I znowu to samo. Na grubo przed premierą najnowszych smartfonów Huawei (a przypomnę, premiera ma być 17 kwietnia) mamy festiwal przecieków. Tym razem chodzi o Huawei P50, czyli podstawowy (jeśli wierzyć plotkom) wariant smartfonu. Patrząc na udostępnione grafiki nie trudno jest mieć mieszane odczucia.
Nie od dziś wiadomo, że w serii P smartfonów Chińczycy skupiają się przede wszystkim na aparacie. W zasadzie od czasu Huawei P9, którego niezwykle miło wspominam. W moim przypadku było tak, że Huawei P40 Pro używałem bez przerwy, robiąc nim zdjęcia na wakacjach, a nawet zdjęcia do recenzji. Dawał radę i to bardzo. Patrząc na najnowsze rendery z jego następcą może być podobnie, choć trzeba przyznać, że wyspa z aparatami jest MONSTRUALNA! Żartobliwie nazywana przez niektórych dwupalnikową kuchenką indukcyjną.
Dlatego też napisałem w tytule, że Huawei P50 będzie smartfonem, który zachwyca, ale i przeraża jednocześnie. Przeraża trochę tym modułem aparatu, który jest ogromny i ma – według jakże skomplikowanych moich wyliczeń – wystawać 2,3 mm ponad obudowę! To sporo, naprawdę. Jasne jest też to, że są to dopiero rendery, więc nie wszystkie szczegóły zostały na nich przedstawione. Chodzi mi przede wszystkim o to, że nie wiemy ile będzie obiektywów, jak będą umieszczone czy co będą robić. Podobno jednym z sensorów ma być 1-calowy Sony IMX800.
Ale patrząc na rendery można doszukać się też kilku elementów, które zapowiadają się na lepiej zrobione niż w serii P40. I pod tym względem nowy smartfon może zachwycić. Mam tu na myśli przede wszystkim płaski ekran w Huawei P50 oraz prawdopodobnie stalową i opływową ramkę. Jest też minimalna dziura w ekranie na aparat, a nie tak jak w poprzedniej generacji wielki „tiktak” po lewej stronie. Według źródła, ekran w P50 ma mieć 6,3 cala, więc będzie takim huawejowym odpowiednikiem Samsunga Galaxy S21.
Czekacie na premierę? JA TAK! Tym bardziej, że dzień po premierze mam… urodziny ( ͡° ͜ʖ ͡°)
No Comments