Parafrazując tutaj jeden z memów – Surface Pro 7, Microsoft Surface Pro 7 wszędzie. Ostatnio tak mocno byłem zafiksowany na punkcie najnowszej (ale już nie takiej nowej) hybrydy Microsoftu, że bałem się otworzyć lodówkę. Prawie codziennie sprawdzałem czy jest jakaś promocja i żałowałem, że nie skorzystałem z kilku, które przemknęły mi przed nosem. Wszystko dlatego, że od kilku lat używam Surface Pro 4 i powiedziałem sobie, że w końcu trzeba go wymienić na coś świeższego. Na całe szczęście, przed podjęciem ostatecznej decyzji, udało się załatwić testową sztukę Surface Pro 7 i to akurat w takiej wersji na jaką sam poluję. Jak z nim było?
Zanim przejdę do konkretów, jeszcze na wstępie małe wyjaśnienie. Z racji tego, że w jednym czasie miałem prywatnego Surface Pro 4 i testowego Surface Pro 7, to stwierdziłem, że zrobię małe porównanie. Postanowiłem też podzielić to wszystko na dwie części: recenzję Surface Pro 7, którą właśnie czytacie i porównanie obydwu modeli w takich codziennych zadaniach. Jak to się mówi – bo co dwa teksty to nie jeden!
Surface Pro nie zmienił się znacznie na przestrzeni kilku lat.
Pasuje tutaj określenie „odgrzanego kotleta”, ale na całe szczęście, na swój sposób świeżego i na dopiero co umytej patelni. Bardziej jednak trafne jest stwierdzenie, że nie zmienia się tego, co już jest dobre, a w kwestii urządzeń 2 w 1 raczej lepszego nie ma. Gdyby ktoś spoglądał na te urządzenia z daleka, to pewnie łatwo pomyliłby siódmą generację z czwartą, a już na pewno siódmą z szóstą. Tak zwany „form factor” niewiele się zmienił, bo i kształt czy ogólna konstrukcja jest podoba jak rok, dwa czy trzy lata temu. Nie miałem w rękach Surface Pro 6, ale jestem niemal pewien, że Siódemka wygląda identycznie, a jedyną widoczną zmianą jest USB typu C zamiast mini DisplayPort. Tak, taką zmianę można zaliczyć do tych przełomowych, bardzo wyczekiwanych, ale też mocno spóźnionych (o czym napisałem też zaraz po premierze Pro 7). Tak naprawdę to symetryczne gniazdo USB powinno pojawić się już w Surface Pro z 2017 roku i kropka.
Poza tym – bez zmian. Taki sam ekran, identyczna rozdzielczość, takie samo podłączenie klawiatury, identyczne wymiary czy prawie taka sama waga w okolicy 770 gramów.
Z Surface Pro 7 mam jeden zasadniczy problem – z jednej strony jest niezmienne świetny w swojej formie i nie ma innego takiego urządzenia na rynku, ale z drugiej, chciałbym by wreszcie pojawił się jakiś powiem świeżości w designie. Tym bardziej, że udało się to zrobić w Surface Pro X, na którego – ze względu na procesor ARM – spuszczam zasłonę milczenia. Nadal twierdzę, że Microsoft powinien wsadzić bebechy z Surface Pro 7 do obudowy Pro X i… zapomnieć o tym drugim. Tak byłoby najlepiej i na pewno sam producent lepiej by na tym wyszedł. Stąd też ukradkiem liczę na to, że solidne odświeżenie w wyglądzie będzie miało miejsce wraz z Surface Pro 8, który będzie wyglądał jak Pro X, ale z najnowszymi (w chwili jego debiutu) procesorami Intela. Albo AMD, bo przecież Surface Laptop 3 z „czerwonymi” układami jest do zdobycia.
Początkowo sceptycznie podchodziłem do złącza Surface Connector, ale po chwili namysłu stwierdziłem, że dobrze stało się, że Microsoft jednak je zostawił. Dlaczego? Bo jest świetne w swojej prostocie, a magnetyczna wtyczka jest wygodna i bezpieczna. Fakt, dedykowane akcesoria są drogie i w chwili awarii np. zasilacza trzeba przeznaczyć trochę pieniędzy na nowy, ale zawsze można też doposażyć się w przewód gdzie po jednej stronie jest wtyczka Surface, a po drugiej USB-C. Kosztuje kilkanaście dolarów, ale wtedy już nie trzeba ograniczać się do oryginalnego zasilacza. Nie zmieniło się miejsce USB-A, mini jack 3,5 mm i slotu na kartę microSD.
Surface Pro 7 można ułożyć znacznie niżej, ale w sumie to też już było w poprzedniej generacji. Chodzi o to, że podstawkę można odchylić pod większym kątem, przez co używanie pióra Surface Pen stało się znacznie wygodniejsze. Microsoft nazywa to trybem Studio, co jest trochę nawiązaniem do komputera Surface Studio i jednego z trybów jego pracy. Szczerze powiedziawszy, może ze względu na wykonywane czynności czy zainteresowania, ja rysika używałem częściej podczas standardowej obsługi Surface’a niż do tworzenia rysunków. I przyznam, że czasami było to wygodniejsze niż obsługa klasyczną myszką. Szybsze i bardziej precyzyjne, bo wystarczyło kliknąć tam gdzie się chciało, bez przesuwania kursora w to miejsce. Ale nie zrozumcie mnie źle, myszy to na pewno nie zastąpi, ale jest w pewnych zastosowaniach przydatnym gadżetem.
Do testów trafiła się wersja, która według mnie jest najbardziej optymalna i opłacalna. I za którą sam się rozglądam. Procesor Intel Core i5-1035G4, 8 GB RAM i dysk SSD o pojemności 256 GB. Oczywiście wszystkie warianty są oparte na 10. generacji układów Intela i zaskakująco jest też dostępna wersja na Core i3.
Surface Pro 7 ma wysoką kulturę pracy, jest po prostu ciszej.
Podczas moich testów wydajnościowych (o których będzie bardziej szczegółowo w porównaniu z Surface Pro 4) wyszło, że Surface Pro 7 na nowszym procesorze działa rzeczywiście trochę lepiej, ale nie powiedziałbym, że była to kolosalna i dla wszystkich zauważalna różnica. Owszem, było płynniej i tak jakby pewniej, ale nie była to aż taka skala żeby zbierać szczękę spod biurka. Robiłem na nim prawie wszystko to, co na stacjonarce czy prywatnym Pro 4, wliczając w to też rendering wideo w Full HD. Używałem go na co dzień, po prostu tak jakby był moim głównym komputerem.
W kwestii działania zauważyłem dwie rzeczy z czego jedna mnie nawet zaskoczyła. Po pierwsze, Surface Pro 7 pracuje ciszej, nawet pod większym obciążeniem. Wentylator rzadziej daje o sobie znać, a nawet jeśli już, to jest to delikatny szum aniżeli podręczny odkurzacz. Po drugie (i to właśnie mnie zaskoczyło), po wstępnej konfiguracji, Windows 10 miał domyślnie ustawiony jasny motyw. Może stwierdzicie, że jestem dziwny, ale tak mi się to spodobało, że ustawiłem taką samą kolorystykę na swoich komputerach. Tak, na służbowym w pracy też. W kwestii oprogramowania ciężko jest cokolwiek zarzucić i ja nadal powtarzam, że Microsoft musiał zrobić swoje urządzenie, by ich system działał prawidłowo.
Zanim kilka słów podsumowania, jeszcze kilka spostrzeżeń na temat baterii. Z każdą nowszą generacją układów Intela ma być lepiej, a urządzenie ma działać dłużej na zasilaniu z akumulatora. Według producenta Surface Pro 7 ma działać do 10,5 godziny przy typowym obciążeniu. Ja nie wierzę w takie przechwałki, bo bardzo rzadko się to sprawdza i z Siódemką nie jest inaczej. W moich rękach Surface Pro 7 wytrzymał około 6 godzin w warunkach, które ja mogę określić jako „typowe”. Praca na Wi-Fi, jasność na około 75%, uruchomiony cały czas program do poczty, przeglądarka z kilkoma kartami i jeszcze kilka programów w tle. Typowo biurowa praca. Być może byłoby trochę lepiej gdybym jeszcze zredukował jasność ekranu. Nie mniej, wynik jest mocno poniżej tego deklarowanego, choć i tak ponad dwa razy lepszy niż w przypadku mojego Pro 4.
Kupić Surface Pro 7 czy czekać na Pro 8?
Patrząc na to jak wygląda ten komputer i jak niewiele zmienił się na przestrzeni kilku modeli można napisać, że – jaki Surface Pro 7 jest, każdy widzi. Ciężko jest pomylić to urządzenie z innym, no chyba, że jest to… poprzedni Surface. Patrząc też na to ile kosztują poszczególne warianty zaraz po premierze, mało kto pozwoli sobie na to, by przeskakiwać z generacji na generację, jak tylko pojawi się ta nowsza. Myślę też, że zamiana takiego Surface Pro 6 czy nawet wcześniejszego modelu na nowszy mija się z celem, bo i tak kultura pracy, możliwości czy bezkonkurencyjna mobilność będzie taka sama (albo mocno zbliżona). No chyba, że rzeczywiście komuś brak USB-C i trochę słabszy procesor śnią się po nocach.
Dla mnie Surface Pro 7 to kawał wybitnego sprzętu, który warty jest wydania większej sakiewki pieniędzy. A mówię to ja, czyli ten kto kiedyś wyhaczył Surface’a Pro 4 za prawie 6 tysięcy, bo akurat był w promocji. Ten, kto używa go do dzisiaj, czyli przez przeszło trzy lata. Bo działa tak jak należy i z tego jak działa można być zadowolonym. Może nie tyczy się to każdej wersji, ale tej którą testowałem i na pewno tej, którą najczęściej można spotkać w promocji, czyli z dyskiem 128 GB (ok. 3800 złotych w zestawie z klawiaturą).
Chciałem kupić, raz już miałem nawet go w koszyku, ale – nieco z przekąsem – napiszę, że czekam dalej. Przede wszystkim na premierę Surface Pro 8 i to z dwóch powodów. Premiera nowego modelu to przeważnie wyprzedaż poprzedniego, starszego, więc jest szansa, że trafią się jeszcze lepsze promocje na Siódemkę. Chcę sprawdzić też czy moje domysły się potwierdzą z bardziej widocznymi zmianami w designie i czy nadchodzący model będzie zbliżony do Pro X.
No Comments