Od dłuższego czasu, jakoś od maja ubiegłego roku korzystam z Xiaomi Mi Box TV 4K. Głównie służy do oglądania Netflixa i YouTuba, działa przyzwoicie, choć czasami zdarzy się jakaś zawieszka czy problemy z połączeniem Wi-Fi. Pilotem o ścianę jednak nie rzuciłem, jeszcze, więc jest w porządku. Jest to jedna z popularniejszych tak zwanych przystawek do telewizora i patrząc na to, co serwuje nam Xiaomi, tak zostanie. Najnowszy Xiaomi Mi TV Box 4 SE to jakieś nieporozumienie.
Z TV Boxami dzieje się ostatnio coś niedobrego, szczególnie tymi od Xiaomi. Mi Box TV 4K miał premierę kilka lat temu, jakoś w 2018 roku pojawił się Mi Box 4 i tańsza wersja Mi Box 4c, które w gruncie rzeczy nie były czymś wyjątkowym, a gdzieś obiła mi się też informacja o Mi Box S. Ogólnie? Nuda, powtarzalność i przede wszystkim braku porządnego upgrade’u. Mało tego, nowsze modele nie dość, że są sporo droższe to jeszcze bardzo ciężko jest je dostać w sklepach, nawet tych chińskich.
Jeszcze gorzej jest z najnowszym Mi TV Box 4 SE.
Skoro „SE” można tłumaczyć jako „Second Edition” to szczerze powiedziawszy, spoglądając na specyfikację, bardziej pasuje tutaj „Sucks Edition”. Dlaczego? Po pierwsze, sercem przystawki jest czterordzeniowy układ oparty na Cortex-A7 z grafiką Mali-400, która premierę miała jakoś w… 2008 roku. Dziesięcioletni procesor graficzny, który ma siedzieć w sprzęcie do odtwarzania i streamowania filmów? Po drugie, TV Box ma aż 1 GB pamięci RAM i calutkie 4 GB pamięci eMMC. Tak, w 2019 roku! Przypomnę tylko, że stareńki Mi TV Box 4K ma tego dwa razy tyle.
Mi TV Box 4 SE ma oczywiście HDMI, USB i podobno nawet AV (tylko po co?), a także Wi-Fi i zapewne Bluetooth. Patrząc zatem na podzespoły, wątpię, by takie urządzenie bez zająknięcia poradziło sobie z materiałami 4K.
Pozostaje jeszcze kwestia ceny, a ta w Chinach ma wynieść 189 juanów, czyli niecałe 30 dolców. Jeżeli ostatecznie – gdy przystawka trafi już do sprzedawców – będzie to kwota większa niż w przypadku wspomnianego już kilkukrotnie Mi TV Box 4K, to nie wróżę sukcesu i użytkownicy zapomną o niej tak jak o innych modelach Boxów.
A przy okazji, podrzucam recenzję polskiej przystawki Ferguson FBOX ATV, która całkiem nieźle wypadła w testach. O tutaj:
Test Ferguson FBOX ATV. Sposób na to jak tchnąć drugie życie w starszy telewizor
One reply on “Jak nie robić TV Boxów według Xiaomi. Odcinek pierwszy i mam nadzieję, że ostatni”
Nigdy więcej Fergusona FBOX, a najlepiej żadnej przystawki tego typu. Za chwilę go znowu porzucą jak poprzednie modele, a jej parametry sprawią, że nie da się z tego korzystać za niedługi czas. Temat przerobiony i szkoda nerwów. No chyba, że ktoś chce kupować co powiedzmy dwa lata nową. Raczej lepiej zainwestować w jakiś miniPC niż w to pudełko. 😉