W pierwszym kwartale tego roku miałem możliwość przetestowania głośnika Tronsmart Element T6 i muszę przyznać, że bardzo miło go wspominam. Napiszę nawet więcej – mimo tego, że minęło już sporo miesięcy to nadal jest jeden z tych głośników, który można polecać w ciemno. Do czasu aż… do sprzedaży trafi Tronsmart Element T6 Max.
Skoro była już wersja Mini to teraz przyszła pora na wariant Max. Już sama nazwa wskazuje, że głośnik będzie większy, ale Max w nazwie tyczy się też maksymalnej mocy. Zwykły Element T6 miał łącznie „tylko” 25 W, a Element T6 Max ma ponad dwa razy tyle – aż 60 W. Znaczy się, tak napisał producent w specyfikacji, a mając już trochę urządzeń od Tronsmarta na testach, nie mam powodów by mu nie wierzyć.
A wygląda tak:
Pod względem budowy nowemu Elementowi bliżej jest do wspomnianej wersji Mini aniżeli do „tuby” Element T6. W środku mamy łącznie 5 głośników – 4 tweetery na górze i jeden woofer na dole. Dzięki temu dźwięk wydobywający się z tego głośnika ma rozchodzić się w każdym kierunku. Ostatnio sporo producentów audio wprowadziło takie rozwiązanie do głośników i w sumie dobrze – mamy wtedy jeden głośnik, który „ogarnia” całe pomieszczenie.
Ciężko jest pisać o odczuciach, bo głośnika jeszcze nie miałem w testach (ale wkrótce może to się zmienić!), dlatego napiszę jeszcze o tym, że w Element T6 Max mamy akumulator 12000 mAh, przez co głośnik może grać bez przerwy przez jakieś 20 godzin, ale z zastrzeżeniem, że na połowie głośności. Jest tutaj też podobna opcja jak w przypadku głośników Sonos One, gdzie można połączyć ze sobą dwa głośniki, by uzyskać coś na wzór trybu stereo i postawić obydwa np. po obu stronach telewizora.
Element T6 Max jest też odporny na zachlapania, bo jest zgodny z normą IPX5, łączy się z innymi urządzeniami przez Bluetooth 5.0, a do tego ma jeszcze NFC, co ma przyspieszyć parowanie. Nie zabrakło też obsługi asystentów głosowych od Google, Apple czy Microsoftu, ale jakby nie patrzeć, to już powoli standard w takich urządzeniach. Głośnik ma dotykowe i podświetlane przyciski na górze obudowy, między innymi do sterowania głośnością, mikrofonem czy Bluetooth.
Panie, a ile za tyn głośnik?
I przechodzimy do prawie najważniejszej kwestii – Ile to kosztuje? Dostałem niemal pewną informację, że głośnik wyceniono na 99 dolarów, więc w Polsce powinien kosztować nie więcej jak 400 złotych. Całkiem przyzwoicie jak za głośnik z takimi możliwościami. Co więcej, Tronsmart Element T6 Max jest już w drodze do Polski, więc niewykluczone, że w najbliższych tygodniach będziemy mogli go kupić. Albo… wygrać. Tronsmart na swojej stronie prowadzi konkurs, gdzie można spróbować swoich sił i być może zgarnąć jeden z trzech produktów – opisywany tutaj Element T6 Max, ale też Element T6 Plus albo słuchawki Spunky Beat.
Wpis powstał we współpracy z Tronsmart
One reply on “Zbliża się premiera głośnika Tronsmart Element T6 Max, a my mamy garść informacji na jego temat”
Ciekawa opinia o T6, bo wielu recenzentów narzeka na brak góry i niską szczegółowość dźwięku.
Ja też go mam, ale wg mnie nadaje się tylko do gatunków gdzie bas jest najważniejszy. Można co prawda kombinować z korektorem, ale to uwypukla wspomniany wcześniej brak szczegółowości.