Swego czasu testowałem gamingową mysz Xtrfy M4 RGB, którą nadal bardzo dobrze wspominam. Był to mój pierwszy kontakt z ta marką i przyznam, że pozytywnie mnie zaskoczyła. Teraz doszły do nas informacje, że szwedzka firma wprowadza na rynek jeszcze bardziej udoskonaloną wersję – Xtrfy M42. Co się zmieniło?
Na pierwszy rzut oka obydwie mychy wyglądają tak samo. Bardzo zbliżony design, niemal ta sama „podziurawiona” obudowa, podświetlenie RGB, dwa przyciski po boku i jeden na górze, sprawdzone przełączniki Ormon oraz znany i lubiany sensor Pixart 3389. Nie można napisać, że diabeł tkwi w szczegółach, bo wystarczy spojrzeć na nową myszkę spod innego kąta, by zobaczyć, że przeprojektowano obudowę. Xtrfy M42 ma symetryczną budowę, a to oznacza, że – w przeciwieństwie do M4 – śmiało mogą z niej korzystać osoby prawo- jak i leworęczne.
Do tego dochodzi jeszcze to co widać na powyższej grafice. Można jeszcze bardziej dostosować chwyt myszy dzięki wymiennej górnej części obudowy. Proste rozwiązanie, ale niezwykle przydatne.
Mysz waży około 59 gramów, więc należy do tych najlżejszych na rynku. Dla przypomnienia napiszę tylko, że M4 RGB była aż o 10 gramów cięższa, a i tak mówiło się o niej, że jest jedną z lżejszych. Ma podświetlone wnętrze, rolkę i pasek ciągnący się od bocznych przycisków aż na przeciwległą stronę. Z tego widać, kabel jest w oplocie i jest w takim samym kolorze jak kolor myszy. Mysz jest dostępna w pięciu kolorach. Na oficjalnej stronie Xtrfy jest też informacja, że mysz jest odporna na zachlapania.
Cena? Jak na razie mogę napisać tyle, że sugerowana cena detaliczna wynosi 59 dolarów. Mysz trafiła do przedsprzedaży i można ją zamówić przez stronę producenta. Będzie dostępna jeszcze w tym roku, jakoś na początku grudnia.
No Comments