Granie na laptopie nawet w najnowsze i najbardziej wymagające gry nie powinno być już dla nas zaskoczeniem. I wcale nie musi to być czterokilogramowy kloc o grubości piątego tomu Harry’ego Pottera otoczony z każdej strony ledowymi paskami. Może to być laptop o w miarę klasycznym wyglądzie, który nie zdradza od razu swoich wszystkich możliwości. Przez ostatnie tygodnie korzystałem z laptopa Acer Nitro 5 i dobrze, że trochę wstrzymałem się z opublikowaniem tej recenzji. Dlaczego? Wszystko przez Starfielda, czyli grę, która nawet na bardzo mocnym sprzęcie potrafi zachrupać. Ja zacząłem w nią grać właśnie na Nitro 5. Jak sobie poradził?
Acer Nitro 5 z grafiką RTX 3060
Kluczowym elementem laptopa dla graczy jest karta graficzna i nikt mi nie powie, że jest inaczej. Nawet jeśli znajdziemy pod obudową najwydajniejszy procesor z pierdyliardem rdzeni, ale nie będzie tam dobrej dedykowanej grafiki, to możemy pograć co najwyżej w niewymagające gry sprzed kilku lat w porywach na średnich detalach. W przypadku Acer Nitro 5 mamy do wyboru kilka kart graficznych, począwszy od „podstawowego” RTX 3050 aż do mega wydajnego RTX 3070 Ti czy kart RTX z serii 4000. Dla każdego, coś „zielonego”, zależnie od budżetu. Do mnie zawitał egzemplarz z układem GeForce RTX 3060, więc można założyć, że ten ze środka stawki. Dla ścisłości, karta ma 6 GB pamięci własnej GDDR6, a pozostałe dane techniczne laptopa znajdziecie pod zdjęciem.
Aby w ogóle myśleć o graniu na laptopie w coś bardziej współczesnego niż San Andreas trzeba liczyć się z wydatkiem na poziomie 4-5 tysięcy złotych. Tyle musimy mieć, by komfortowo „wejść w gaming” na laptopie i za pół roku nie żałować, że kupiliśmy coś złego. Acer Nitro 5, który do mnie trafił to dokładnie model z oznaczeniem NH.QFMEP.00E i cenie na poziomie 4899 złotych (w chwili publikowania tej recenzji). Znajdziecie go między innymi w tym sklepie. Na podstawie tego, co na nim robiłem i tego, co tutaj przeczytacie, dowiemy się, czy jest wart tej ceny.
Najważniejsze dane techniczne testowanego laptopa:
- Ekran: 15,6 cala Full HD IPS, 165 Hz
- Procesor: Intel Core i5-12500H (12 rdzeni, 3,5 GHz, do 4,5 GHz w turbo)
- Pamięć RAM: 16 GB DDR4 3200 MHz (maks. 32 GB)
- Dysk: Micron 3400 512 GB SSD NVMe PCIe Gen 4
- Karta graficzna: NVIDIA GeForce RTX 3060 6 GB
- Karta sieciowa: Intel Killer E2600
- Wi-Fi 6, Bluetooth 5.0
- HDMI 2.1, 1x USB 3.2 Gen 1, 2x USB 3.2 Gen 2, 1x Thunderbolt 4, 1x Ethernet (Gigabit), 1x audio
- System: Windows 11 Home
Acer Nitro 5 na pierwszy rzut oka nie wygląda jak laptop gamingowy. A patrząc na niego od strony klawiatury, gdy ta ma wyłączone podświetlenie albo świeci na biało, niemal nic nie wskazuje na to, że grupą docelową są osoby, które będą wykorzystywać tego laptopa przede wszystkim do grania. Magia dzieje się w chwili, gdy włączymy laptopa, a klawiatura rozświetli się (i przy okazji oświetli pół pokoju) na czerwono. Pasuje to do tego sprzętu tak bardzo, że mimo 4-strefowej możliwości ustawienia podświetlenia (w dedykowanej aplikacji Acer NitroSense) na wszystkie kolory tęczy, przez cały czas używałem laptopa z „czerwoną” klawiaturą. Ładnie koresponduje to też z czerwonym napisem „Nitro”, który widać nad klawiaturą. Zmniejszyłem tylko poziom intensywności o jeden w dół, bo rzeczywiście podświetlenie potrafiło dawać po oczach, a do pełni szczęścia brakowało mi jedynie włączenia iluminacji wybranych klawiszy. Przykładowo tylko tych, które używany w danej grze (by np. podświetlone był tylko strzałki i WASD).
„Gamingowość” laptopa bardziej rzuca się w oczy z tyłu.
Jest to zasługa charakterystycznych wylotów powietrza w obudowie, które od zawsze kojarzą mi się ze sportowymi samochodami. Niech pierwszy wyłączy laptopa ten, kto nie widzi tam z tyłu któregoś z Lamborghini? ( ͡ʘ ͜ʖ ͡ʘ) Ogólnie wyloty ciepłego powietrza są cztery – dwa z tyłu i dwa po bokach – a to dlatego, że w laptopie zastosowano dwa wydajne wentylatory (o których będzie jeszcze niżej). Rozgrzane powietrze ma więc dobrą drogę, by wydostać się z obudowy. Jedyne co tutaj zauważyłem to to, że powietrze trochę dmucha nam na rękę, gdy korzystamy z myszy obok laptopa.
Mogę stwierdzić, że mamy tu klasyczne wykonanie laptopów dla graczy z tej półki cenowej. Wnętrze laptopa i pokrywa matrycy są aluminiowe, a reszta to dobrej jakości tworzywo sztuczne. Laptop jest dobrze wykonany, powierzchnia obudowy jest półmatowa, a całość w miarę dobrze złożona. W miarę, bo zastrzeżenia można mieć do sztywności obudowy z ekranem i ramki wokół ekranu, którą można łatwo odgiąć.
Piekielnie fajną rzeczą jest przemyślane rozmieszczenie wszystkich portów. Lubię, gdy w laptopie najważniejsze porty mamy z tyłu obudowy. Jak dla mnie, szczególnie w laptopach gamingowych, te najważniejsze gniazda powinny być właśnie z tyłu, by podłączone kable nie przeszkadzały i by zachować względny porządek. Tak też jest w Acer Nitro 5, gdzie z tyłu mamy gniazdo zasilania, HDMI 2.1 i Thunderbird 4 pośrodku. I to jest bardzo spoko, bo korzystając z laptopa, gdy ten jest podłączony do prądu, wszystkie kable i zasilacz możemy umieścić za ekranem. Szkoda tylko, że nie powędrowało też tam złącze Ethernet.
Z kolei po bokach mamy porty USB, combo gniazdo od audio i wspomniany już Ethernet (po lewej). Gniazda USB są trzy – jedno po lewej stronie i dwa po prawej, tuż obok diody sygnalizującej pracę laptopa.
Ekran? Do grania – petarda!
Ekran to jest coś, co w tym laptopie można od razu polubić. To naprawdę dobrej jakości matryca IPS o przekątnej 15,6 cala i z antyrefleksyjną powłoką. Zresztą, nie wyobrażam sobie, by do sprzętu za prawie 5 tysięcy wsadzili coś gorszego. Rozdzielczość to Full HD, co w przypadku gamingowego laptopa o takiej specyfikacji jest strzałem w dziesiątkę, bo rozdzielczość jest na tyle wysoka, by gry dobrze wyglądały, ale też nie zbyt wysoka, by nadmiernie obciążać kartę graficzną. Gdyby wsadzili tutaj natywnie 1440p (wersja z takim ekranem też jest) z pewnością wydajność w grach byłaby od kilku do kilkunastu procent niższa w zależności od ustawień.
Ekran wygląda dużo lepiej na żywo i ciężko jest uchwycić go w pełnej okazałości na zdjęciach. Świeci dobrze, ma zadowalająco dobre kąty widzenia jak to w IPS’ach, a maksymalna jasność to około 300 nitów. Najważniejsze jest tutaj to, że ma odświeżanie matrycy do 165 Hz. Napisałem to, bo sam w ustawieniach systemu wskazałem na sztywno odświeżanie 144 Hz i tak też korzystałem z laptopa. Może to przyzwyczajenie z monitora, którego mam podłączonego do stacjonarki, ale prawda jest taka, że między 165, a 144 Hz kompletnie nie widziałem różnicy.
Zastrzeżenia do ekranu mam dwa. Po pierwsze, o czym już wspomniałem wyżej, chciałbym by konstrukcja ekranu była sztywniejsza, dlatego też od razu uczulam, by otwierać laptopa łapiąc go i podnosząc pośrodku obudowy ekranu, a nie bo bokach. Po drugie, podświetlenie matrycy mogłoby być bardziej równomierne, bo w niektórych miejscach widać, że czerń nie jest idealna (Ale przecież to nie OLED, co nie?).
„Czy pójdzie na tym Starfield?”
Parafrazując stwierdzenie, które nawiązuje do gry Crysis (i wskazuje też jedną z najwyższych opcji graficznych w wersji remasterowanej), chciałem odpowiedzieć sobie na pytanie jak Acer Nitro 5 poradzi sobie ze Starfieldem. To jak, pójdzie na nim Starfield? Owszem, pójdzie, ale wiele zależy od tego na jakim poziomie detali ją odpalimy i w jakiej lokacji się znajdziemy. Czy jest to otwarty teren, miasto czy wnętrze jaskini. Czy akurat mamy przerywnik filmowy, walczymy czy gadamy z enpecem. Ogólnie rzecz ujmując uzyskałem od 28 do 92 klatek na sekundę i już tłumaczę skąd taki ogromny rozstrzał.
Sprawdziłem grę na każdych ustawieniach graficznych, na pełnym ekranie i z włączoną rozdzielczością dynamiczną. Gdy byłem w pomieszczeniu (jak np. jaskinia z początku gry) to klatek było najwięcej na niskich i średnich detalach, ale nawet zmiana na wyższe pozwoliła grać w minimum 60 klatkach prawie przez cały czas. W kosmosie i podczas latania było około 50 klatek. Największy spadek był w miastach, co raczej nie powinno dziwić. Na planecie Jemison było około 28-35 klatek na ustawieniach wysokich, a zmiana szczegółów grafiki na niższe skutkowała kilkoma dodatkowymi klatkami (ok. 38 fps).
Żeby nie było, że człowiek żyje tylko Starfieldem (dobra to gra, ale jak na Bethesde), to na Acerze uruchomiłem też najnowszego NFS’a – Need for Speed Unbound. W przypadku „ścigałek” musi być minimum 60 klatek dla dobra i przyjemności rozgrywki. Przez większość gry tak właśnie było, ale w newralgicznych miejscach, gdzie działo się coś więcej i było więcej samochodów czy w trakcie palenia gumy z efektami rodem z kreskówek było około 40-50 klatek na sekundę.
Na 512-gigabajtowym dysku SSD zmieści się kilka współczesnych gier i miejsce się skończy, ale Acer też o tym pomyślał. Do laptopa możemy śmiało wsadzić dodatkowe dyski, bo są wolne złącza M.2 i SATA III. Fabryczny dysk to Micron 3400 na M.2 NVMe, który uzyskuje bardzo dobre wyniki w testach syntetycznych.
Widać i słuchać, że jest to laptop gamingowy.
Oklepane stwierdzenie mówi, że fizyki się nie oszuka i patrząc na Acera Nitro 5 coś w tym jest. Coraz częściej zastanawiam się, czy bardzo głośne chłodzenie trzeba w takim przypadku zaliczać do minusów, ale prawda jest taka, że jak się coś zagrzeje, to musi być chłodzone. Ważne, by to chłodzenie było efektywne i stwierdzam, że tak tutaj jest, choć wentylatory potrafią się kręcić naprawdę szybko, ale też i głośno. W trakcie gry mamy około 4000 obrotów na minutę na CPU i 4500 obrotów na GPU (w trybie Auto), ale gdy w aplikacji Acer NitroSense ręcznie ustawimy maksymalną moc, to uzyskamy ponad 7300 obrotów (!)
Na szczęście w spoczynku wentylatory są praktycznie niesłyszalne, bo działają z prędkościami na poziomie 1800-2200 obrotów na minutę. Sami możemy ustawić wartość, jaką chcemy w ustawieniach niestandardowych, ale niestety nie pamiętam, jaka wartość była najniższa.
Po dłuższym graniu (tak w Starfielda, a w co?) można było odczuć ciepełko wydobywające się po bokach laptopa, a najwyższa temperatura była na obudowie nad klawiaturą/pod ekranem. Na całe szczęście w miarę niska temperatura (ok. 31 stopni) była tam, gdzie powinna być, czyli w miejscu podparcia rąk i w okolicy klawiatury.
Coś jeszcze?
Mimo tego, że to laptop do giercowania, to bardzo przyjemnie używało mi się go do codziennej, bardziej biurowej pracy. Nie sądziłem, że klawiatura stricte pod gry będzie też wygodną formą do pisania dłuższych tekstów. Klawiatura jest membranówką z tych lepszych. Jest cicha, ma odpowiedni, taki „ciepły” skok klawiszy, a do tego można ustawić na całości białe podświetlenie, które lepiej się sprawdza podczas pisania niż to czerwone. Czcionka na klawiszach mi pasuje, tak samo jak sporo poprzypisywanych funkcji wywoływanych razem z klawiszem Fn, ale wiem, że niektórzy mogą narzekać na mały prawy Shift i kwadratowy prawy Alt.
Brakuje mi trochę większego touchpada, bo łatwiej można byłoby wykonywać na nim gesty, ale też czytnika linii papilarnych jako lepszego zabezpieczenia. Czytnik pojawia się coraz częściej w laptopach i fajnie byłoby go mieć, przykładowo wbudowanego w przycisk zasilania. Tym bardziej że nad ekranem mamy zwykłą kamerkę o przeciętnej jakości, która nie obsługuje Windows Hello.
Audio? Napiszę tylko, że jest. Po gamingowym sprzęcie spodziewałem się czegoś więcej, większej głębi, lepszego efektu przestrzeni czy po prostu tego, że głośniki będą grały lepiej i czymś mnie zaskoczą. Tutaj po prostu są, sprawdzą się podczas odtwarzania multimediów, ale w przypadku gier lepiej podłączyć słuchawki (także ze względu na chłodzenie).
Bateria w Acer Nitro 5 ma około 57 Wh i sprawdziłem ją tylko w jednym, może trochę dziwnym scenariuszu. Odłączyłem laptopa od zasilania i odpaliłem Starfielda. Gra działała w 25 klatkach, skalowanie rozdzielczości zrobiło swoje, a bateria w pół godziny zeszła z 87% do 35%.
Ewidentnie jest to laptop dla graczy
Acer Nitro 5 mnie zaskoczył, pomimo tego, że z początku podchodziłem do niego trochę od niechcenia. Okazało się, że jest to mały potwór zamknięty w zgrabnej jak na gamingowe laptopy obudowie. Najważniejsze jest to, że jest na tyle wydajny, by poradzić sobie z praktycznie każdą grą, nawet najnowszą jak było w przypadku Starfielda. A jeśli poradził sobie z czymś takim, to inne gry też będą na nim chodzić. Wystarczy sprawdzić i co najwyżej poprzesuwać suwaczkami w ustawieniach graficznych.
Fakt, wentylatory „w stresie” potrafią zamieszać powietrzem, ale tak to już jest, gdy w małej obudowie chce się zamknąć coś co uciągnie więcej niż Tomb Raidera z 2007 roku. Jasne, na laptopa dla graczy można wydać nawet i pięciocyfrową kwotę, więc jeśli ktoś chce i ma na to fundusze, to niech nawet kupi sobie trzy. Tutaj mamy jednak do czynienia ze sprzętem do 5 tysięcy złotych, więc takim, który poniekąd wprowadza nas do mobilnego gamingu i komfortowego grania na laptopie. Pisząc „komfortowego grania” mam na myśli takiego, które pozwoli uruchomić praktycznie każdą grę, bez przegrzewania i bez throttlingu, ale ze słuchawkami na uszach.
Mocne strony:
- Bardzo wysoka wydajność w grach
- Świetnej jakości ekran z wysokim odświeżaniem
- Konfigurowalne podświetlenie RGB
- Funkcjonalna i przejrzysta aplikacja Acer NitroSense
- Karta sieciowa z Wi-Fi 6E i Bluetooth 5.3
- Możliwość dołożenia dysków i pamięci RAM
Słabe strony:
- Wydajny, ale głośny system chłodzenia
- Brak możliwości ustawienia podświetlenia RGB wybranego klawisza
Recenzja powstała we współpracy z firmą Acer, która nie miała wpływu na moją opinię.
4 replies on “Czy pójdzie na tym Starfield? Acer Nitro 5 – recenzja”
Posiadam takiego laptopa od 4 miesięcy i jestem miło zaskoczony . Gram w gry typu Starfield , Cyberpunk, nowa Forza , Resident Evil 2 Remaster . Wszystko przeważnie śmiga na wysokich ustawieniach w około 50 , 60 klatkach . Mi monitor nie wystarczył i na ACO 27 cali w 1440p Starfield czy Cyberpunk wyglądają tysiąc razy lepiej . Wentylatory mi nie przeszkadzają bo gram w słuchawkach . Ja kupiłem ACERa za 4200 w promocji w wakacje za te pieniądze jestem miło zaskoczony . Na baterie nie ma co patrzeć do grania się nie nadaje . A za rok i tak będę kupował PC z RTX4070 bo czasami ten laptopowy RTX3060 to za mało . Ale tak jak pisałem za 4000 znowu bym kupił tego laptopa jeśli odrazu chcemy pograć w nowe gry a nie mamy monitora i innych bajerów .
Tylko, że ten rtx to ma 6 nie 8 GB
Słuszna uwaga. W tekście było ok, czyli 6 GB, a w danych technicznych wkradł się błąd. Już poprawione 🙂
Acer to nie to samo wykonanie co HP czy DELL. Spróbuj wsadzić drugi SSD do wnętrza tego laptopa to zobaczysz że nie dokręcisz i dysk będzie latał. Musiałem dać sprężynę specjalna pod śrubę żeby trzymało dysk. Jakiś żart. Jest też strasznie gruby i chodzi jak helikopter jak włączymy grafikę na max. Mimo wszystko jest stabilny w latencymon a grafika daje radę.