Czasami jest tak, że sprzęt do testów potrafi zafascynować zanim wyjmie się go z pudełka. Mało tego, potrafi zaskoczyć tak bardzo, że wypatrujesz przez okno kuriera z paczką. No dobra, to drugie trochę naciągnąłem, ale prawda jest taka, że nie mogłem się doczekać klawiatury Genesis Thor 420 RGB żeby przetestować ją w boju. I tak też się stało, a jak się „klikało” dowiecie się w tej recenzji.
Od dłuższego czasu używam klawiatur membranowym z niskim profilem klawiszy, przede wszystkim do pisania. Dlatego od około dwóch lat na moim biurku jest klawiatura Dell z zestawu KM717 (o wrażeniach z używania pisałem tutaj), ale podoba mi się też Microsoft Surface Keyboard czy MX Keys od Logitecha. Preferuję jak najbardziej klasyczny wygląd, prosty układ klawiszy, a i podświetleniem bym nie pogardził. Z drugiej strony, klawiatury mechaniczne zawsze kojarzyły mi się z czymś większym, topornym, przekombinowanym i rozświetlonym na wszystkie kolory. Genesis Thor 420 RGB poniekąd łączy w sobie cechy jednych i drugich – jest mechaniczna i ma podświetlenie RGB, też ale jest niskoprofilowa i ma tradycyjny wygląd.
Genesis Thor 420 RGB
Thor 420 to kawał dobrze wykonanego sprzętu, co jednak nie zawsze kojarzyło mi się z marką Genesis. Konstrukcja jest wykonana z aluminium, na całej długości ma ładny, błyszczący szlif, a spód zrobiono z czarnego i dobrego jakościowo plastiku. Nie ma mowy o tym, że podczas mocnego łupania w klawisze coś się odkształci, wygnie czy będzie skrzypieć. Klawiatura, pomimo takiego wykonania i mechanicznych styków nie należy do tych ciężkich. Wręcz napisałbym, że jest zaskakująco lekka, bo waży niecałe 600 gramów, a przeważnie „mechaniki” potrafią przekraczać grubo ponad półtora kilograma. W razie czego można ją też delikatnie podnieść, bo na spodzie są dwie nóżki.
Obudowa jest prosta, ma normalny kształt, bez żadnych udziwnień, przetłoczeń i „wodotrysków”. Nie mamy też podkładki pod nadgarstki, z której osobiście jakiś czas temu się wyleczyłem, ale jeśli ktoś potrzebuje na gwałt takiego dodatku, to musi rozejrzeć się za innymi modelem. (albo spróbować tego). Gdyby nie mechaniczne styki to testowany Genesis wyglądałby niemal identycznie co wspomniany i używany przeze mnie na co dzień membranowy Dell. Mamy tutaj standardowy układ klawiszy z wyraźnie oddzielonym blokiem numerycznym, wydzielonymi strzałkami czy „samotnym” Escapem. Trochę szkoda, że kabel nie jest w oplocie, bo brakuje mu elastyczności.
Klawisze wyglądają na płaskie, ale jak się im przyjrzy z bliska to można zauważyć niewielkie wklęśnięcie, co raczej pomaga niż miałoby przeszkadzać. Trochę jednak Klawiatura jest określana jako „slim”, ale trzeba tutaj zaznaczyć, że jednak bezpośrednie porównanie z płaską „membranówką” nie ma sensu. Chodzi o profil/wysokość klawiszy. Mimo wszystko, te w Genesis Thor 420 są trochę wyżej umieszczone, co ma jednoznaczny związek z zastosowaniem mechanicznym, niebieskich przełączników (Content Slim Blue). No gdzieś tą całą mechanikę trzeba było zmieścić, ale tutaj i tak skrzynka najlepszego piwa tym, którym udało się to w taki sposób zrobić. Wygląda to dobrze i przede wszystkim działa dobrze. A to jest najważniejsze.
Z klawiszami w Thor 420 mam jeden problem – niektóre z nich są zbyt blisko siebie.
Tak, na ciebie patrzę rzędzie z klawiszami funkcyjnymi. Według mnie przydałaby się większy odstęp między pierwszym ,a drugim rzędem klawiszy (patrząc od góry), bo często miałem tak, że klikałem przypadkowo w to, co nie chciałem. Żeby była jasność, klawiatury nie używałem tylko do grania, ale też do pisania, bo taka praca. Nawet całą tą recenzję napisałem na testowanej klawiaturze. Wielokrotnie było tak, że zamiast w Backspace to zaczepiałem w F11, co uruchamiało tryb pełnoekranowy w przeglądarce albo F12, co z kolei włączało źródło strony. Strasznie irytujące, choć zauważyłem, że po kilku dniach zdarzało się to rzadziej. Podobnie było z Caps Lockiem.
Zastrzeżenia mam też do spacji, która przełącznik mechaniczny ma ulokowany na środku, a po bokach są tylko dwie podpórki. Na początku nie zawsze reagowała tak jak chciałem, co zauważyłem podczas edycji podcastu. I najlepsze – przyciski są szalenie czułe na nacisk, co akurat w grach się przydaje, ale podczas pisania dłuższych tekstów czy po prostu „nie-growego” korzystania z komputera, niekoniecznie. O co mi chodzi. Klawisze reagują już w około 1/3 nacisku (siła ok. 45 g), więc wystarczy tylko delikatnie oprzeć palec na klawiszu, by zareagował. Dochodziło do takich sytuacji, że np. przeglądając Twittera nagle zauważyłem, że gdzieś napisałem „wwwwwwwwwwwwwww”, a to tylko przez to, że oparłem środkowy palec na „W” (i wcale tego jakoś nie wyczułem).
Na klawiaturze grałem przede wszystkim w Star Wars: Jedi – Upadły zakon i tutaj reakcja klawiszy była natychmiastowa. Gdyby była to klawiatura od Apple, to pewnie napisaliby, że klawisz reaguje szybciej niż się o tym pomyśli. Ale coś w tym jest, żadnych zastrzeżeń, serio. Podoba mi się też to, że mimo mechanicznej konstrukcji, klawisze nie są tak głośne jak w innych „mechanikach”, co jest zasługą niebieskich, nieco przerobionych styków. Można zatem śmiało grać późnym wieczorem czy w nocy, trzeba tylko pamiętać, żeby zamknąć drzwi. W grach szalenie przydatna jest funkcja blokady klawisza Windowsa (po aktywacji zapala się dioda w prawym górnym rogu), co według mnie powinno być w każdej gamingowej klawiaturze.
Oprogramowanie, które trzeba pobrać ze strony producenta wykorzystamy w zasadzie tylko do dwóch rzeczy – tworzenie makr i profili. Można też zmieniać tryby podświetlenia, ale po co robić to przez aplikację, jak szybciej można przez klawiaturę. Soft dedykowany pod konkretną klawiaturę, można korzystać, ale nie jest to obligatoryjne – chyba, że chcecie mieć makra to już tak.
Nie sądziłem, że napiszę coś dobrego o samym podświetleniu, ale postanowiłem się „przełamać”.
Mnie wystarcza białe, co najwyżej z regulacją intensywności świecenia. Zacznę od tego, że całościowo można klawiaturę podświetlić na biało (i kilka innych kolorów), ale nie jest to taki czysty biały kolor tylko trochę wpadający w szaro-niebieski. Mamy z kolei ponad 20 różnych efektów podświetlenia, od tęczy, wystrzał kolorów, przez tornado, a na różnych falach kończąc. Trochę tego jest, choć mnie najbardziej spodobały się fabrycznie zdefiniowane ustawienia podświetlenia pod różne typy gier, które są przypisane do sześciu klawiszy z cyframi. I tak, wybierając tryb „FPS” podświetlają się strzałki, WSAD i Esc, a przykładowo w trybie „Race” podświetla się jeszcze Shift, Ctr, Alt i R, a gaście Esc. Przydatne, chociaż idąc dalej tym krokiem, fajna byłaby możliwość stworzenia własnego trybu z podświetleniem przycisków, które chcemy, np. pod jakiś program. Podświetlenie klawiszy możemy całkowicie wyłączyć (Fn + Print Screen) i zmieniać jego intensywność (Fn + strzałki) w czterech poziomach.
Genesis Thor 420 RGB to chyba pierwsza klawiatura mechaniczna, która nie odrzuca mnie na starcie i mogę napisać o niej sporo dobrego. Stwierdzę też, że nawet mi się wizualnie podoba, ale tylko wtedy, gdy wyłączę różnokolorowe podświetlenie. Mógłbym jej używać, choć ewidentnie trzeba się do niej przyzwyczaić ze względu na „ściśnięcie” niektórych klawiszy. Fajne jest to, że mając ją na biurku nikt od razu nie zorientuje się, że jest to klawiatura stricte pod graczy (chyba, że ustawimy kolorowe podświetlenie). Ma prosty wygląd, bez dodatkowych przycisków czy dziwnych pokręteł, wytrzymałą i aluminiową obudowę, klasyczny układ klawiszy i nie zajmuje na biurku tyle miejsca, co inne gamingowe „twory”.
Na koniec muszę też napisać, że mocno biję się z ceną klawiatury. Tym bardziej, że dostajemy ją w zwykłym pudełku tylko z samą instrukcją. Beż żadnych miłych gadżetów, które Genesis zazwyczaj wrzucał „na zachętę”. Różnych gadżetów, które zazwyczaj są. Tutaj jest pusto jak w sejmie podczas obrad opozycji. Ile sobie wołają? A no prawie 400 złotych. Widziałem ją za 389 złotych tam gdzie była dostępna, ale i oferty za 450 złotych się trafiły. Gdyby tam była dwójka z przodu i potem dwie dziewiątki, można poważnie się zastanowić.
Gracz będzie zadowolony. Nie-gracz też powinien.
No Comments