Bezpieczeństwo to podstawa, a montowanie kamer nawet w mieszkaniach to już nie jest nic zaskakującego. Ja z kamerami IP miałem już styczność, ale przyznam się, że z marką Imou spotykam się pierwszy raz. Nic więc dziwnego, że od razu zdecydowałem się sprawdzić ich urządzenia, jak tylko pojawiła się możliwość ich przetestowania. I tak na galaktycznym biurku zagościła kamera Imou Ranger Pro. Wewnętrzna, nagrywająca w 1080p, sterowana zdalnie za pomocą smartfonu. Co jeszcze potrafi?
Wcześniej nie zaglądałem na stronę Imou, ale szybko nadrobiłem zaległości i widzę, że można tam znaleźć nie tylko kamery, ale też domofony z kamerą, systemy alarmowe czy inteligentne zamki do drzwi. Smart home jak się patrzy. Kamer IP jest tam jednak najwięcej i tutaj mamy do czynienia z jedną z nich – Imou Ranger Pro. Kamera z obrotową, tak zwaną „kopułkową” konstrukcją i zastosowaniem wewnątrz pomieszczeń.
Szczerze powiedziawszy, gdybym miał wyobrazić sobie tego typu kamerę i kiedyś zapragnąłbym mieć taką u siebie w mieszkaniu, to chciałbym, by wyglądała właśnie tak jak Imou Ranger Pro. Większość kamer wygląda tak samo, czyli strasznie standardowo i nudnie. Tu mamy urządzenie, które wyróżnia się niebanalnym designem i mimo tego, że to tylko kamera IP to przyznam, że bardzo mi się podoba. Prezentuje się nowocześnie, jest w czarnym kolorze (a wśród takich kamer to raczej rzadkość) i nie wygląda jakby była na siłę wciśnięta w obudowę. Wygląda trochę tak jakby magnetycznie trzymała się uchwytu, niezależnie od tego czy ją przywiesimy przy suficie (są w zestawie odpowiednie elementy montażowe) czy postawimy na biurku. Spokojnie można byłoby ją wykorzystać jako element scenografii jakiegoś filmu sci-fi z akcją rozgrywaną w przyszłości i każdy stwierdziłby, że idealnie tam pasuje. Kamera jest dobrze, pewnie wykonana, co czuć od razu, gdy wyjmie się ją z pudełka. Jedynym moim zastrzeżeniem do wyglądu jest błyszcząca powierzchnia obudowy. Nie muszę raczej tłumaczyć z czym to się wiąże, ale to tylko kamera, więc cytując pewne słowa – z tego przecież strzelać się nie będzie.
Charakterystycznym elementem jest księżycowate podświetlenie pod obudową, które sygnalizuje tryb pracy kamery. Wygląda świetnie, ale piszę tak dlatego, bo po prostu lubię taki „smaczki”. Mogli dać zwykłą diodę, a dali coś niestandardowego i to jest w tym fajnie. Przez większość czasu podświetlenie będzie świecić się na zielono, ale jeśli komuś będzie przeszkadzać to można je wyłączyć w ustawieniach – jest to pod opcją „Wskaźnik urządzenia”.
Ranger Pro podłączamy do prądu przez microUSB i tak naprawdę od nas zależy gdzie chcemy taką kamerę ulokować. W pudełku znajdziemy około trzymetrowy, czarny przewód i klasyczną, 10-watową ładowarkę. Jeśli ktoś ma wypuszczone kable i przygotowane miejsce gdzieś pod sufitem, to tam może przymocować kamerę.
U mnie podczas testów stała na biurku, ale spokojnie znalazłbym kilka innych miejsc gdzie mógłbym ją bezinwazyjnie ustawić. Wszystkie porty znajdują się z tyłu kamery i oprócz microUSB jest tam też LAN, slot na kartę microSD i przycisk do resetowania i aktywacji WPS.
Miałem już kilka kamer w swoich rękach, ale tą od Imou udało się podłączyć i skonfigurować najszybciej ze wszystkich.
Pewnych kroków jak założenie konta czy połączenie z siecią Wi-Fi nie da się pominąć, ale zajęło mi to raptem 5 i pół minuty ze stoperem w ręku. A chodzą słuchy, że najlepsi to i później 4 minut się wyrabiają. Nie mniej, konfiguracja jest super szybka, wyjątkowo prosta, a sprawę parowania ułatwia QR kod umieszczony na pudełku i w instrukcji. Czasami zdarzają się jakieś „zangielszczenia”, ale ogólnie aplikacja jest w języku polskim, tak samo jak instrukcja obsługi. W zasadzie prowadzi nas krok po kroku, więc każdy, nawet niekoniecznie obeznany w temacie użytkownik powinien sobie poradzić.
Trzeba tylko pamiętać, że kamera działa wyłącznie w częstotliwości 2,4 GHz (jeśli mamy wyłączoną tą częstotliwość w swoim routerze, to trzeba ją włączyć), o czym też jest informacja na etapie konfiguracji. Zresztą, sieci Wi-Fi 5 GHz nawet nie są wyświetlane na liście, więc nie ma mowy o tym, że wybierzemy tą niewłaściwą. Jeżeli jednak jakimś cudem nie mamy Wi-Fi w domu to możemy też podłączyć kamerę przewodowo przez port Ethernet. Na koniec warto też nadać kamerze jakąś przyjazną nazwę i zabezpieczyć ją hasłem dla dodatkowego bezpieczeństwa. Fajne jest też to, że od razu po konfiguracji wskoczyła aktualizacja usuwająca drobne błędy. Dla ścisłości – Ranger Pro w trakcie testów miał wersję V2.680.
Żeby przebrnąć przez wszystkie ustawienia i możliwości kamery potrzeba trochę czasu i wcale nie oznacza to nic złego. Oznacza to, że jest całe multum funkcji i sam musiałem poświęcić z pół godziny żeby ze wszystkimi się zapoznać. Zacznę od tego, że nagrania przechowują się na dwa sposoby: fizycznie na karcie pamięci (szkoda, że nie ma karty w zestawie) lub w chmurze Imou. Przy czym, działa to niezależenie, więc przykładowo nie mając akurat żadnego nośnika pod ręką możemy polegać na samej chmurze i odwrotnie, chmura wcale nie jest wymagana, gdy mamy wsadzoną tylko kartę pamięci do kamery. Naturalne jest, że połączenie obydwu sposobów zapisu jest najlepsze, bo jeśli ktoś uszkodzi bądź ukradnie kamerę to zawsze będziemy mogli podejrzeć ostatnie chwile z chmury. Mogą to być nagrania po detekcji w postaci krótkich filmów, które kamera zrobi po wykryciu ruchu, lub też w postaci zapisu ciągłego z funkcją nadpisu najstarszych nagrań.
Razem z Ranger Pro dostajemy 30-dniowy darmowy okres próbny zapisu w chmurze z opcją rejestracji do siedmiu ostatnich dni. Wszystkie nagrania są zaszyfrowane i praktycznie nie mamy żadnego limitu na dane. I patrząc na dostępne opcje przedłużenia wcale nie wychodzi to drogo – od 20 do 70 dolarów rocznie w zależności od tego jak długi okres chcemy przechowywać w chmurze (3, 7 lub 30 dni).
Alarmy i powiadomienia na telefon to raczej norma w tego typu kamerach, ale muszę przyznać, że w Imou działa to zaskakująco sprawnie. Można oczywiście określić czułość wykrywania, ale nawet na połowie skali było tak, że kamera bez problemu łapała nawet machnięcia ręką. Z alarmami jest też związana funkcja Inteligentnego śledzenia obiektów, co oznacza, że kamera po wykryciu kogoś lub czegoś zaczyna śledzić pozycję tego obiektu w trakcie nagrywania. Szalenie przydatne jest też ustawienie obszaru wykrywania, gdzie możemy „wygumkować” miejsca, na które kamera ma nie reagować. Przykład? Mamy w pokoju działający wiatrak, który się obraca podczas pracy i możemy ustawić obszar tak, by kamera w ogóle nie zwracała na niego uwagi.
Ranger Pro ma też coś takiego jak Inteligentne patrolowanie (w końcu nazywa się Ranger, co nie?). Kamera co chwilę obraca się wokół własnej osi i rejestruje co się dzieje w znacznie szerszym spektrum. A skoro jest to kamera prawie 360 stopni, to jej zasięgiem możemy objąć całe pomieszczenie. Co więcej, możemy stworzyć panoramę pomieszczenia i potem wybierać miejsce, w które ma przestawić się kamera. Praktycznie przy każdej opcji możemy określić konkretny harmonogram, wybierając przedział czasowy i dni tygodnia, w których ma kamera działać.
W Imou Ranger Pro najbardziej podoba mi się to jak bardzo czuła jest ta kamera i w jak dobrej jakości wszystko rejestruje.
Przypomnę, jest to Full HD 1080p, a kamera korzysta z kodeka H.265. Obraz jest ostry i szczegółowy, niezależnie od tego czy nagranie zostało zrobione w ciągu dnia czy w nocy. Kamera ma wbudowaną podczerwień, a co za tym idzie tryb nocny, więc bez problemu radzi sobie z rejestrowaniem zdarzeń nawet w całkowitej ciemności. Kamera wykrywa najmniejszy ruch, a nawet zmianę światła, o czym kilkukrotnie się sam przekonałem. Było to nawet trochę zabawne, gdy dostałem powiadomienie na telefon, po tym jak podniosłem plisę przy oknie, a kamera zareagowała na „zajączka”, który pojawił się od promieni słonecznych na ścianie. Nie zdarzyło się jednak tak, że byłem bombardowany powiadomieniami, gdy cały czas przebywałem w pomieszczeniu, gdzie jest kamera, ale nawet gdyby tak się stało to można włączyć maskę prywatności. Wtedy obiektyw kamery się chowa w obudowie i nie rejestruje.
Zdalnie ze smartfonu możemy w pełni kontrolować kamerę, wliczając w to właśnie robienie zdjęć czy nagrywanie w wybranym momencie, ale też sterowanie ruchem kamery. W aplikacji Imou Life jest coś na wzór wirtualnego joysticka, więc możemy zmieniać, niemal dowolnie, pozycję kamery.
Nie można też zapomnieć o dwukierunkowej komunikacji, co według mnie jest takim „must-have” w kamerach do rejestracji. Przydaje się szczególnie w sytuacjach, gdy mamy jakiegoś zwierzaka w domu. Gorzej, jak ten zwierzak będzie miał w czterech literach to, co do niego mówimy i będziemy mogli tylko obserwować jak podgryza kwiatki czy leży tam gdzie nie powinien. Jakość audio jest zadowalająca, ale nigdzie nie widziałem opcji zmiany głośności.
Imou Ranger Pro bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i nie sądziłem, że kamera za około 260 złotych może oferować tak wiele.
Czy Imou Ranger Pro to dobra kamera?
Ja z całą pewnością napiszę, że tak, ale niech odpowiedzią na to pytanie będzie to zdanie: Jeśli taką kamerę można znaleźć w specjalistycznych sklepach jak np. Eltrox, które zajmują się sprzedażą sprzętu CCTV to jest to jeden z powodów, które pozwalają sądzić, że to bardzo dobry, sprawdzony i skuteczny sprzęt. Kamerę można też znaleźć w takich sklepach jak x-kom, Empik, Euro, Media Expert, Avans czy Alsen, więc z dostępnością na pewno nie ma problemu. Ranger Pro działa dobrze i można brać ją za pewniaka jeżeli planujemy zwiększyć bezpieczeństwo swoich czterech kątów. Co prawda, Ranger Pro jest dedykowany do rozwiązań konsumenckich, ale myślę, że w małej firmie też się sprawdzi. Tym bardziej, że mając więcej takich kamer możemy je łączyć w grupy, a nawet udostępnić je innym domownikom czy współpracownikom.
Największy minus jakiego się doszukałem jest związany bardziej z wykonaniem i konstrukcją aniżeli działaniem. Chodzi o to, że mechanizm obrotowy mógłby działać trochę ciszej. Jest to szczególnie słyszalne, gdy jest włączone wspomniane wyżej inteligentne patrolowanie. Poza tym, naprawdę bez zastrzeżeń i z czystym sumieniem mogę ją zarekomendować.
No Comments