Potwierdziło się. PlayStation 3, PlayStation Portable i PlayStation Vita jeszcze w tym roku zostaną pozbawione możliwości zakupu gier z cyfrowego sklepu Sony. I nagle wszyscy przypomnieli sobie, co to jest cyfrowa dystrybucja, niektórzy uznali to za zwycięstwo Lordów Pecetów wśród konsolowego pospólstwa, a ci śmiertelnie obrażeni sięgają po najokropniejsze środki i planują zbojkotować nowsze generacje sprzętu.
Czternaście lat spędzonych z PS3 minęło niezauważalnie.
Jeszcze niedawno, na start japońskiej konsoli zachwycaliśmy się MotorStormem i Resistance, dziś możemy uznać te serie za „wygaszone”. Kiedy PS4 zostało zapowiedziane, z pewnością część osób zastanawiała się, ile czasu minie zanim wyjdzie ostatni tytuł na sprzęt „jeszcze obecnej” generacji. Okazało się, że na ten moment czekaliśmy do zeszłego roku, choć giganci tacy jak EA czy Ubisoft już kilka lat wcześniej przestali poświęcać energię na sprzęt, który nie był tak łatwy w obsłudze, jak poprzedni. To w erze PS3 i X360 zobaczyliśmy pierwszego Assassin’s Creed, poznaliśmy historię Niko Bellica czy dostaliśmy RPG-mema na całą dekadę: Skyrima. Ale na epitafium jeszcze przyjdzie czas. Dlaczego zatem mój wstęp do tekstu wyśmiewa całą sytuację? Czyżbym gardził konsolą lub konsolami w ogóle? Może nigdy nie kupowałem gier i nie wiem jak to jest? Nie. Cała sytuacja nie rusza mnie z kilku innych powodów.
Najprostszym powodem jest to, że mamy za sobą już jedno zamknięcie sklepu cyfrowego na konsolach.
W 2017 i w 2019 Nintendo zaprzestało wsparcia dla kolejno DSi Shopu i Wii Shop Channel. Ten sam model co z PS3. Gry, które kupiliśmy można ponownie pobrać, zakup nowych jest niemożliwy. Ta konsola stacjonarna pobiła siódmą generację w kwestii sprzedaży, pokonując PS3 i X360 o dwadzieścia milionów egzemplarzy, a handheld, łącznie ze wszystkimi wersjami (DS, Lite oraz DSi oraz odmiany XL), sprzedało ponad 150 milionów egzemplarzy, czyli dwukrotność jedynego konkurenta, PSP. Oznacza to, że zamknięcie tych miejsc przez Nintendo dotknęło większą liczbę graczy. Prawda, że wśród nich część stanowili dzieci i emeryci bawiący się przy Wii Sports, ale nie umniejszajmy „ekskluziwom” na Wii pokroju Zeldy: Twilight Princess, No More Heroes, Mad World czy Monster Hunter Tri. Tymczasem, przyjęliśmy to, jako gracze, bez większego bólu. Przy PS3 ludzie gotowi są twierdzić, że to pierwsza generacja, która pozbawia nas możliwości grania w kupione gry. Tak jakby wyłączenie serwerów w grach skupionych na multiplayerze, takich jak Final Fantasy XI na PS2 i Phantasy Star Online na Dreamcasta nie pozbawiło niektórych graczy setek, może nawet tysięcy godzin rozgrywki.
Być może stan, że wszystko w Internecie trwa wiecznie jest czymś, o czym ludzie zapominają?
W 2015 Bad Juju Games zbankrutowało. Co to ma wspólnego z tematem? – zapytacie. A to, że w tamtym czasie do tej firmy należała Desura oraz Indie Royale. Pierwszy z nich jawił się jako alternatywa dla Steama; skupiony wokół gier niezależnych, oferujący inne warunki sprzedaży niż platforma Valve. Indie Royale było natomiast akcją, która działała podobnie do Humble Bundle, z tą różnicą, że posiadała cenę minimalną. Cena za pakiet rosła przy zakupie pakietu za najniższą kwotę, a malała przy zapłaceniu znacząco więcej niż średnia. Parę miesięcy po ogłoszeniu bankructwa, Desura oraz Indie Royale zostały odłączone, a wraz z nimi dostęp do swoich gier utraciło wielu graczy. W tym autor tekstu. Może nie były to cenne i cudowne tytuły wielkich wydawców, a część z tych gier miała swoje klucze na Steama, ale kilka z nich odeszło bezpowrotnie. O całej sytuacji po latach zdążyłem zapomnieć i przypominam sobie o niej tylko w sytuacjach kiedy ktoś myśli, że Internet jest miejscem, gdzie zakupiony produkt wiecznie dryfuje, gotowy do pobrania i w 2013, i w 2077.
Czy jednak naprawdę jest za czym płakać?
Zakładając że do końca świata będziemy mogli pobrać kupione gry na PS3, pozostaje kwestia zakupu nowych. Niezadowolenie graczy sugeruje, że w lipcu stracimy możliwość zakupu wielu hitów i AAA produkcji. Zebranie dokładnych danych i weryfikacja zajęłyby tyle czasu, że do momentu publikacji zapomnielibyśmy o całym problemie. Posłużę się zatem listą gier na PS3 z Reddita. Pierwsze wnioski: Yakuza czy Kingdom Hearts już nie są „ekskluziwami” PS3, widać więc jak 3 miesiące w branży od czasu aktualizacji listy potrafią wiele zmienić. Przejdźmy jednak do środkowej części listy, czyli gier które wyszły wyłącznie cyfrowo i wyłącznie na PS3. The House of the Dead 4 i MotorStorm: RC to tytuły, które cokolwiek mi mówią i za którymi warto się rozejrzeć w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Na PS Store brak wyjątkowych hitów pamiętanych latami, bardziej gry, które w zbiorowej świadomości #nikogo. Pozostałe albo są portami (Rayman 3, Beyond Good & Evil HD) albo już wyszły na inne platformy (Galaga Legions, Oddworld’s Munch Odyssey HD).
Ale przecież jeszcze jest seria PS one Classics. Co ty na to?!
Jasne, możliwość zagrania w klasyczne tytuły, nie szukając po ogłoszeniach niezajechanych płyt jest wygodna i przyjemna. Dzięki zbliżającym się zmianom nie zagramy już w Crash Bandicoot, Spyro, MediEvil, Final Fantasy VII, Resident Evil 1 i 2. Racja, ta drwina jest nie do końca trafiona, bo jest też wiele tytułów, które nie otrzymały remake’a czy remastera. Wydaje mi się jednak, że Sony wie co robi, więc wie też, że wbrew fascynacji retro, ludzie częściej dziś kupują stare konsole i gry, aniżeli kupują gry w PS One Classic aby zagrać w Fear Effect, Syphon Filter, czy Raymana 2. Wtedy pozostaje powrót do pierwszego zdania i zakup gier w pudełku.
A jeżeli ktoś nie ma miejsca na wszystkie pudełka nie musi wszystkiego chomikować na półkach i regałach. Ta zaleta wydań pudełkowych jest niepodważalna. Kupiłeś Cyberpunka na PS4, jednak ci się nie spodobał? Sprzedaj, póki nie rozdają go za darmo. The Last of Us Part II zajął ci kilka godzin i nie planujesz „platynować”? Jeżeli wystawisz go teraz, stracisz najwyżej paręnaście złotych. Nie chcesz płacić za PS Plus, a God of War kusi w trakcie urlopu? Kup używkę i sprzedaj za tydzień w tej samej cenie. Ostatnio kupiłem 9 tytułów na PS3, których wcześniej nie ograłem. Średnia cena? 15zł za sztukę. Wydaje mi się niemożliwe, żebym na tej transakcji stracił więcej niż kilka dych.
Granie na konsolach wcale nie umarło wraz z ostatnią wiadomością o PS Store. Ono się zmieniło.
Co raz więcej tytułów przestaje być exclusivem na jedną platformę, a wojny konsolowe jak nigdy nie mają już sensu. Abonamenty takie jak PS Plus czy Humble Choice pozwalają nam ogrywać różne, w miarę świeże tytuły za połowę ceny nowej gry na PS5. Rocznie wychodzi więcej gier niż na całe PlayStation 2 (10 000 gier w 2020 vs. 3 800 gier na PS2). Kiedy tylko uderzy nas fala nostalgii, okaże się, że wiele gier zamiast być schowanych za barierą ceny kultowości ma swoje poprawione wersje.
Z drugiej strony, kupując gry zawsze będziemy ryzykować, że jakaś usługa przestanie działać i utracimy do niej dostęp. Kwestią czasu jest zamknięcie sklepu na Xboxa 360. Niektóre klasyki nie mają swoich „HD version” więc taki Tenchu to wciąż niemały wydatek, jak na ponad 20-letnią grę. Nawyki zakupowe graczy na pewno jeszcze nie raz się zmienią. Nie ma sensu toczyć piany na zapas. Aż tak dużo nie straciliśmy. Zachowajmy siły na moment kiedy faktycznie chcieliby pozbawić nas dostępu do zakupionych gier bez żadnej rekompensaty.
One reply on “Nie płakałem po PS Store na PlayStation 3, czyli o cyfrowych zakupach słów kilka”
Cały wpis można podsumować „Jak fanboye tłumaczą sobie, że Sony nie ma ich w d****”