Marvel’s Spider-Man: Miles Morales to najnowsze dzieło Insomniac Games. Studio jest znane najbardziej z serii o smoku Spyro, czy przygodach lombaxa Ratcheta i jego pomocnika Clanka. Ale to tytuł zaprezentowany kilka lat temu na targach E3 był tym, który sprawił, że z obozu zielonych przeszedłem do niebieskich. Mowa oczywiście o pierwszym Spider-Manie na PS4. Co w nowej odsłonie mi się spodobało, a co nie? O tym w recenzji.
Dzień dobry Nowy Jorku!
W poprzedniej jak i w obecnej odsłonie, do dyspozycji mamy cały Manhattan. Nie jest to największa mapa oddana do dyspozycji naszego miłego Pajączka z sąsiedztwa. Jeśli dobrze pamiętam, to w Ultimate Spider-Man z 2005 roku mieliśmy jeszcze Queens, z którego pochodzi oryginalny Spider-Man – Peter Parker. Chociaż jest to czepianie się nad wyraz, bo i tak ta część miasta, którą mamy jest świetnie odwzorowana i rewelacyjnie zrobiona. A to co najważniejsze moim zdaniem, to czuć ten świąteczny klimat: wszędzie widoczny śnieg czy ozdoby bożonarodzeniowe. Bardzo dobra robota!
Jak to w grach z otwartym światem bywa, mamy co robić. Nie inaczej jest w najnowszym dziele Insomniac Games. Mamy „znajdźki”, misje poboczne czy bazy do zinfiltrowania. Wszystko identycznie jak w poprzedniej części. Czy to źle? I tak, i nie. Z jednej strony nie ma co zmieniać tego co dobre i się sprawdza, ale z drugiej nadal jest to samo, tylko inaczej zapakowane. Oceńcie sami. Mi to nie przeszkadza, mimo że z czasem zbieranie tego wszystkiego zaczyna nużyć.
Najlepszym elementem eksploracji miasta nadal jest bujanie się na sieci.
Gra daje co prawda nam opcje szybkiej podróży i możemy z niej korzystać. Tylko po co? Huśtanie się na pajęczynie jest tak świetnie zaprojektowane, że sprawdza się bardzo dobrze w starej, jak i nowej odsłonie. Jeśli skorzystałem z tejże „teleportacji”, to tylko dlatego, że gra to wymusiła, lub było to potrzebne do trofeum. Poza tym, nadal lubię sobie odpalić Spider-Mana tylko po to, żeby zrobić sobie rundkę po mieście. Całkiem fajny sposób na relaks.
Z wielką mocą, wiąże się wielka odpowiedzialność
Miles to nie Peter i motywuje go coś zupełnie innego. Za wiele na temat fabuły nie powiem – spoilery to zło – ale jest naprawdę ciekawa, chociaż momentami bardzo przewidywalna. Z kolei prolog jest tak napakowany akcją i humorem, że o rany! Jednym z minusów jest na pewno to, że gra jest zbyt krótka. Sam główny wątek zajmuje około dwunastu godzin, co jest zdecydowanie nieadekwatne do ceny 249 złotych.
Ale nie o tym chciałem pisać. Walka jest tym co wygląda naprawdę efektownie i płynnie, niemalże jak taniec. Ataki, skoki, uniki, finishery… No po prostu jedno wielkie WOW. Tak jak było to dobrze zrealizowane w poprzedniej części, zostało powtórzone w najnowszej. Z tą różnicą, że Miles ma moce, których nie posiada Peter. Chodzi między innymi o jad (ang. venom), który razi wrogów elektrycznością. Wykańczanie wrogów dzięki temu wygląda jeszcze efektowniej. Poprawiona została też walka z ukrycia, zdecydowanie lepiej zrobiona względem oryginału. No i dodatkowo ułatwia to umiejętność kamuflażu – kolejna ze zdolności, którą ma nowy Spider-Man.
Jeśli chodzi o umiejętności, to tutaj są nowe związane z unikalnymi mocami Milesa (które odblokowujemy przy pomocy punktów za kolejne poziomy). Część z kolei, podobnych do tych z poprzedniczki, można odblokować przy pomocy specjalnych holotreningów zaprojektowanych przez Petera. Ciekawa odmiana i moim zdaniem na bardzo duży plus. Szczególnie, że niektóre ułatwiają poruszanie się po mieście w klasyczny sposób.
Miły Spider-Man z sąsiedztwa
Jak w każdej w grze, jest coś co się nie podoba i trzeba się do tego przyczepić. W tym wypadku jest to nowa twarz Petera. Kompletnie mi nie pasuje do oryginalnego Spider-Mana. Poprzednia wersja miała w sobie to coś, a ta obecna jest cóż… no najzwyczajniej w świecie dziecinna. Całe szczęście nie trzeba jej za dużo oglądać. Może to przez to, że spędziłem sporo godzin z pierwszą częścią i jestem przyzwyczajony do tamtego Petera. Pewnie jak przejdę remaster na PS5, to zmienię zdanie, ale to pokaże czas.
Fajną nowością, którą bardziej traktuje jako ciekawostkę niż objawienie, jest aplikacja MSMZS. Dzięki niej możemy śledzić wszystkie misje poboczne, jak i wydarzenia w mieście. Odpalamy apkę, wybieramy co nas interesuje i pojawia się znacznik za którym możemy podążać. Wygodne, ale czy zrewolucjonizowało granie? Raczej nie.
Jeśli chodzi o oprawę audiowizualną to mam mieszane uczucia.
Gra wygląda bardzo ładnie nawet na PS4, nie doświadczyłem też żadnych spadków FPS-ów. Tutaj nie mam naprawdę nic do zarzucenia. Jeśli chodzi o muzykę, to nie będzie ona w ulubionej trójce, ani nawet TOP 10. Nie chodzi o to, że jest kiepska. Jest dobra, pasuje do nowego bohatera, ale nie jest to po prostu mój gust muzyczny. Z kolei jeśli chodzi o polski dubbing… no tutaj to jest grubo. W większości nie ma co się przyczepić, ale momentami są tak beznadziejnie dobrane głosy, że aż dostaję ciarek. Brr.
Jak mogę podsumować Spider-Man: Miles Morales?
Świetny tytuł na wolny weekend. Więcej nie trzeba, jeśli zależy komuś tylko na fabule. A tak zupełnie poważnie, to miło się zaskoczyłem. Nie sądziłem, że wykorzystanie drugi raz tej samej formuły, z drobnymi zmianami, sprawdzi się tak dobrze. To co było dobre, pozostało dobre. To co było złe, trochę zmieniono. Marvel’s Spider-Man: Miles Morales jest nazywany samodzielnym dodatkiem na miarę inFamous: Firts Light czy Uncharted: Lost Legacy. Dla mnie jest to Spider-Man 1.5. Zaspokaja niedosyt po pierwszej części, ale zostawia jeszcze większy apetyt na kolejną część. Trochę za krótki, ale jako dobre wprowadzenie do dwójki, którą mam nadzieję Insomniac niedługo zapowie.
Plusy
- Bujanie się na sieci
- Dobrze wykreowany główny bohater
- Świetna fabuła
- Humor na typowym dla Spider-Mana poziomie
- Holotreningi są ciekawą odmianą zdobywania umiejętności
- Brak wież, które odkrywałyby mapę
- Płynna walka
- Świąteczny Nowy Jork do zwiedzania…
Minusy
- …z masą powtarzalnych aktywności pobocznych
- Nowa twarz Petera
- Polski dubbing momentami wzbudza nieprzyjemne dreszcze
- Czasami występuje błąd z głosem i napisami, który zmusza do zresetowania gry
Recenzja powstała na podstawie wersji na PS4. Gra ufundowana z własnych środków. Światowa premiera miała miejsce 12 listopada 2020 na PS4 oraz PS5.
No Comments