Kiedy kilka lat temu mogłem chwilę spędzić z pierwszą generacją Microsoft Surface Book to miałem bardzo mieszane odczucia, a sam sprzęt był mi mocno obojętny. Wtedy to urządzenie zdawało mi się toporne i przekombinowane. Może dlatego, że znacznie bardziej przypasował mi Surface Pro. Drugiej odsłony w ogóle nie miałem, ale trzecią zacząłem interesować się na grubo przed tym jak miała swoją premierę. Jaki jest Microsoft Surface Book 3? Co w nim mnie zachwyciło, a co wręcz przeciwnie?
Gdyby pominąć szczegóły to można stwierdzić, że Surface Book 3 jest w niezmienionej formie od początku, czyli gdzieś od 2015 roku. Jeśli ktoś jeszcze nie wie co to za urządzenie to szybko wyjaśnię, że jest to obecnie najbardziej zaawansowany komputer 2-w-1 Microsoftu, gdzie można odłączyć ekran od klawiatury i ustawić go w trzech trybach: laptop, studio i tablet. Od 2. generacji dostępna w dwóch wielkościach: z 13,5- lub 15-calowym ekranem. Ogólnie, coś większego, ale też wydajniejszego od linii Surface Pro. No właśnie, a jak bardzo wydajnego? Do mnie trafiła 13,5-calowa testówka w jednym z lepszych wariantów – procesor Core i7, aż 32 GB RAM, pół terabajta na dane i dedykowana karta graficzna GeForce GTX 1660 Ti. Tego ostatniego elementu nie znajdziemy w podstawowej wersji Booka i wtedy musi nam wystarczyć grafika wbudowana w procesor.
Microsoft Surface Book 3 – najważniejsze zmiany w środku.
Od pierwszego kontaktu widać, że to świetnie wykonany i spasowany sprzęt, podobnie zresztą jak reszta Surface’ów. Tu rzeczywiście można poczuć, że mamy do czynienia z urządzeniem z najwyższej półki. Trochę kanciasta konstrukcja, jej charakterystyczne linie, sam materiał, z którego wyciosali obudowę czy wreszcie ten zawias. To wszystko jest potwierdzeniem pewnego rodzaju unikatowości i tego, że drugiego tak zaprojektowanego urządzenia nie znajdziemy. Ale, czy faktycznie możemy mówić o tym, że jest to unikatowe urządzenie, skoro od około 5 lat, niegrzecznie to ujmując, „klepie” się to samo? Przy trzeciej generacji liczyłbym na lekki powiesz świeżości, na stylistyczne zmiany, drobne, ale według mnie potrzebne. Tak, by wszystko było jeszcze smuklejsze, by po złożeniu szczelina między klawiaturą, a ekranem była mniejsza. Aby pojawiła się czarna wersja kolorystyczna jak w przypadku Surface Go i Surface Laptop. Techniczne zmiany też, by ekran przy szerszym odchyleniu nie przeważał klawiatury czy to by, zawias był stabilniejszy i nie huśtał ekranem, gdy dotykamy go palcem.
Nadal jednak szalenie podoba mi się w tym sprzęcie sposób odłączania ekranu.
Służy do tego dedykowany przycisk w prawym górnym rogu klawiatury. Czujemy się trochę tak jakbyśmy odbezpieczali coś bardzo ważnego i dopiero po chwili mieli do tego dostęp. Klikamy i możemy chwycić ekran, ale nie wcześniej jak usłyszmy specyficzny dźwięk i zwolni się blokada. W drugą stronę jest już zwyczajnie, musimy tylko trafić w złącze i prowadnice.
Problem tylko w tym, że osobiście nie znalazłem zastosowania do tego, by Surface Book 3 używać w formie samego tabletu. Jest większy, a co za tym idzie mniej poręczny niż taki Surface Pro 4 i prawdopodobnie jest też zbyt potężny (?), by pokazywać babci zdjęcia z wakacji. Oczywiście, można. Tak samo jak można Giulią Quadrifoglio pojechać po bułki do sklepu, który jest tuż za rogiem. Ale mimo wszystko, coś mi tutaj nie pasowało. Ja najczęściej używałem Booka 3 w standardowej „laptopowej” formie, a ekran odpinałem tylko po to, by (tak przyznam się do tego) pobawić się samym mechanizmem. Częściej niż z samego tabletu korzystałem z trybu tak zwanego „prezentera”, gdzie ekran był wpięty, ale plecami do klawiatury. Wtedy owszem, wspomniane zdjęcia (ale też projekty, dokumenty czy gołe baby) możemy pokazać, bo widzimy sam ekran, a klawiatura robi za podpórkę.
Ekran w tym komputerze to klasa sama w sobie. Nie dość, że ma idealne proporcje, to jeszcze bardzo wysoką rozdzielczość 3000 x 2000 pikseli. To najwyższej klasy IPS, cholernie szczegółowy, piękny, równo podświetlony. Do tego działa z rysikiem Surface i jest dotykowy, czego akurat w tego typu sprzęcie można było się spodziewać. Jest też błyszczący, co niektórym może przeszkadzać, ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy.
Klawiatura i touchpad. Przyznam, że tutaj – w przeciwieństwie do świetnego ekranu – jestem mocno zwiedzony.
W mojej ocenie płytka dotykowa powinna być większa. Co z tego, że jest ze szkła jak i tak miałem wrażenie, że działa mniej precyzyjnie niż w moim kilkuletnim Surface Pro 4. Albo może to moje palce były złe (i tory, tory też były złe)? Podobnie z klawiaturą. W sprzęcie za prawie 13 tysięcy polskich nowych złotych spodziewałbym się, że taki element jak klawiatura będzie perfekcyjna. I co? Po prostu spójrzcie na poniższe zdjęcie. Tak nierówno podświetlonych przycisków dawno nie widziałem, dodatkowo wpadających w lekko-niebieski, denerwujący kolor. Akurat piszę tę recenzję na Huawei MateBooku 13, sprzęcie przynajmniej połowę tańszym i wiem od kogo Microsoft powinien wziąć kilka lekcji. Co ciekawe, w Surface Duo czy Surface Laptop 3 takiego mankamentu nie zaobserwowałem.
Z portów mamy dostępne wymagane minimum. Dwa USB z jednej strony, USB-C z drugiej czy Surface Connector, którego będę bronił piętami i zębami, zawsze i wszędzie. Ok, jest to wymyślny standard, ale magnetyczna końcówka nie raz uratowała mojego Surface’a przed uszkodzeniem wtyczki czy złącza. Łatwo ją przypiąć, łatwo odpiąć, ale trudno wyrwać, bo przy mocniejszym ruchu sama się odczepi.
Chciałem sprawdzić czy Surface Book 3 będzie w stanie zastąpić mi stacjonarkę, wszędzie tam gdzie do stacjonarki nie będę miał dostępu. I tu nie chodzi tylko o „klepanie tekstów”, ale też wymagające rzeczy jak rendering wideo i okazyjne granie. Chciałem też sprawdzić o ile wydajniejszy będzie Surface Book 3 od mojego Pro 4 z procesorem Core i7 6. generacji. O typowo podstawowych zadaniach nawet nie będę się rozpisywał, bo z tym ten komputer radzi sobie bez problemu. I bezszelestnie. Sprawdziłem go w MAGIXie podczas przygotowania jednego z odcinków podcastu i w porównaniu z wysłużonym Pro 4 czas potrzebny na wyrenderowanie pliku był o około pół godziny krótszy. Względnie dobrze z tym, że nie mam pewności, który procesor był do tego wykorzystywany. Patrząc jednak na to, że dopiero w wersji 2021 chwalą się wsparciem akceleracji sprzętowej dla m. in. kart Nvidia, to zakładam, że całą robotę odwaliło CPU. Nawet wentylator nie dawał o sobie mocno znać, a temperatura obudowy lekko przekraczała 47 stopni.
Uruchomiłem też testowo Star Wars: Upadły Zakon i na średnich detalach było około 16-45 klatek na sekundę, w zależności od lokalizacji, a wentylator rozkręcił się trochę bardziej. Dało się grać, ale mimo wszystko, komputer swoim „zachowaniem” dawał mi do zrozumienia, że on do gier to tak raczej średnio. Niektóre tytuły, nawet te nowsze, będą działały, ale będą działały różnie i podejrzewam, że spadki w klatkarzu (tak jak w przypadku Fallen Order) będą odbierały przyjemność z rozrywki, bo komputer będzie nie wyrabiał.
Przyznam, że oczekiwałem czegoś więcej. I powinienem liczyć na więcej.
Przede wszystkim przez to, że sam Microsoft twierdzi, że pod względem wydajności, w tej mobilnej formie, to najlepsze co udało im się osiągnąć. Ja to jednak widzę inaczej. Może i Surface Book 3 jest urządzeniem, które ciężko jest pomylić z czymś innym i tego mu odebrać nie można. Może wygląda bardzo oryginalnie i jest wykonany tak, że aż głupio jest o cokolwiek się przyczepić. Może i wpakowali tam najnowsze podzespoły. Ale. ALE! Mamy trzecią generację w której w zasadzie zmienił się tylko środek. Nadal są te głupie błędy, a na dodatek cały czar pryska, gdy spojrzymy na podświetlenie klawiatury jak w budżetowców od Chińczyka za tysiaka.
Powinienem liczyć na więcej. Przede wszystkim dlatego, że ta konkretna wersja kosztuje prawie 13 tysięcy złotych. Sprzęt o podobnej specyfikacji można spokojnie mieć za połowę tej ceny. Ale to jest Microsoft. I to jest Surface. A za to, że mamy Surface’a też swoje trzeba dopłacić. I często to można wytłumaczyć, a wydane na początku pieniądze „zwracają się” w bezawaryjnej pracy. Swojego Surface Pro 4 używam od trzech lat i to bez żadnych problemów. Nie wiem jak będzie z Surface Bookiem 3, ale jest kilka rzeczy, które na pewno by mi przeszkadzały.
No Comments