Myślisz – tablet? Mówisz iPad. Myślisz – samochód elektryczny? Mówisz Tesla. Myślisz – odkurzacz autonomiczny? Mówisz Roomba. Można by tak jeszcze kilka razy. Podobnie jest z czytnikami elektronicznych książek. Myślisz – czytnik e-booków? Od razu na myśl przychodzi Amazon Kindle. Choć nie brakuje firm, które produkują tego typu urządzenia, to Kindle jest najpopularniejszy. Trochę elektroniczno-książkowego tortu chce zgarnąć też Xiaomi swoim czytnikiem eBook Reader Pro.
Xiaomi ma wszystko, no dobra, prawie wszystko. Kilka czytników też się znajdzie, a nawet są takie z ponad 10-calowym wyświetlaczem i obsługą rysika. Ten tytułowy zapowiada się najciekawszy i gdyby tylko nie cena, można byłoby go traktować jako świetną konkurencję dla Kindle’ów. Tym bardziej, że nie wygląda już tak jakby spóźnił się z premierą o kilka lat. Wygląda znacznie lepiej niż poprzednik, ten bez Pro w nazwie.
Ile trzeba dać? Wstępnie, czyli uwzględniając tylko cenę na rodzimym rynku i przeliczając ją na szybkości na „polskie” (tak wiem, nie robi się tak), wychodzi jakieś 600 złotych. A w tej cenie, drodzy państwo, spokojnie kupimy Kindla z podświetleniem i bez reklam. I pamiętajcie, te pierwsze cenowe spekulacje mogą się jeszcze zmienić, raczej w górę niż w dół. Co tracimy?
Nowy czytnik Xiaomi ma 7,8-calowy ekran E ink o jakże dziwnej, ale takie „czytnikowej” rozdzielczości 1872 x 1404 pikseli. To sporo, więc już teraz można mieć pewność, że ekran będzie szczegółowy i czytelny. Jest też podświetlenie i obsługa dotykiem, a także masa opcji, by dostosować sobie jasność, kontrast i temperaturę wyświetlanego obrazu.
Jest też jakiś 4-rdzeniowy procesor co kompletnie nie interesuje potencjalnego kupującego. Ważne jest to, by dużo książek się zmieściło (i zmieści się, bo jest 2 GB wbudowanej i slot na kartę) i szybko można było przesłać książki do urządzenia (to też się uda, bo jest Wi-Fi Transfer). Czytnik Xiaomi eBook Reader Pro waży 251 gramów (Kindle Paperwhite 4 to ok. 190 gramów) i ma 7 mm grubości. Znośnie, ale nie najlepiej, co znowu podważa tak wysoką cenę.
Z pewnością lekką przewagą może być mnogość obsługiwanych formatów e-książek. Najpopularniejsze epuby, ale też poradzi sobie z pdf, zwykłymi tekstowymi i pakietem biurowym (excel, doc i prezentacje). Ale, szczerze? Nawet jeśli miałby 100 książek za darmo na start to wątpię, by ktoś kto ma 6 stówek na czytnik wybrał właśnie ten od Xiaomi.
No Comments