pro, której OP 6T miał być odpowiednikiem?
    P.S. Mocno podkreślany i opisywany na konferencji „tryb nocny” też będzie dostępny dla modelu OP 6 więc po co dopłacać do 6T jak na promocjach poprzednik pojawia się już za 1600zł?

    • 30 października 2018 at 23:06

      Tak, potwierdzam, nie opłaca się się zmieniać z OnePlusa 6, ale już takiego OP5 czy starszego jak najbardziej.